I byłoby pięknie gdyby nie lejący się z nieba żar. Wszystko wskazuje na to, że najdłużej na słońcu bez stosownej ochrony przebywali dziennikarze francuskiej gazety „La Croix”, którzy komentując wizytę i słowa papieża napisali, „że większość społeczeństwa w Polsce, w tym księża, sprzeciwiają się przyjmowaniu imigrantów i jedyna nadzieja w Ojcu Świętym, który może ich przekonać do zmiany zdania??? Najwyraźniej promienie słoneczne sieją straszne spustoszenie w rozeznaniu, albowiem, po pierwsze, kategoryczne NIE Polaków, w tym wielu księży, dla przymusowego, godzącego w godność ludzką, wysiedlania migrantów socjalnych z terenu Niemiec do Polski pomylili z miłosierdziem chrześcijańskim, a po drugie, Papież mówił o tym nie na polskich, ale Światowych Dniach Młodzieży, w tym również do młodzieży francuskiej i niemieckiej i to zapewne głównie do nich był ten apel, aby nie odrzucali, nie wypędzali uchodźców wbrew ich woli, aby przezwyciężyli swoje lęki, szczególnie w kontekście ostatnich wydarzeń w ich ojczyznach, z pandemią depresji włącznie. Poudarowym omamom gryzipiórków francuskich, prawdopodobnie bez swojej wiedzy i zgody, wtórowali gęgacze TVN-u, którzy, jak mówią na mieście, nawet zimą spędzają nad wyraz dużo czasu w solariach, a jak wiadomo sztuczne napromieniowanie sieje jeszcze większe spustoszenie od naturalnego.
Głęboką opaleniznę zaprezentował również Robert Winnicki z Ruchu Aryjs…, pardon, Narodowego, który z nieznanych powodów, postanowił sprzeciwić się słowom Franciszka - jak wspomniałem wyżej, skierowanych głównie do młodzieży niemieckiej i francuskiej - i „fundamentalnie się z nimi nie zgodził”, a nawet „zrezygnował z przysługującego mu jako posłowi miejsca na mszy papieskiej”??? Następnie dodał: „nad Odrę, Nysę i w góry musi wrócić Straż graniczna. Na stałe.”, jakby jej tam nie było??? Może był to postulat jednostronnego wypowiedzenia układu z Schengen? Warto przy tym zauważyć, że p. Winnicki nie wyraził zadowolenia z otwarcia ostatniego odcinka autostrady A4 (Berlin-Kijów)... Ach te upały.
Nie można jednak nie zauważyć, że już podczas lotu do Polski Papież, odnosząc się do ostatnich wydarzeń, mówił o wojnie, która dotknęła tereny zamieszkałe na zachód od Odry (obecnie okupowane przez tyleż naiwne, co bezmyślne lewactwo), to może na tę ewentualność, tzn. exodusu chrześcijan z Europy Zachodniej chciał nas, Polaków przygotować Franciszek? Mam jednak nieodparte wrażenie, że postulat przyjęcia przez każdą parafię jednej rodziny potrzebującej strawy i noclegu Papież ma sposobność obserwować na własne oczy, więc powinien wyjechać z Polski bardzo kontent. Polacy zdali egzamin z gościnności "na szóstkę", swoją postawą dobitnie udowodniają, że nie obawiają się obcych i to z najdalszych zakątków świata, z Syryjczykami włącznie i zapewne wielu młodych Francuzów i Niemców pozostawi w swoich smartphonach kontakty do swoich polskich przyjaciół, na wypadek nieodwzajemnienia chrześcijańskiego miłosierdzia przez islamskich braci.
Zauważmy, że ze względu na potworną biurokratyzację Europy uchodźcy zamiast do zwykłych ludzi - tak jak to się dzieje z przybyszami na ŚDM - trafiają do odhumanizowanych ośrodków dla uchodźców, w których wegetują na zasiłkach socjalnych niejednokrotnie całe lata, nie mówiąc już o tym, że w przypadku urzędników wykazywanie się chrześcijańskim miłosierdziem w ogóle nie wchodzi w rachubę, chociażby z tego powodu, że lewactwo postuluje tzw. świeckość państwa. W takim razie Papież Franciszek, mówiąc do wiernych, że "potrzebna jest gotowość przyjęcia ludzi uciekających od wojen i głodu, wraził niejako nadzieję, że może w końcu te omnipotentne, socjalistyczne państwa wycofają się z zajmowania się udzielaniem pomocy uchodźcom, aby mogli oni zaznać nie urzędniczej oschłości i znieczulicy, a chrześcijańskiego miłosierdzia właśnie. Taka zmiana stanu rzeczy, tzn. odpaństwowienie udzielania pomocy potrzebującym, miałaby jeszcze jedną niewątpliwą zaletę, a mianowicie, w przeciwieństwie do urzędników, dla których liczy się jedynie "kwit" ("papieren bitte!"), zwykli ludzie bardzo szybko orientują się, czy dana osoba rzeczywiście i jakiej pomocy potrzebuje, nie mówiąc o roztropnej wstrzemięźliwości w oferowaniu wiktu i opierunku jawnym wrogom, szczególnie w wieku poborowym…