Jak ojciec zapakował moje marzenia do kartonowego pudła
Zanim zacząłem moją przygodę z ekologią i oczyszczaniem ścieków, zafascynowany byłem zawodem drukarza. Od dzieciństwa interesowałem się drukarstwem i nie wstydziłem się o tym mówić. Mój ojciec widział tą pasję - owszem, nie krył zdziwienia i nie do końca jej rozumiał, ale zawsze mnie wspierał we wszystkim, co tylko mogło się przeistoczyć w karierę w przyszłości. Dlatego kupił mi na urodziny zestaw małego drukarza (do dziś nie wiem, skąd go wytrzasnął; on sam już nie pamięta). W zestawie były liczne pieczątki, które służyły do "druku". Ja, jak to dzieciak, zacząłem wykorzystywać te pieczątki w nieco inny sposób. Mówiąc krótko - zacząłem ich używać na swoje ciało. Jak babcia to zobaczyła któregoś dnia oskarżyła ojca, że kupił mi zestaw małego tatuażysty (jest w ogóle coś takiego?)! Ojciec się wściekł na mnie i za karę spakował zestaw drukarza do opakowania kartonowego, które później umieścił bardzo wysoko na stercie tekturowych kartonów w piwnicy.
Drukarnia etykiet
Swoją pasję rozwijałem w późniejszych etapach mojego życia. Niespełna 20 lat temu w trakcie moich studiów inżynieryjnych, znalazłem w lokalnej gazecie ofertę pracy w branży drukarskiej. Drukarnia etykiet z Poznania, która została moim przyszłym pracodawcą, w pewnym sensie mnie odmieniła. Na lepsze. To była moja pierwsza "prawdziwa" praca. Była naprawdę ciężka. I to dosłownie - wymagała sporo wysiłku fizycznego; do akademika wracałem kompletnie styrany. Ale mimo wszystko zawsze miałem dobry humor jak tam wracałem. Czułem satysfakcję! Niestety z racji, że czekało mnie dużo pracy związanej ze studiami, musiałem zrezygnować z drukarni. Niedługo potem zatrudniłem się w dwóch innych drukarniach (nie w tym samym czasie oczywiście), które mówiąc delikatnie... Nie były tak satysfakcjonujące. Mówiąc nieco ostrzej - przypominały raczej obozy pracy niż profesjonalne drukarnie.
Wybór życia
Po tym wszystkim zakończyłem moją przygodę z drukarstwem. Obecnie skupiam się na oczyszczaniu świata. I ścieków. Teraz to jest moja pasja, tak samo jak ochrona środowiska. Gdy jednak odwiedzam rodziców w domu w moim rodzinnym mieście, wracam myślami do zestawu małego drukarza. Pewnie nadal leży na stercie kartonowych pudeł w piwnicy.
Tekst zmieniony, gdyż poprzedni omyłkowo upuściłem na bloga... [Przyp. Autora]