Co gorsza w minionych dzisięcioleciach w ślad za tym genterowym oderwaniem się od rzeczywistości w sposób niespotkany w dziejach doszło do korporacyjnej koncentracji kapitału. Swą siłą zaczęł on przewyższać siłę państw. Co więcej, wraz z tym zaczęły narastać dysproporcje społeczno-ekonomiczne tworzące nowy system zniewalania co raz liczniejszej i większościowej grupy słabych, przez co raz węższą i co raz bogatszą grupę silnych.
W ostatniej dekadzie wyglądało to tak, jak gdyby siła autodestrukcjiy wytowrzonego systemu wymknęła się spod kontroli. Jej symbolem stał się Georg Soros ze swoimi destrukcyjnymi spekulacjami finansowymi na skalę globalną i ponadpaństwowymi wpływami oraz wymykająca się zracjonalnej ocenie seria inspirowanych z zewnątrz "rewolucji" w krajach arabskich, a wraz z nimi fala konfliktów na styków światów zachodu i islamu.
Dziś widać, iż świat Zachodu doszedł do ściany. Obywatele powiedzieli dość. Wbre zakłamanym sondażom, wbrew łże-elitom, wbrew pogardzie silnych wobec słabyc. Nieznośność bytu w dotychczasowym świecie jaki zaczęto na siłę wtłaczać w formie destrukcji rodziny i tworzenia pola bitwy płci w połączeniu z zanikającą perspektywą wzrostu zamożności obywateli i rozpoczętego demontażu państw narodowych, nie mówiąc o stałym aksjomacie brutalnego wyjaławiania życia jednostek i zbiorowości z niedocenianego i pogardzanego czynnika religijnego skończyło się wywołaniem fali protestu.
Czy wyborczy "armagedon" zapoczątkuje w USA "Trump Revolution" wkrótce bedziemy mogli ocenić. Dziś wiadmo, iż przełom się dokonał, a punkt ciężkości zmienił swe położenie.