Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Kosowo - zapach „ wielkiej Albanii”?

Jestem znów, po blisko dekadzie w jedynym państwie w Europie, w którym ludność wywiesza flagi obcego kraju znacznie chętniej niż własne, w państwie, w którym flagi tegoż sąsiada wiszą w szkołach dużo częściej niż flagi swojego państwa, a to wszystko nie tylko toleruje, ale wręcz wspiera władza. Mowa o Kosowie, a te flagi to oczywiście albańskie czerwone sztandary z czarnym dwugłowym orłem – Albanii. Albania jest tu obecna w myślach, mowach i uczynkach. Tam ma się rodzinę i przyjaciół, tam się jedzie do pracy i nie tylko, zaś albańską historię i bohaterów narodowych uznaje się za swoje.

Nene Tereza” i ... tureckie meczety

Piątkowe, gorące czerwcowe popołudnie, głos muezzina z meczetu w samym centrum miasta zachęca wiernych proroka Mahometa do modlitw. Ale to samo wezwanie do modłów do Allaha słyszę w niedzielę wieczorem. Rzecz dzieje się w kraju, który aspiruje do członkostwa w Unii Europejskiej. Kosowo nie jest krajem całkowicie muzułmańskim, bo są tu również katolicy i prawosławni. Muzułmanów jest jednak tutaj zdecydowanie najwięcej ponad 80% ludności. Zresztą coraz więcej widać kobiet w chustach, także dziewcząt, i coraz częściej słyszy się o radykalizacji religijnej. Arabia Saudyjska i Turcja rywalizują tu, gdy chodzi o budowę meczetów, ale też wysyłanie młodzieży na studia koraniczne. Ci absolwenci później wracają i budują wokół siebie środowiska, w których od marzenia o wprowadzeniu szariatu do realizacji jest tylko krok.

Jednak najsłynniejszą albańską katoliczką Kosowo chwali się nie mniej niż Albania. Mowa oczywiście o świętej Matce Teresie z Kalkuty. Główna ulica stolicy, Prisztiny, nosi właśnie jej miano – „nene Tereza”. To główny deptak miasta, na którym nie tylko w święta, ale praktycznie w każdy dzień do późnych godzin wieczornych spacerują rodziny z dziećmi. Ale przede wszystkim wielkie morze młodych ludzi. Gdzie okiem sięgnąć, widzi się nastolatków. Są wszędzie. Zwykle mężczyźni trzymają się osobno, a dziewczęta osobno. Kosowo ze swoim 1,5 milionem muzułmanów jest jednym z najmłodszych i najprężniejszych demograficznie krajów Europy. Obywatele poniżej 21 roku życia stanowią około połowę ludności! Jest ich tak wielu, że małe, liczące milion osiemset tysięcy ludności państwo ich nie pomieści. Stąd rozjeżdżają się po Europie zachodniej, północnej i południowej. Na Starym Kontynencie działa nie tylko albańska, ale też kosowska mafia, a liczba więźniów i z Kosowa i z Albanii jest nieproporcjonalnie duża do liczby emigracyjnej populacji z obu tych państw.

