Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Budżet budżetem a przekręty robić trzeba

“Po­lity­cy nie są od te­go, żeby obiecy­wać, a po­tem da­wać, bo nie swo­je pieniądze dają. ” D. Tusk

Budżet budżetem a przekręty robić trzeba

Ręka w górę kto dziś zrobił jakiś przekręt! Raz, dwa, trzy, piętnaście, ach! To panowie posłowie! Przepraszam, nie poznałam. Złośliwość? Gdzieżby, doprawdy, panowie, nie jestem złośliwa. Prawda w oczy kole, ale bez przesady. Może zamiast sondaży przedwyborczych (na początku roku tak sobie dywagowaliśmy ze znajomymi czy przypadkiem na jesieni nie szykują się wybory, co wcale nie byłoby pozytywnym dla nas, Polaków, szarych obywateli, posunięciem) zleciliby panowie badania z pytaniem „Czy według Ciebie polityka to profesja przekrętów?” i zapoznali się z opinią społeczeństwa.

Dziś, drodzy czytelnicy, będzie o budżecie. Bo w budżecie dzieje się sporo, czego nie widać w mediach. Zmowa milczenia? A, być może, być może, bo tematów zastępczych mamy od groma. Jak nie mama Madzi, co na rurze uprawia wygibasy to nagle okazuje się, że afera jakaś w PSL-u kwitnie i biedny, przeciążony obowiązkami premier musi w dodatku pod skrzydełka (to żadna aluzja do imienia, proszę przestać mnie posądzać) wziąć ministerstwo gospodarki. Ledwie przed chwilą przewinęła mi się wypowiedź zapracowanego szefa Rady Ministrów, że bycie premierem to wielka odpowiedzialność. Szkoda, że tej odpowiedzialności za przekręty, aferki i tym podobne nie ponosi. Ale nie wypomnę premierowi słów, że wycofanie się z popierania ACTA musiałoby skutkować dymisją, co to, to nie, nie jestem pamiętliwa, choć moja płeć podobno jest jak diabli. Nie wypomnę choćby nie wiem co.

Miało być o budżecie i będzie. I choć tak sobie tu śmigam w lekkim tonie po klawiszach, tryskając jadem jak stereotypowa teściowa, to sprawa jest poważniejsza niż się nam wydaje. Nam, wam, mi, mniejsza o to. Bo w budżecie przekręt goni przekręt. Pustosłowie? Postaram się udowodnić, że nie.

Ledwie kilka dni temu wypłynęły dokumenty Krajowego Funduszu Drogowego [Dla zainteresowanych do pobrania: → Plan finansowy KFD na 2012 → Rozesłane przez Ministra Transportu posłom komisji finansów publicznych oraz komisji infrastruktury plan KFD na 2012 r. z wykreślonymi fragmentami, które władza zamierzała ukryć przed dostępem osób trzecich], z których wynika, że pod koniec roku wartość zadłużenia Polski wyniesie 56,3% PKB czyli przekroczy drugi próg ostrożnościowy, co automatycznie wymusza na rządzie wprowadzenie budżetu zrównoważonego, a więc takiego, w którym wydatki nie mogą być większe niż wpływy.

Pozwolę sobie przytoczyć fragment na temat progów ostrożnościowych.
„W Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej w artykule 216 w punkcie 5 jest następujące zdanie:

Nie wolno zaciągać pożyczek lub udzielać gwarancji i poręczeń finansowych, w następstwie których państwowy dług publiczny przekroczy 3/5 wartości rocznego produktu krajowego brutto.

Konstytucja określa więc maksymalny poziom zadłużenia, którego nie można przekroczyć. Dodatkowo ustawa o finansach publicznych określa 3 progi ostrożnościowe w wysokości 50%, 55%, 60% rocznego PKB. Przekroczenie pierwszego progu powoduje, że w kolejnym roku nie można przyjąć budżetu z większym deficytem. Jeśli przekroczony zostanie próg drugi, wtedy kolejny budżet musi być taki aby zapewnić spadek relacji długu do PKB. Po przekroczeniu trzeciego progu kolejny budżet nie może mieć w ogóle deficytu.” [Dostępne w World Wide Web: polskabezdlugu.blox.pl]

