Czemu on to robi … o tym za chwilę, bo albo mamy do czynienia z zupełnym brakiem rozumienia kontekstu historycznego, który Polacy doskonale rozumieją, albo z czymś innym.
Polacy bowiem doskonale wiedzą i świetnie rozumieją, co to był entuzjazm niesionego wyzwolenia przez armię Napoleona. Skąd to wiedzą? Bo Pan poseł może zapomniał, ale jest taka obowiązkowa lektura "Pan Tadeusz". Jeżeli Pan chce coś zmieniać, to proszę zacząć od wyrzucenia „Pana Tadeusza” z kanonu lektur, bo między innymi dzięki temu, Polacy wiedzą, na czym polegał ten zapał, ta radość i ta nadzieja. Akurat tego nie trzeba im tłumaczyć. Za wyjątkiem ... wyjątkowego w swoim gatunku posła Żalka. Ten kontekst historyczny z nas nie uleciał, jest w nas obecny. Poseł Żalek próbuje deprecjonować Napoleona, że nic nie wygrał i ma dla nas Polaków propozycję. Jan III Sobieski. Tylko znowu i tu poseł Żalek postanowił zagrać rolę posła Jońskiego. Błysnął. Zdaje się, że jedyne co słyszał w kontekście tego naszego króla to hasło wytrych „Wiktoria Wiedeńska”. Spryciula. Tylko ja się pytam, jakie to było zwycięstwo? Jakim przykładem dla Polaków jest Sobieski. Daliśmy ofiarę krwi, żeby na bezdurno ratować dynastie, które następnie Polskę rozdrapały. Nie wykorzystaliśmy tego zwycięstwa w żaden sposób. Po prostu Sobieski zachował się jak „dawca organów”, tylko nie swoich, a Polaków. Politycznie to była katastrofa. Nie mówiąc już o jego życiu osobistym. Rozwiązłość, zdrada ojczyzny, kumoterstwo, przekupność, branie kasy za granie przeciw ojczyźnie, słabość, prostytucja. To ma być ten wzór siły i sukcesu wg posła Żalka. No spiżową postacią to on nie był. Jak zresztą prawie każdy z nas. Każdy ma słabości, ale król Jan III Sobieski miał ich wyjątkowe nagromadzenie.
Napoleon przyniósł nadzieję.
A Żalek chce to zabrać i zamienić na oddawanie nerki, płuc i serca w obcym interesie jak ostatni naiwniacy. Co nam z tego ratowania Wiednia przyszło? Ta wartość, którą przyniosła armia Napoleona jest po dziś dzień obecna. My jesteśmy narodem, który zawsze ma nadzieję. I na tej nadziei budujemy wyzwania i przyszłość. Na tej nadziei został zbudowany PRL, który był nam potrzebny, bo naprawdę te 3% inteligencji to było za mało, żeby dźwigać naród. Przestaliśmy chodzić w „kapciach z łyka”, mamy wykształconych ludzi, którzy potrafią pisać, czytać i znają „internety”. Mentalnie często dalej jesteśmy chłopami, ale jest to jakiś zaczyn, na którym można budować, szczególnie po hekatombie elity w czasie II wojny światowej. To wszystko było nam potrzebne i się udawało, bo mamy nadzieję. Tak było w 80 roku, w 89 to wszystko są kamienie milowe postawione na bazie nadziei.
Mam wrażenie, że wśród naszych polityków pleni się jońszczyzna. A Jacek Żalek jest takim samym Jońskim jak Darek Joński. Widać, że to jest to takie misiewiczowskie postrzeganie świata, jest to widzenie świata spoza „kontuaru apteki”. Skąd się to bierze?! Otóż tacy jak Jacek Żalek nie mają, żadnej oferty dla Polski. I dlatego zajmuje się rzeczami zupełnie podrzędnymi bez zrozumienia kontekstu historycznego, lub robi to z premedytacją. Widać, że Jacek Żalek pozazdrościł Morawieckiemu, Szydło, a tak naprawdę zazdrości takim ludziom jak Patryk Jaki, który robi - coś. Jest kimś. Abstrahując od efektów tej pracy czy zastrzeżeni jakie temu towarzyszą. Patryk Jaki wkłada pracę. Jacek Żalek nie lubi wkładać pracy, bo to jest męczące. Już w PO nie wkładał pracy tylko robił szum i dym. O dziwo to mu się sprawdziło, więc teraz też postanowił przypomnieć wyborcom o sobie, nie wkładając pracy, ale robiąc szum i dym. W tym jest świetny. Ale przegapił jeden moment, rzeczywistość w Polsce się zmieniła. Od robienia szumu i dymu kariery już nie rosną. I na koniec jeszcze jedno.
Panie Pośle, jeżeli Napoleon według Pana przegrał wszystko. To co powiedzieć o Panu? Jedyna Pana walka to walka o zaostrzenie aborcji, sukcesu nie widzę, tylko szum i dym. W myśl Pana teorii, powinien się Pan wygumkować z Sejmu, podobnie jak Pan proponuje wygumkować zwrotkę z Napoleonem z hymnu.
Uważam interwencję pod Wiedniem za największy błąd polskiej polityki zagranicznej w historii. Z Turkami było się dogadać, oni by mieli południe Europy, a my zajęliśmy północ.
Swoją drogą pomysł na powieść o historii alternatywnej
Pomysł na książkę ciekawy ;)