Zabezpieczony uran

To zabawne jak wiele jest albańskich słów identycznych czy bardzo podobnych, jak w języku polskim. Widząc szyld „auto-mekanika” wiem o co chodzi, podobnie gdy dostrzegam duży napis na nowoczesnym budynku „Spitali amerikan”.Amerykanie skądinąd są tu bohaterami nie tylko dzięki tej klinice. To Waszyngton decydował, wbrew sporej części Europy, o powstaniu Kosowa. To państwo jest jednym z dwóch najbardziej proamerykańskich w Europie, drugim jest … oczywiście Albania. W stolicy jest pomnik prezydenta Billa Clintona, który już jako eksprezydent w 2009 roku osobiście odsłaniał. Luksusowy sklep z sukienkami, też w centrum Prisztiny, nazywa się natomiast… „Hillary”, co jest oczywistym nawiązaniem do żony amerykańskiego prezydenta i niedoszłej prezydent. Gdy gdzieś w interiorze spotykam młodego mężczyznę, który widzi, że reprezentuję Unię Europejską, od razu słyszę zarzut, że „UE nie pomaga tak, jak pomaga Ameryka”. Rzeczywiście, Amerykanie zainwestowali tu politycznie i militarnie. 150 polskich komandosów stacjonuje w bazach albo wspólnie z Amerykanami, albo przyjmując od nich zmianę. Z Polakami z wojsk desantowych łączą ich przyjazne relacje, stąd też spotykając się z tymi sprzymierzeńcami w jednym czy drugim miejscu przez wzgląd na te sojusznicze stosunki nie zadaję pewnego pytania. Pytanie zresztą byłoby retoryczne. Nie pytam zatem, jak to się stało, że Amerykanie na swoją bazę pod pretekstem, że to najlepsze miejsce ze względów atmosferycznych (siła wiatru, itd.) do lądowania śmigłowców dostali w dzierżawę na 100 lat (sic!) tereny, na których stwierdzono istnienie dużych złóż uranu. Prawdę mówiąc, specjalnie mnie to nie martwi, nie mam syndromu psa ogrodnika, który sam nie zje i drugiemu nie da, a politycznie nawet się cieszę, że kosowska mafia przenikająca się z władzą w Prisztinie, nie przehandluje tych terenów na przykład Rosjanom.

Rosyjska infiltracja

A ci ostatni zwiększają penetrację całego regionu widać to w tle zamieszek w Macedonii czy turbulencji w Czarnogórze w tym Kosowa, by zablokować czy spowolnić drogę tych państw do NATO (w przypadku Montanegro to się już nie udało) czy Unii Europejskiej. Pojawiają się też w Kosowie, rozbudowują sieć agenturalną. Na granicy macedońsko-kosowskiej w autokarze kursującym między stolicami: Skopje i Prisztiną zatrzymano kobietę, która jechała „do pracy w Kosowie”. Rosjanka chciała pracować jako nauczycielka. Jakoś jednak nie znała ani albańskiego, ani serbskiego... Takich przypadków jest więcej. Rosjanie wykorzystują też poczucie słowiańskiej solidarności wśród Serbów oraz zawód Unią, który, może czasem i słusznie, jest udziałem części Słowian na Bałkanach i nie tylko. Stąd do zwerbowania droga krótka, także tych którzy do Kosowa przyjeżdżają służbowo.

Podobieństw między językiem polskim a albańskim jest więcej. Biblioteka czy autostrada pisze się, czyta i znaczy to samo. „Krokodilit” to po prostu krokodyl, co znaczy „policia” nie trzeba tłumaczyć, co znaczy „higjena” też niespecjalnie (swoją drogą w Polsce tak się właśnie to pisało przed stu laty), a szkoła to „shoola”. Językoznawca wskaże na łacińskie dziedzictwo, ale obojętnie od naukowego wyjaśnienia przyczyny, Polak może poczuć się swojsko. Podobnie zresztą, gdy w serbskiej enklawie Kosowa czytam szyld „Frizerski salon”.

Na prowincji, inaczej niż w Prisztinie, w większości muzułmańskie społeczeństwo jest bardzo patriarchalne: w komisjach wyborczych – a przyjechałem tu na wybory – siedzą sami mężczyźni, jako mężowie zaufania takoż, a w kafejkach kawę czy nie tylko kawę (bo to jednak jest soft islam ) piją tylko panowie.

Terrorysta - bohaterem

Gdyby nie Zachód (Unia i USA, chyba jednak w tej kolejności), w Kosowie dalej pewnie trwałaby wojna. Zachód zresztą po części tradycyjnie generuje problemy, a potem stara się je rozwiązywać. Niepodległość Kosowa, zdaniem wielu ekspertów, ogłoszono za wcześnie i tylko pogłębiło to napięcia wewnątrz Kosowa, a tak naprawdę albańsko-serbskie. O ile Kosowarzy czyli Albańczycy z Kosowa, nie narzekają specjalnie na Tiranę, to mniejszość serbska w Kosowie na Belgrad narzeka coraz bardziej. To stolica Serbii politycznie decydowała, kto z mniejszości serbskiej w Kosowie obsadza dziesięć mandatów, które są dla nich prawnie zagwarantowane. Teraz miejscowi Serbowie się zbuntowali i do parlamentu wystawili kilka list.

