Platforma zaczęła jeździć po Polsce, żreć żabę po własnych rządach, wysłuchiwać od ludzi pomstowania. Każdy obóz władzy, który ją stracił musi przez to przejść, jeżeli chce wrócić do gry. I Platforma to robi. To był ten pierwszy akt aktywności PO, który ewidentnie przespał Ryszard Petru, który z .Nowoczesną dostali premię za nowość i uważali, że ich „nowe” narzędzie będzie niezniszczalne, odporne na każde zawirowania. A tu się okazało co innego. Petru przespał czas pracy, jemu się ta codzienna orka polityczna po prostu znudziła. .Nowoczesna nie podjęła w gruncie rzeczy żadnych działań. Uważała, że aktywnością przewodniczącego, 3-4 bon motami się da. Da się oczywiście, tylko przez jakiś czas. Sytuacja Ryszarda Petru i jego ugrupowania przypomina sytuację, że pijak trafił w totka, a potem przepili całą wygraną. Kasa się skończyła i … skończyło się rumakowanie.
A tymczasem Platforma właśnie wtedy, wdziała szaty pokutne i poszła do pracy. A praca w polityce zawsze przynosi efekt. Tak jak PiS śpiewało swoje piosenki i pracowało z ludźmi latami i dostało premię, tak Platforma śpiewała swoje piosenki i będzie dostawała premię. Na tym polega ten element sprofesjonalizowania się opozycji, ale nie tylko.
Pojawiły się spójne działania w mediach, spójne działania w sieci. Wszyscy posłowie Platformy nagrywają, publikują te same elementy. Ostatnio pokazał się raport o przyroście na Facebooku i Twitterze fanów oraz aktywności w sieci. Platformie rośnie i to dużo szybciej niż innym. To się nie bierze z niczego. To się bierze stąd, że wszyscy posłowie Platformy publikują na swoich kanałach społecznościowych partyjne materiały, są aktywni, są obecni, pokazują, że chcą. Robią wiele, często nawet nie przeciw PiS, ale przeciw .Nowoczesnej i KOD, by ostatecznie przejąć palmę pierwszeństwa po stronie opozycji czego wyrazem jest choćby dzisiejszy marsz. Potrzebny PO przeciw .Nowoczesnej i KOD głównie, a Schetynie przeciw Tuskowi w szczególności.
Do tego wszystkiego tu nie pasuje tylko Kukiz. Paweł Kukiz, który robi dokładnie - nic. Jest w tym niebywale konsekwentny i „zaj…cie skuteczny”. I stoi w miejscu, jego sondaże ani nie rosną, ani nie spadają. On ma określoną wyporność. Bierze się ona ze stałego elektoratu, który mu zaufał i ufa niezależnie od tego, czy on coś robi czy nie. Ten elektorat to elektorat „wyj…nia” antysystemowego, któremu wystarcza i cieszy się, że w ogóle ma jakiegoś przedstawiciela, że on od czasu do czasu pójdzie narobi na wycieraczkę temu czy innemu, rzuci jakimś gniewnym tekstem. Ten elektorat się tym jara. I tu się nic nie zmieni.
PSL jest ważny, ale PSL stracił bazę i nie przyjmuje tego do wiadomości, że jest już reprezentantem tylko i wyłącznie 300-400 kolegów. Nie mają zaplecza, ile by Kosiniak-Kamysz nie chodził i nie apelował niczym w "Ucho Prezesa" to apel nie ma do kogo trafić. Dlatego im sondaże spadają.
A co się stało z PiS-em? Wiele rzeczy na raz.
Po pierwsze - wielowojna. PiS prowadzi wojny na zewnątrz i ... wewnątrz.
PiS zmienia państwo na milionie różnych frontów, tocząc wojny z mnóstwem środowisk, lobby, klik i układów. Po drugie, w środku toczy się permanentna wojna między wieloma różnymi frakcjami, które się sprywatyzowały, i obstawiają państwowe spółki. Mało tego media, które do tej pory były pisowskim monolitem idącym po władze, też są w fazie wielowojny. Karnowscy, sakiewicze, toruńskie, narodowe walczą i to krwawo o ten sam … tort spółek skarbu państwa.
Dodatkowo doszło kilka czynników. Wielu działaczy aktywnych do tej pory na froncie politycznym zostało zaangażowanych w różne formy działalności państwowej, publicznej, co nie sprzyja wystarczającej ilości czasu na pracę w terenie z ludźmi, czy działania w mediach jak to robi w tej chwili Platforma. Dodatkowo dochodzi do tego akcja robiona przez media opozycji, które wyłapują hejterów - aktywnych działaczy i sympatyków tej partii, piętnują, krzyżują medialnie, publicznie za ich „mowę nienawiści” i ostre jazdy w sieciach społecznościowych, po to by pisowski aktyw, którzy gdzieś funkcjonuje publicznie zaczął się bać. Zaczął mieć obiekcje czy im to wypada, czy może na tym czy innym stanowisku nie wypada takich rzeczy publikować, tym bardziej skoro można na dodatek za to stracić otrzymane i piastowane stanowisko. Po co się teraz wychylać. Wszak to czas żniw, kasa misiu, kasa. Zmniejszyła się ich aktywność, bo nie wypada, bo się boję, bo to może mi zaszkodzić. Czego przykłady mamy tej Pani konsul, czy Pani dyrektor u Ministra Szyszko.
Działacze PiS mają po prostu coś do stracenia. Pojawił się już element przyrastania tłuszczu u kota. Tłusty kot jest leniwy, ma wolniejsze ruchy, a tak w ogóle po co się ruszać. Co potwierdzają badania aktywności w sieciach społecznościowych. Chude koty polują. A tłuste nie.
To się dzieje teraz z PiS-em.
W tej wielowojnie jest jeszcze jedna, mniej dostrzegalna ale równie krwawa w dłuższej perspektywie kto wie, czy nie najważniejsza. Wojna pokoleniowa. Ostatni jej objaw. Starcie Pani Witek z Szafernakerem, które skończyło się przejęciem komunikacji rządu przez Panią minister Witek. Ale akurat ten element jest nie tylko w partii rządzącej. Dawał temu wyraz Misiewicz, podczas swojego odejścia w niebyt polityczny. Ta wojna skrycie przemierza wszystkie formacje, że przypomnę starcia młodych z Platformy Nitrasa, Muchy, Pomaski ze Schetyną i Grupińskim. I ta wojna dla przyszłości tego kraju będzie najważniejszą. Kto z jakim potencjałem intelektualnym, wejdzie do tej dużej polityki, bo to jakiego sortu i jakości będą młodzi politycy, będzie determinowało pozycję Polski w przyszłości, a nie zaklinanie o wstawaniu z kolan.