IPN, jak sama nazwa mówi, to instytucja narodowa. Każdy ją finansuje i
każdy powinien mieć łatwy dostęp do zawartości jej archiwów. Jeśli
dokumenty są tajne, powinny znajdować się w dyspozycji służby ochrony
państwa, a nie w rękach uprzywilejowanej kasty szantażystów.
Wszystkie
pozostałe materiały w Instytucie Pamięci Narodowej powinny być
bezpłatne, łatwo dostępne dla każdego (także w internecie) tak, aby cały Naród mógł je sobie poczytać
i zapamiętać.
Konstytucja nie wyposaża dziennikarzy w żadne przywileje dające im dostęp do archiwów, do których zwykły człowiek dostępu nie ma. Gdybyśmy ten dostęp mieli, dziennikarska i polityczna banda nie mogłaby nikogo szantażować i mieszać w polityce i ludzkich sumieniach.
Publiczne Archiwa - Dostępne w Internecie
Amerykanie z wieloma rzeczami przeginają i z udostępnianiem wszelkich wiadomości wszystkim o wszystkich chyba przesadzili.
Ale jak inaczej dowiedzielibyśmy się w Polsce o tym, że pani ministrowa z żoneczką innego prominenta kradną futra na Florydzie?
Przecież w kraju zarządzanym przez przestępców nie możemy wiedzieć, jak nazywa się morderca gwałciciel ani poznać jego twarzy. Można natomiast szlachetnym człowiekiem bez ograniczeń pomiatać jak brudną szmatą po zarzyganej podłodze w knajpie, w której za nasze pieniądze urzędowali ministrowie.
Powstała innowacyjna nowa witryna - Instant Checkmate, która ujawniania pełną przeszłość milionów Amerykanów.
Wystawiony mandat za przekroczenie szybkości? Nie udało się zatrzymać na znaku stop? Coś o członkach twojej rodziny? Albo o twoich przyjaciołach i znajomych? Jeśli, jak większość z nas, odpowiesz, że chcesz mieć odpowiedź na przynajmniej jedno z tych pytań, nie ma problemu. Przecież większości z nas powinęła się noga przynajmniej raz w życiu. Tam jest wszystko.
Instant Checkmate gromadzi setki milionów danych o przekroczeniach w ruchu drogowym, liczne publicznie dostępne rejestry, dokumentowane aresztowania i czyni je dostępne online, więc łatwo mogą być wyszukiwane przez każdego. Członkowie witryny mogą rozpocząć wyszukiwanie dosłownie w ciągu kilku sekund i są w stanie sprawdzić wiele rejestrów o ludziach takich, jak oni, oraz wszystkich innych bez względu na status materialny i stanowisko (pomyślcie: znajomi, rodzina, lekarze, nauczyciele, sąsiedzi, sędziowie, dziennikarze, ministrowie, policjanci itp. itd.).
Czy w takiej sytuacji nasłana przez politycznych mocodawców "palanteria" mogłaby spowodować jakąkolwiek sensacje publikując dane powszechnie dostępne? Przenigdy.
Gra teczkami, zabawa w ciuciubabkę aneksem do raportu, który powinien być publiczny, zapewne byłyby niemożliwe i zapewne oszczędziłyby życie wielu ludzi i sprzęt lotniczy choćby był tak stary jak TU-154.
Co istotne, możesz sprawdzić, co władza zgromadziła na ciebie i odpowiednio zareagować.
Jak widzicie, archiwa IPN są "trujące". Ich włodarze zatruli ulatniającym się z tych teczek odorem donosicielstwa, prowokacji, szantażu i nienawiści.
Najwyższy czas zakończyć to szaleństwo.
Ta szajka Piłatów zrobiłaby na zlecenie (i robi) nawet to, co widzicie powyżej.
P.S. Czy nie najwyższy czas, aby odtajnić też twarze i nazwiska przestępców? Czy domniemanie niewinności, dopóki ktoś nie zostanie skazany nie jest wystarczającą gwarancją dobrego imienia? A przecież podanie nazwiska i imienia, a także wizerunku podejrzanego czy tym bardziej oskarżanego jest właśnie dla niego gwarancją sprawiedliwości, a nam - obywatelom - umożliwia obronę przed przestępcami.
Wystarczy przy tym zagwarantować odszkodowanie za niesłuszne oskarżenie i kary dla tych, którzy je pochopnie sformułowali (w tym osobistą odpowiedzialność finansową).