Słyszałem jak ludzie Zachodu pracujący w Kosowie obruszali się na fakt, że międzynarodowe lotnisko w Prisztinie jako patrona ma Jadema Aszari. Argumentują, że był to zwykły terrorysta czy też po prostu bandyta. Słynął z tego, że podjeżdżał na skuterze do serbskich policjantów, często pojedynczych, strzelał im w tył głowy i natychmiast odjeżdżał. W końcu go namierzono. Serbowie zrobili obławę, dopadli go w jego własnym domu. Aszari wraz z braćmi i kuzynami w dużym dwupiętrowym budynku bronił się aż trzy dni, Serbowie zabili wszystkich, poza jego nastoletnią kuzynką, która przeżyła, a potem wyemigrowała do Londynu. Dom Aszariego stał się muzeum i niemal miejscem kultu, odwiedzają go pielgrzymki jego rodaków, a on sam stał się bohaterem narodowym. A lotnisko, któremu patronuje – nowoczesne jak na warunki regionu – ma jednak swoistą specyfikę. Nie ma tam bowiem, jak to jest w zachodnich portach lotniczych, osobnej sali do palenia, gdzie palacze wędzą się niczym węgorze – jest natomiast... taras otwarty bez względu na pogodę, na którym można obojętnie od pory roku kopcić, ile się chce. Gdy świeci słońce wychodzą tam także ci, którzy nie palą, ale chcą oddychać, hmm, świeżym powietrzem.

A co do Aszariego: niech nikt nie oburza się na to porównanie, ale Mieczysław Biegun czyli Menachem Begin, późniejszy premier Izraela, za młodu zabijał Brytyjczyków i podkładał bomby...

W centrum stolicy wielki napis na murze: „Ambassador go to home, you're drunk”. To napis, mimo powszechnej tu sympatii do Amerykanów, skierowany do jednego z poprzednich ambasadorów USA w Prisztinie, który w wywiadzie uznał, że może sobie, nieco kolonialnym zwyczajem, wprost poprzeć jednego z kandydatów na prezydenta. A zakochani w Jankesach Kosowarzy tego jednak nie zdzierżyli. Dyplomata zaś, gwoli prawdy, nigdy się wbrew temu co sugerowało murale nie upijał.

Uprasza się nie wnosić broni...

Ale mimo tego incydentu, to właśnie w Prisztinie powstanie największa na Bałkanach placówka dyplomatyczna – nie muszę dodawać, że amerykańska. Dotychczasowa istniała bynajmniej nie w największym kraju regionu, ale w stolicy Macedonii, Skopje. Teraz jak mówią fachowcy – Amerykanie cały sprzęt do nasłuchu i infiltracji Bliskiego Wschodu będą przenosić z sąsiedniej Macedonii do Prisztiny.

Na każdym lokalu wyborczym rysunek, który natychmiast przypomina mi wybory sprzed 12 lat w Albanii. I tam i tutaj identyczne dwa rysunki: przekreślony papieros i przekreślony pistolet oznajmia, że w tym lokalu nie pali się i nie strzela... Cóż, to czyni różnicę między Bałkanami, a spokojną Słowiańszczyzną Europy Środkowo-Wschodniej powtarzającą sobie za Szymonem Szymonowicem „niech na całym świecie wojna, byle polska wieś spokojna”.

Z tym zakazem przynoszenia broni na wybory jest tym bardziej trochę śmiesznie, trochę groźnie, bo olbrzymia większość punktów do głosowania mieści się w szkołach, i to głównie fillore – czyli podstawowych, rzadko kiedy w gimnazjach. Skądinąd w jednej z nich, w stolicy, w dzielnicy „Kodra e Trimave” (można to przetłumaczyć jako „Wzgórze siłacza” albo też „Wzgórze dzielnego mężczyzny”), w szkole której patronem jest komunistyczny partyzant Zenel Hajdini, który zginął walcząc z… jugosłowiańskimi (serbskimi) czetnikami witają nas, co charakterystyczne, bo tak jest prawie wszędzie, dwie flagi: żółto-niebieska z sześcioma gwiazdkami Kosowa i albańska, która przypomina godło Niemiec czy Rosji: dwugłowego czarnego orła.