Podobna sytuacja miała miejsce pod koniec ubiegłego roku. Wtedy premier ratował sztucznie złotówkę by dług obniżyć, defraudując pieniądze z Funduszu Rezerwy Demograficznej i sztucznie pompując je w wartość złotówki. Z FRD zagarnięto także pieniądze na wypłatę bieżących emerytur a także przekazano do ZUS. Z ZUS-u z kolei zaginęło 2,2 mld złotych na „bieżące wydatki budżetowe”. Czym poratuje rząd budżet w tym roku? Warto obserwować wypływanie pieniędzy z ZUS (na bieżąco wpływają tam składki, bo dużych pieniędzy nie ma się co spodziewać patrząc na obecne zadłużenie w Zakładzie Utylizacji Szmalu) i Fundusz Rezerwy Demograficznej, bo na kuszące złotówki, odkładane co rok na fundusz rząd na pewno zarzuci haczyk.

Poprzedni akapit to domniemanie. A co na teraz? Sprzedaż akcji PKO, wartych 3 mld złotych. Nie sądźcie mnie o socjalizm i umiłowanie państwowości. Co to, to nie. Po prostu stwierdzam fakt. Prywatyzacja w tym danym momencie nie jest absolutnie przypadkowa. Na półmetku trzeba budżet łatać. „Zgodnie z Planem prywatyzacji na lata 2012-2013 r. Ministerstwo Skarbu Państwa planuje dalszą prywatyzację 5 spółek z branży finansowej. Resort chce m.in. zmniejszyć zaangażowanie w PKO BP do poziomów pozwalających utrzymać władztwo korporacyjne.” [Dostępne w World Wide Web: money.pl]

 Prywatyzacja spółek Skarbu Państwa, najczęściej prowadzona na chybcika i absolutnie nie mająca znaczenia dla budżetu w dłuższej perspektywie czasowej (bo o firmy, znajdujące się w rękach prywatnych nie ma się co martwić), to jeden z pomysłów PO na łatanie dziury, z której wypływają pieniążki. Nasze pieniążki.

Drugi sposób PO na łatanie budżetu to również prywatyzacja tym razem nieco inna bo… sprzedaż lasów. A i owszem, lasy państwowe należy szybciutko sprzedaż. Zaplanowano oddanie w prywatne ręce 36 tysięcy hektarów lasów.

Wszystko ładnie, pięknie, wierzę w umiejętności ministra Rostowskiego, szczególnie na poletku kreatywnej księgowości. Platforma na pewno sobie poradzi, o to możemy być spokojni, budżetu zrównoważonego nie będzie. Sprywatyzuje się to i tamto, tu kaskę wyciągnie, tam coś zatuszuje, napompuje złotówkę i wszystko będzie cacy.

Nie zakończę tym pozytywnym akcentem. Jestem po prostu niezmiernie ciekawa jak Wincek i Donek poradzą sobie z karami, które planuje nałożyć na nas Komisja Europejska. Bo będą kary za źle wykonane mapki do wniosków o dopłaty rolne a podobno mają być i za zarabianie na autostradach, na których według umowy o celowe dopłaty unijne, zarabiać nie można, a opłaty mogą jedynie wyrównywać koszty eksploatacji dróg.

Wierzę w PO, niezmiennie wierzę w ich zdolności, trenowane latami przez kolejne afery i przekręty. Wierzę, że i tym razem sobie poradzą z progiem oszczędnościowym i po raz kolejny zamydlą Polakom oczy. By żyło się lepiej, tym na górze łańcucha.

Data:
Kategoria: Gospodarka

Magdalena Szecówka

Cogito, ergo sum - https://www.mpolska24.pl/blog/szecowka

O autorce:
Specjalista ds. marketingu, PR i mediów społecznościowych. Przygotowuje i nadzoruje strategię marketingową, zajmuje się negocjacjami, reklamą, komunikacją publiczną, wizerunkiem oraz brandingiem.

Poza marketingiem specjalizuje się w prawie autorskim i patentowym, ustawodawstwie, ochronie danych osobowych oraz bierze udział w projektach społecznych.

Teksty na licencji CC BY 3.0 PL

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.