Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Figury na globalnej szachownicy

Partia Szachów na Globusie. Dlaczego Rosja chce współpracować z Chinami, dlaczego USA może współpracować z Rosją.

Figury na globalnej szachownicy
szachownica
źródło: https://pixabay.com/p-1583374

Na kanwie dyskusji na grupie Geopolityka https://www.facebook.com/groups/1550770335200491/, związanej ze zwiększeniem obrotów handlowych między Rosją i Chinami oraz ewentualnymi możliwościami zbliżeń stanowisk graczy światowej geopolityki, słów nieco więcej niż kilka…

Większość z nas, politykę międzynarodową odbiera w naszym, polskim kontekście, to naturalne, wręcz oczywiste. Nie mniej jednak łatwo stać się może nasze myślenie życzeniowym, do „grubasów geopolityki” nie należymy, stąd musimy zastanawiać się nad przyczynami i skutkami zachowań, a te scenariusze, mogą być dla nas bardzo różne, zależnie od miliona wariantów, ludzkich ułomności, nawet zjawisk pogodowych… Partia Szachów rozgrywana na globusie również nas dotyczy..

Na wstępie pozwolę sobie na iterację zestawu dedukcji i indukcji, aby przejść do pewnych uogólnień. Oczywiście w swych osądach mogę się mylić, może mi się zdarzyć błąd psychogenetyczny niczym Feuerbachowi, w jego najsłynniejszej z wypowiedzi, jakaś chybiona analogia, nawet błąd materialny, a wynikający z nieznajomości jakiegoś zjawiska, którego roli nie doceniam, z góry przepraszam.

Jest rzeczą bezsprzeczną, iż światowym hegemonem jest USA. Historia nas uczy, że państwa o takiej pozycji, starają się rozszerzać, a jeżeli nie mogą, to chociaż utrzymywać swe wpływy. Możemy być przekonani, że USA nie zrezygnuje ze swej pozycji. Traktując aksjomatycznie to co przed chwilą mój drogi czytelnik raczył odczytać, możemy pokusić się o kolejne wnioski. USA ma do wyboru dwa zachowania być hegemonem samotnym, lub pokusić się o współpracę z jakimś pretendentem.

Każda z decyzji będzie miała konsekwencje globalne i bardziej lokalne (te nas będą interesowały najmocniej w zakresie środka europejskiego podwórka). Labilność zmiennych, czy wręcz ich nieznajomość niezmiernie utrudnia znalezienie ścieżki decyzji obecnego włodarza Białego Domu. Stąd pozwolę sobie na zastrzeżenie : wydaje mi się, że: Trump i jego sztab czując gasnącą moc swego kraju, względem konkurencji, będą zmuszeni do szukania sojusznika, który pozwoli utrzymać pozycję dominującą. Kto może stać się takim sojusznikiem? Gdyby świat sprowadzał się do Ameryki i Europy, były by nim zapewne Niemcy, stety/niesety mamy Euroazję. W chwili obecnej na jednoznacznego rywala można wskazać Chiny, USA podjęły w związku z tym cały szereg działań „oflankowujących”. Za kadencji Obamy dosyć wyraźnie pozycjonowano USA względem Chin, czy Rosji, Trump zmienił optykę, chociaż to mogą być jedynie wybiegi taktyczne, pozory, lub czysto temporalne zabiegi, dla uzyskania czasu na inne sprawy. Warto też zwrócić uwagę na zmiany retoryki w trakcie prezydentury i to o dosyć zasadniczym charakterze. Atak na Chiny, zakończył się spotkaniem dwudniowym z Xi na Florydzie (co jest samo w sobie ewenementem).  Czy zachowania Trumpa, to efekt „małpy biegającej z odbezpieczonym granatem”, czy przemyślana wielowarstwowa intryga? Tak, już widzę gotowe, złote myśli lewaków i prawaków, nie interesują mnie one, stanowią reakcję na bodźcowanie ośrodka emocji. Na chwilę bieżącą nie wiemy, wszelkie próby uzasadniania takiej czy innej tezy, będą jedynie przypuszczeniami. Moje przypuszczenie (na nic więcej mnie nie stać), jest następujące: „jazda” po Chinach była na potrzeby wewnętrzne (Make America Great Again – pamiętamy? Trump pokazuje, że tak), natomiast dwudniowe rozmowy, służyły już polityce międzynarodowej. Nie wiemy, jakie decyzje podjął Trump, nie znamy treści konsultacji z Xi, przecieki, mogą wszak służyć instrumentalnej manipulacji… Możemy jedynie analizować, to co widać, a nie da się ukryć w kontekście Korei wrogości między Chinami i USA nie widać…

Porzucając na chwilę dygresję na temat Trumpa i co ważne jego sztabu, wróćmy do wcześniejszego zagadnienia.

