Panie Redaktorze! Zareagowałem dość emocjonalnie (choć ze słów się nie wycofuję), bo sprawa ludzi chorych i cierpiących jest dla mnie bardzo ważna. Ostatni miesiąc mieszkam i przebywam z ludźmi chorymi 24h/dobę, obserwuję z bliska jak bardzo choroba (fizyczna, ale także umysłowa) ogranicza komfort życia człowieka. My, ludzie zdrowi (Pan wygląda na bardzo zdrowego) jesteśmy pełni wigoru, myślimy o planach na przyszłość, tak jak Pan wspomniał – podjeżdżamy pod centra handlowe, mamy możliwość swobodnego uczestnictwa w życiu. Ludzie chorzy tej swobody nie mają. Ból, cierpienie (to nie to samo, co chwilowy brak głowy lub zakwasy) sprawiają, że człowiek często traci radość z życia i nadzieję. Traci to, co dla nas – zdrowych – jest tak oczywiste, że czasem się nad tym nie zastanawiamy.
Żyjemy w czasach, w których – pomimo wszystko – próbujemy pokazywać sobie i chorym, że nie chcemy ich marginalizować, wypychać poza społeczeństwo. Na ile potrafimy budujemy budynki, parkingi, baseny, galerie, które nie będą wykluczały chorych i niepełnosprawnych z życia towarzyskiego. Wie Pan, ja czasem – gdy mi się spieszy – też się wkurzam na parkingach, że nie mam wolnego miejsca, a akurat są dwa wolne niebieskie miejsca. Tak wkurzam się, podobnie kiedy nie mogę zaparkować pod domem przyjaciół, choć jest wolne miejsce, ale z tabliczką: przejazd dla straży pożarnej. Wkurzam się, ale później włączam rozum i przypominam sobie jaki jest tego cel. Szukam miejsca gdzie indziej.
Ludziom chorym i niepełnosprawnym należy się szczególne traktowanie, nie ‚z litości’, a z humanizmu, nie wspomnę o miłości, która wypływa z chrześcijaństwa.
Nie, nie było moim celem – jak to sam Pan później napisał – Pana „zaoranie” – to nie mój język i sposób komunikowania z ludźmi. Napisałem do Pana ostro, bo żyje Pan w świecie tabloidów i taki – ostry – język Pan do debaty publicznej wprowadza, a więc zakładam, że taki język Pan rozumie. Życzę Panu – bardzo szczerze – zdrowia, tego by Pan nigdy nie musiał korzystać z miejsc dla niepełnosprawnych, by nigdy Pan nie stracił radości życia.
I na koniec dwie propozycje. Jest Pan szefem bardzo poczytnej gazety – ma Pan mocne medium do kreowania myślenia ludzi. Proszę, niech Pan wykorzysta swoją gazetę do uczulania na potrzeby ludzi chorych i niepełnosprawnych. Druga jest taka, że dobrze wiemy iż w naszym kraju wielu bogatych ludzi, a zdrowych, kupuje uprawnienia do parkowania na miejscu dla niepełnosprawnych – jeżdżą często samochodami bardzo drogimi. Może wykorzystałby Pan swoje medium do tego by zająć się tym – realnym – problemem? Niech Pan nie uderza w tych, którzy i tak już od życia sporo trudu dostali.
Szanowny Ojcze Grzegorzu! Zagadką dla mnie jest , jak Ojciec odróżnia człowieka zdrowego, pełnego wigoru od chorego w apatii? Czyżby po stosownej decyzji administracyjnej, której oznaką jest naklejka na samochodzie. Czy też oprócz przekonania , że potrafi Ksiądz zamieniać chleb w ciało Chrystusa uważał Ksiądz, że potrafi stawiać diagnozę odnośnie czyjegoś zdrowia na podstawie zdjęcia w gazecie.
Mam jedynie nadzieję , że potrafi Ojciec równie dobrze słuchać ludzi , co ich oceniać.