1. Wyjście z „dupy“…
Czyli jak najszybsze zwiększenie rozpoznawalności, na przykład konfrontując naszą „niemotę“ w nowej roli, z Wielkimi sceny politycznej.
Spontanicznie – to raczej niemożliwe, ponieważ celebryci- wysokiej rozpoznawalności – podobnie jak bogaci- trzymają się – razem, unikając towarzysko- zawodowych – mezaliansów. Powinna to być zatem – konfrontacja – wymuszona.
Najlepiej w roli mendy- urzędnika – na przykład w jakiejś komisji śledczej. W myśl zasady, że wróg mojego wroga – staje się moim przyjacielem, kandydat nasz – powinien być szczególnie upierdliwie- biurokratyczno- pijawkowaty wobec naturalnych wrogów- skrajnej prawicy. Natychmiast będzie jej przyjacielem.
2. Przydupasowienie kleszczowe…
Czyli mianowanie kandydata na naczelnego „przydupasa“ znanego, silnego lidera i trwałe z nim związanie. Poparcie nie wystarczy. Powinna to być więź w kleszczowo- intymnym uścisku, a przynajmniej takie powinna budzić skojarzenia, by skutecznie odtrącić innych kandydatów, do silnych związków męsko- męskich – mniej skorych.
3. Metamorfoza– z obślizgłej, larwy, poczwarki – żywiącej się w kokonie partii jej siłą, jej pozycją i ludźmi - w równie obleśną – ale już ćmę – czyli nocnego motyla, zdolnego do samodzielnego lotu. Dobrze jeśli lotnik wystąpi w pelerynce najpierw szeryfa- Batmana potem we wdzianku i w masce nieustraszonego Zorra. Zamiast czarnej maski – przydatne będą lekko zawadiackie oprawki okularów. Zamiast szybowcowego lotu, powolno- kołyszący ruch bioder i ramion – przy przemykaniu wśród kamer i fleszy.
Dopełnienie obrazu: Szybka żona, o sorry - raczej ślub naprędce, wesele, zakrwawione prześcieradło, dziecko, syn, pieluchy, babcia, ustawka w gazetach, Jasna Góra, zdjęcie przed jednym z miliona pomników JP2, na klęczkach przyjmowana doustnie komunia, gromowładne miny w parlamencie europejskim, "yes yes my friend - przez mobil phone - ot tak rzucone mimochodem ...
Przypominam niniejszy opis – jest bardzo szczególnym rodzajem kreacji wizerunkowej, niemożliwym do zastosowania w każdej sytuacji, ponieważ bardzo szczególny elektorat – wybraliśmy. Wybraliśmy segment Skrajnej Prawicy – i to w wersji polskiej. Jest to dość istotne, ponieważ polski- skrajny prawicowiec, nie ma nic wspólnego z prawicą europejską, czy amerykańską. Tam zostałby niechybnie uznany, za kompletnego oszołoma o zamiłowaniach socjalno- leninowskich w sferze zarówno gospodarczej jak i metodologii postępowania, z jednoczesnymi tendencjami do totalnego nawiedzenia religijnego. Tak jakby z dnia na dzień, zastąpił miłość do Stalina, Lenina, Marska i Róży – na miłość do Ojca, Syna, Ducha i Maryji.
Różnica– w zasadzie – żadna, brandy te – różnią się tylko logotypem, kolorem znaków graficznych oraz sposobem odprawiania ceremoniałów. I tylko tym się różnią. Łatwo pomylić kacyka partyjnego – namaszczonego niegdyś na sekretarza, z klerykiem- funkcjonariuszem, błogosławionym dziś przez biskupa.
W sferze terminologii– ciągle żywe będzie etykietowanie i epatowanie hasłem – Antykomunista, co o tyle powinno dziwić, że w Polsce nigdy w historii nie było komunizmu ani tym bardziej komunistów. Nie szkodzi, ponieważ można być przecież Antylopą – w sytuacji gdy nigdy żadne „lopy“ nie istniały, przynajmniej w Polsce. To, dość istotne, ponieważ z charakterystyki naszego elektoratu wynika, że jest on tak „świętojebliwie” - łatwo wierny, że w zasadzie – uwierzy we wszystko co mu podamy.
Tak oto słowo – gębą lidera – się stało. Amen.
Piotr Tymochowicz