Czy to co możemy dostrzec, to objaw nawiązania pogłębionej współpracy z Chinami, czy Chiny zgodziłyby się na pozycję podporządkowanego partnera, o którym (co nie jest tajemnicą) osąd ma, jako o parweniuszu? Wiele wskazuje na to, że współpraca została podjęta, wydaje mi się (znowu), że Chiny na pozycję junior partnera by się nie zgodziły, chyba, że traktowały by to jako grę na czas i zabieg o charakterze temporalnym.

Znowu patrząc na perspektywę z pozycji Chin. Chiny w 1689 roku zgodziły się na prośbę Fiodora Gołowina i zawierając w Narczyńsku traktat regulujący sprawy graniczne i mimo olbrzymiej przewagi swej strony przedstawiono obydwa państwa jako równoważne, co ma znaczenie symboliczne sprawami Rosji nie zajmowało się Ministerstwo Rytuałów (odpowiadały mu sprawy krajów wasalnych), Rosja była więc w Azji junior partnerem Chin, a nie kimś tak mało istotnym jak Anglia, czy Portugalia (prawda jak się różni nasza perspektywa?). Czy dzisiaj Rosja i Chiny, mogłyby by się uniezależnić od pozycji USA i zawrzeć podobne porozumienie? Militarnie Rosja jeszcze dominuje nad Chinami, lecz Kreml musi sobie zdawać sprawę, że to chwilowe, gospodarczo i ludnościowo, dzieli te kraje dzisiaj przepaść. Duma Rosji może być łatwo pacyfikowana, osaczone Chiny, mogą zaproponować Rosji rolę junior-partnera, zwłaszcza, w sytuacji gdy Rosja również będzie się czuła osaczona, to zaproszenie może zostać przyjęte. W takiej sytuacji jedynymi junior partnerami USA będą mogły się stać Japonia (remilitaryzacja jest faktem), oraz niedoceniane Indie (dzisiaj słabe, lecz za 10, 20 lat?), włączenie do takiego bloku Indii przyniesie jednak nowy problem: Pakistan, współpracujący dzisiaj z USA, wtedy znowu USA zostaną zmuszone do pogłębienia współpracy z Iranem, co wywoła problemy z Al-Rijadem… domino rozrzuca swe kostki po stole w sposób czasami nieoczekiwany

Przywołam jeszcze jeden aspekt o charakterze psychologicznym, co jest „paliwem” takiej dynamiki państw Azji? W dużej mierze mogą być nim nadzieja oraz pokora i szacunek dla porządku społecznego, nadzieja dająca wiatru w żagle połączona z pokorą i pracą nad sobą i szacunkiem dla hierarchii. Wygląda to nieco obco w Europie, ale to podstawy zachowań społecznych w Japonii, Korei czy Chinach. W Indiach to pozycjonowanie postaw społecznych wygląda podobnie (mimo istotnych różnic).  Czy podobne zjawiska występują w świecie arabskim? Trudno je dostrzec, tam dominantem zachowań społecznych jest kultura upokorzenia i wynikająca z tego niezrozumiała dla nas agresywność, w Europie wiek XX przyniósł zmiany w postaci postępującej kultury strachu. (te stratyfikacje emocji i ich związków z kulturą za Dominikiem Moisi, nie oznacza to, że uznaję pomysły Moisiego za najlepsze i najpełniej oddające istotę przyczyn różnic cywilizacyjnych). Jedna jeszcze uwaga, w Europie „od zawsze” trwa przepychanka między strachem i nadzieją, tutaj niewątpliwie Moisi bardzo zawężająco potraktował naszą kulturę, aktualnie rzeczywiście potyczkę z nadzieją wygrał strach i on dominuje…

