Krystyna Pawłowicz oskarża prezydenta
Posłanka Prawa i Sprawiedliwości Krystyna Pawłowicz w komentarzu zamieszczonym w serwisie wPolityce.pl odniosła się do decyzji prezydenta Andrzeja Dudy o wstrzymaniu tzw. ustawy degradacyjnej.
Krystyna Pawłowicz zaznaczyła na początku, że „w procesach norymberskich przeprowadzonych po II wojnie przez społeczność międzynarodową - skazujących przecież zbrodniarzy wojennych na śmierć i lata więzienia, a nie na degradację czy pozbawianie przywilejów - nie było żadnych procedur odwoławczych”. „Bo niby do kogo, do szatana?” - dopytywała. „Stosując formalistyczną logikę Pana Prezydenta, należałoby procesy norymberskie uznać za »niepraworządne«, a następcom zbrodniarzy otworzyć drogę »odwoławczą« do sądów i trybunałów. Formalnościom proceduralnym musiałoby się wszak też w tamtych procesach stać zadość” - napisała posłanka.
Zdaniem Pawłowicz, tuż po wojnie łamano także „fundamentalną zasadę prawa - nullum crimen sine lege (pol. nie ma przestępstwa bez ustawy) i »sprawiedliwie« w pojęciu narodów europejskich skazywano na śmierć za czyny ludobójstwa, które nie były wcześniej objęte karalnością w żadnym systemie prawnym”.
„Dlaczego hitlerowskich zbrodniarzy można było surowo sprawiedliwie ukarać, a komunistycznych chronić mają nadzwyczajne procedury, którymi gardzili” - dopytywała dalej Krystyna Pawłowicz, dodając, że prezydent Andrzej Duda postąpił wbrew konstytucji. „Pan Prezydent zaś swymi formalnymi bardzo argumentami, wbrew konstytucji, odbiera nam Polakom prawo do »sprawiedliwości«, do »historycznej sprawiedliwości«, z której inne narody korzystały” - czytamy.
W piątek 30 marca Andrzej Duda zawetował tzw. ustawę degradacyjną i skierował ją do ponownych prac w Sejmie. - Nie jest to dla mnie łatwa decyzja, bo chciałbym, aby te sprawy zostały załatwione, ale nie w ten sposób - ogłosił prezydent i poinformował, że w sprawie ustawy degradacyjnej rozmawiał już z premierem Mateuszem Morawieckim i szefem MON Mariuszem Błaszczakiem.
W trakcie konferencji prezydent wyraził wiele wątpliwości dotyczących ustawy i przyznał, że w dyskusji nie uwzględniono jego głosu. - Prosiłem przez moich ministrów, aby zwrócić uwagę na ten mankament, aby były możliwości, by osoby mogły złożyć wyjaśnienia - przypomniał.
źródło: wprost.pl