Właśnie tam asystuję przy liczeniu głosów. Uczestniczyłem w przeszło dwudziestu paru wyborach w około dwudziestu krajach, ale takiej wyborczej komisji jeszcze nie spotkałem: młoda przewodnicząca każe jej członkom oddać długopisy, aby nikt z nich nie miał pokusy dopisania czegokolwiek... W ten upalny dzień proszę o otwarcie okna. Niestety, każde jest zabite gwoździami. Dlaczego? Słyszę odpowiedź, która albo wiele mówi o edukacji w Kosowie albo o młodych Kosowarach: „jakby się te okna otwierały, to by dzieciaki pouciekały z lekcji”. Dodam, że klasa mieści się na wysokim pierwszym piętrze.

Albanizacja Kosowa postępuje

Pisałem już o identyczności historii, tradycji i zwyczajów Albańczyków i Kosowarów. Cóż, na razie dostrzegam tylko jedną, istotną różnicę: toast „na zdrowie” po albańsku to „Gezuar!”, a ten sam toast w Kosowie to „Gzuar!”. Wznoszony jest zazwyczaj tu i tu prawie taką samą wódką – „Rakiją”. Ale jest też i piwo o ugruntowanej historii – „Peja”, którego nazwa pochodzi od miasta, w którym mieściło się zresztą pierwsze serbskie arcybiskupstwo. Może to piwo nie powala na kolana, ale też wstydu gospodarzom nie przynosi. Zacząłem dość lekko wątek o piwie „Peja”, ale dochodzimy tutaj do źródła... dramatu Serbów, bo Kosowo i Metohija to kolebka nie tylko serbskiej państwowości, ale też serbskiego Kościoła. Co czują dziś Serbowie, można sobie wyobrazić, gdyby porównać to na przykład z sytuacją, w której Polsce zabrano by Gniezno z Ziemią Gnieźnieńską, prastarą częścią Polski, w której ” Polska się zaczęła”. Stąd nie dziwmy się Serbom i ich przyjaciołom na całym świecie, że powtarzają, wbrew faktom i gopolityce, iż „Kosowo je Srbia”( Kosowo to Serbia). Co oczywiście nakręca spiralę wzajemnej niechęci w dawnej Jugosławii, gdzie Kosowarzy mogą na przykład liczyć na wsparcie sporej części Bośniaków czy swoich rodaków w Macedonii, ale też innych anstyserbskich nacji. A tymczasem albanizacja Kosowa postępuje. Oczywiście Serbowie nie są jedyną mniejszością. Jest też sporo Bośniaków, jak się wydaje wspieranych przez władzę w kontrze do Serbów. Bośniacy mają też prawnie zagwarantowane dziesięć miejsc (tyle samo co Serbowie) w 120 -osobowym parlamencie w Prisztinie. Są też Turcy – pozostałość po Imperium Ottomańskim (Osmańskim). Stanowią oni oficjalnie 1% ludności Kosowa (nieoficjalnie parę procent). Są na tyle liczni, że w niektórych regionach kraju napisy w komisjach wyborczych są w trzech językach: poza oficjalnymi albańskim (Quedra e Votimit) i serbskim (Biracki Centar), także właśnie po turecku (Oylama Markezi).

Spotykam się z – kontrowersyjnym dla wielu ludzi Zachodu – prezydentem Kosowa Hashim Thaçi. Studiował w Szwajcarii, walczył w antyserbskiej partyzantce, jest szwagrem szefa mafii w Kosowie („serce nie sługa” – mogłaby powiedzieć siostra prezydenta). Mówię mu, że mam dla niego trudne pytanie o korupcję w jego kraju. Prezydent z kamienną twarzą i fioletowym krawatem odpowiada mi, że to jest łatwe pytanie... Cóż, może ma rację, skoro związki między światem polityki a światem przestępczym są w Kosowie, zdaniem unijnych ekspertów, wręcz modelowe.

*tekst ukazał się w „Gazecie Polskiej Codziennie” (19.06.2017)

Data:
Kategoria: Świat

Ryszard Czarnecki

Ryszard Czarnecki - https://www.mpolska24.pl/blog/ryszard-czarnecki

polski polityk, historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII i VIII kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister – członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego.

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.