Przekładając wspomniane emocje na kartografię globu, Chińczycy mają nadzieję na powrót na fotel światowego lidera, a USA się boi utraty pierwszego miejsca… A nasz lokalny straszak? Rosja? Ten kraj będący zdaniem Moisiego przedziwną mieszaniną 3 emocji: strachu, nadziei i upokorzenia, nie poddaje się prostym analizom. Okres „smuty” się skończył dzisiaj wygrywa nadzieja na wielką imperialną Rosję i upokarzany na każdym kroku Wania, stara się szukać nadziei, a jest cyklicznie straszony przez władzę rozlicznymi zagrożeniami, przed jakimi stoi Matuszka Rossija…

Czy w interesie USA, jest powstanie bloku Chiny-Rosja? To byłoby zdecydowanie niepożądane zjawisko i waszyngtońscy stratedzy doskonale zdają sobie sprawę z zagrożeń jakie może wywołać powstanie dwuwładzy w Euroazji, która w poważnym stopniu będzie utrudniać pozostanie USA na pozycji lidera światowego.  

W wielkiej geoekonomii mamy 3 wielkich rozgrywających przy stoliku surowcowym: Chiny, Rosję i USA, reszta stanowi w większym lub mniejszym stopniu tło (tak znam poziom wydobycia ropy przez kraje OPEC, piszę tutaj generalizując). Nasze europocentryczne myślenie, nie jest też w stanie zmienić, faktu niskiej istotności w skali globalnej krajów UE. UE rozpoczęła swoją łatwą drogę, ma już z górki (bardzo wysokiej, ale…), nigdzie się nie wspina… Rosja gra swoimi możliwościami, w sytuacji sporu z Ukrainą (co do południowej nitki Jamału), była skłonna wybudować blisko 400km rurociąg biegnący przez wschodnią Polskę, w celu ominięcia nim Ukrainy (Jamał II), Polska automatycznie się nie zgodziła, grając na rzecz Ukrainy, a można się było chociaż potargować… Ukraina nie pokazała nawet specjalnej wdzięczności, pogłębiliśmy konflikt z Rosją. Stracone szanse, to nasza specjalność, przypominanie w tym miejscu braku połączenia z granicą ukraińską: Brody-przepompownia w Ciechanowie to już tylko rytualne marudzenie w tematyce transferu gazu…

Jeżeli to co obecnie obserwujemy w zachowaniach USA, Chin i Rosji jest jedynie grą na czas, skłaniać nas może ku innej optyce. Ta powodowała by coś co wydaje się dzisiaj mało wyobrażalne, powodujące przebiegunowanie całej geopolityki, ale i polityki lokalnej, a mianowicie antychińskie porozumienie między USA i Rosją i dla przeciwwagi porozumienie Chin i Indii (w każdym z przypadków łatwo jest wskazać lidera), oczywiście wymagałoby to poważnych zabiegów polityczno-socjologicznych. Dla przykładu, aby społeczeństwa jak rosyjskie, edukowane do dziesiątków lat przeciw amerykańskiemu imperializmowi dostrzegły zagrożenie chińskie i potrzebę poważnego ocieplenia stosunków z USA. Junior partnerzy tych porozumień zostali by zapewne kupieni obietnicami transferu technologii i kapitału i jak się wydaje Indie mogłyby w tym wariancie być tym, który wygrał najwięcej…

W tym miejscu przytoczę, coś co może być ciekawostką, lecz ma realne przełożenie polityczno-społeczne, Pew Global Attitudes Project przeprowadził w 38 krajach badanie postrzegania USA i Chin, sumaryczne wyniki mogą czytelników zadziwić: 63% pozytywnie postrzega USA, a 50% Chiny, opinie negatywne o USA wyraziło 30% i 36% o Chinach. Pokazują te dane jakie są proste możliwości akceptacji takich czy innych związków politycznych. Polacy łatwiej akceptują USA niż Chiny, Rosjanie odwrotnie…

W tym miejscu możemy zacząć się zastanawiać, jak poszczególne warianty mogą wpływać na losy Polski, ale to chyba już innym razem…

Data:
Kategoria: Świat

JuliuszKrzysztoforski

Myśli spisane na kolanie - https://www.mpolska24.pl/blog/mysli-spisane-na-kolanie1

Niecodzienik pisany o jutrze, czasami o wczoraj, bez najmniejszego zainteresowania dzisiaj

Motto:
Kto nie myśli o jutrze, będzie miał kłopoty, zanim dziś się skończy (przysłowie chińskie)

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.