Taką okazją jest gra o
polityczny niebyt Donalda Tuska. Prawda jest taka, że bez poparcia
Polski Tusk nie ma szans. Jeśli nie poprze go rodzinny kraj, spełni się
przysłowie: "Im wyżej wejdziesz, z większym hukiem spadniesz".
PiS
nie posiada sztabu strategicznego, który z wyprzedzeniem analizowałby
możliwe wydarzenia oraz opcje rozwiązywania. Praktycznie powinno istnieć
kilka takich zespołów specjalizujących się w różnych dziedzinach.
Podobne sztaby powinny działać też na poziomie regionów.
Ale
PiS nieodmiennie bazuje na "geniuszu strategicznym" Prezesa, choć to
praktycznie nie strateg, ale zwykły polityczny intrygant o wielkiej
wiedzy i doświadczeniu.
Casus Tuska PiS przegrywa już na starcie.
Papugi partyjne już kłapią dziobami o tym, że "poprą", bo Polacy powinni Polaków popierać.
Jak
praktycznie wygląda realizacja tego szczytnego hasła ze strony totalnej
Targowicy, widzieliśmy na przykładzie Wojciechowskiego. Mnożenie przykładów i uzasadnianie nie ma sensu.
Wesprzeć Tuska to nie grzech, ale wstyd, głupota i polityczna naiwność.
PiS jest wzorcem naiwniactwa, czego dowodami było zaproszenie Komisji Weneckiej bądź list Szałamachy do Rzeplińskiego.
Zresztą
mianowanie takiego ministra finansów to też jakby rodzaj przekleństwa
nad Polską, bo jesteśmy chyba jedynym państwem na świecie, które nie
potrafi znaleźć właściwej osoby.
Z takimi łotrami jak totalna targowica nie idzie się na żadne układy. Żadnych kompromisów.
Z
takimi się nie rozmawia, nie dyskutuje, nie odpowiada na pytania na ich
temat - ich się nawet nie gnoi. Ich się niszczy jak perz. Po cichu a
skutecznie.
Jak więc moim zdaniem powinno się postępować w "kwestii tuskiej"?
Ano, powinno się jasno i publicznie powiedzieć że Polska, partia rządząca jest otwarta na ten temat.
Prezydent,
Premier, Prezes partii rządzącej zapraszają Donalda Tuska na
rozmowy w celu skonstruowania wspólnego planu i omówienia, co pan Tusk
zamierza na swoim stanowisku - oczywista jako reprezentant Polski, nie PO
- dla swojego kraju osiągnąć.
Wsparcie byłoby warunkowanie
uzgodnieniem celów i zapewnieniem ich realizacji. Tylko w takich
okolicznościach można zaadoptować Tuska jako ewentualnego sojusznika.
Inaczej poparcie Tuska nie ma sensu, bo jak do tej pory Polska ma z
niego tyle pożytku, ile z psa gnoju. A propos gnoju - czy już
zapomnieliśmy, ile gnoju wokół Polski narobił z okazji uchwały?
Nie
ma najmniejszych symptomów, aby ze strony tego pana miało się coś
zmienić. Jedynym uzasadnieniem poparcia ze strony PiS byłaby niechęć do
rozliczenia za ostatnie 8 lat rządów PO.
Ogłoszenie wyników
audytu ma na celu, moim zdaniem, jedynie przykrycie sobotniego kodowanego
marszu, ewentualnie ogłoszenia ratingu Moody's. Ubicie dwóch ptaszków
jednym kamieniem.
PiS, który sam ma za skórą wiele, jest niechętny do rozliczania kogokolwiek za cokolwiek licząc, jak zdrajcy z
Magdalenki, na wzajemność po utracie rządów. Faktycznie PiS nie zrobił
nic w tej materii podczas poprzednich dwóch lat rządów (jedyne
osiągniecie to rozbicie LPR i Samoobrony) i nigdy na poważnie nie zamierza
wyjaśnić katastrofy smoleńskiej, był wspólnikiem uwalenia lustracji i
tak będzie z audytem.
Audyt nie różni się niczym ani od gry raportem WSI, ani teczkami czy taśmami. To są POPiSy.
Ale
Tuska nie tylko można, ale należy zmusić, aby przyjechał do Warszawy jak
Jurand. Można mu nałożyć włosiennicę, posypać głowę popiołem i wyrwać
polityczny język, aby nim Polsce już nigdy nie szkodził.
A jeśli się nie zgodzi, niech idzie tam, gdzie powinien.
Ale stawiam "dolary przeciw orzechom", że PiS da mu immunitet i pozbędzie się problemu. Bezwarunkowo.
Jak długo można wywieszać białą flagę, oddając przeciwnikowi i broń i amunicję.