"Super Express": - Czego oczekuje pan po spotkaniu Viktora Orbána z Jarosławem Kaczyńskim i Beatą Szydło?
Ryszard Czarnecki: - Przede wszystkim powrotu do normalności. Rząd Platformy Obywatelskiej zaniedbał relacje z państwami Grupy Wyszehradzkiej - Węgrami, Czechami i Słowacją, na rzecz współpracy w ramach tzw. Trójkąta Weimarskiego, czyli ścisłej współpracy z Francją i Niemcami. Oczywiście z Niemcami, jako ważnym partnerem, musimy współpracować. Nie możemy być jednak wasalem. Ani współpraca ta nie może odbywać się kosztem naszych sąsiadów i sojuszników z Południa. Kolejnym ważnym celem spotkania był łączący oba kraje temat uchodźców czy raczej imigrantów. Zarówno Polska, jak i Węgry nie chcą zgodzić się na przyjęcie setek tysięcy islamistów. Tu możemy spodziewać się wspólnego frontu.
- Premier Węgier jest oceniany jednak jako polityk promoskiewski. Jak wobec tegomiałaby wyglądać współpraca z Budapesztem?
- Z Węgrami nie zgadzamy się w kwestii ich polityki wobec Rosji. Węgrzy siłą rzeczy, nie granicząc bezpośrednio z Rosją, traktują ją jako zdecydowanie mniejsze zagrożenie. Celem naszej polityki powinno być jednak zapewnienie życzliwości Budapesztu dla powstania baz NATO na terenie Polski.
- A co z koncepcją Międzymorza, czyli powstania szerokiego sojuszu państw Europy Środkowej, opartego na współpracy państw Grupy Wyszehradzkiej, a więc Polski, Czech, Słowacji i Węgier, poszerzonej o państwa bałtyckie czy Rumunię?
- Taki sojusz powstać może jedynie opierając się na bilateralnych, czyli dwustronnych stosunkach między państwami. Spotkania takie jak wczorajsze mogą temu służyć. Międzymorze to realizacja polityki śp. prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego.
- Premier Węgier od lat był "na cenzurowanym" w Unii Europejskiej. Teraz w Brukseli krytykowany jest polski rząd. Czy wczorajsze spotkanie nie było też próbą skonsultowania z Orbánem tego, w jaki sposób jego kraj uniknął sankcji ze strony UE?
- Panie redaktorze, proszę nie dać się nabrać na to, co mówią poszczególni publicyści, politycy czy nawet unijni komisarze. Do objęcia jakiegoś kraju sankcjami droga jest bardzo długa. To, co dziś robi Bruksela wobec rządu PiS, to nie żadna opcja nuklearna, a jedynie strzelanie z kapiszonów.
*wywiad dla SE. Rozmawiał Przemysław Harczuk