Witnica: Droga donikąd
Na spokojnym osiedlu 12-metrowa jezdnia - planowana inwestycja drogowa w Witnicy spotkała się ze zdecydowaną dezaprobatą części mieszkańców, którzy są przeciwni budowie ulicy kosztem wywłaszczania części ich terenów. Burmistrz sam swój wniosek nazywa „kuriozalnym” - deklaruje, że inicjatywę wstrzyma i zacznie konsultować. Jaka droga w końcu powstanie?
Na wniosek Burmistrza Gminy Witnica rozpoczęto procedury mające na celu doprowadzenie do realizacji inwestycji drogowej obejmującej budowę drogi gminnej wraz z przebudową odcinka ul. Końcowej w Witnicy, która docelowo po remoncie miałaby powiększyć się do 12m. Tak wysokie parametry wymuszają wymogi uzyskania przez gminę dofinansowania. Pomysł wzbudził sprzeciw części mieszkańców ulicy, bowiem realizacja zadania drogowego ma wiązać się z wywłaszczeniem fragmentów działek. Co więcej, w sprawie nie były przeprowadzone żadne konsultacje społeczne. – To jest droga osiedlowa, gdzie jest cicho, spokojnie, a chce się nam zrobić drogę asfaltową 12-metrową. Mieszkańcy są zbulwersowani tą inwestycją - mówi Krzysztof Brodnicki, mieszkaniec ulicy.`
Nie tędy droga
Większość o sprawie dowiedziała się z obwieszczeń i pism skierowanych do osób, których wywłaszczenie miałoby dotknąć. Procedury przygotowawcze do uzyskania pozwolenia na realizację inwestycji pominęły także samą Radę. - Radni dowiedzieli się od mieszkańców o tej inwestycji, więc byliśmy zaskoczeni. Trzeba rozmawiać z mieszkańcami, bo to ich dotyczy ta sprawa - jak oni widzą tą drogę, na czym im najbardziej zależy. Gdyby tak było, to z pewnością wszystko wyglądałoby zupełnie inaczej i być może szybciej doszłoby do jakiejkolwiek inwestycji – mówi Agnieszka Hołubowska, Przewodnicząca Rady Miejskiej w Witnicy.
Droga do realizacji inwestycji wydaje się być drogą donikąd. We wtorek, 22 sierpnia 2017 podczas Komisji budżetowej, na której zgromadziła się część zainteresowanych mieszkańców, burmistrz sam uznał pomysł za „kuriozalny”, zadeklarował wycofanie wniosku i konsultacje w sprawie założeń urbanistycznych. Kilkunastokrotne próby kontaktu Redakcji z Urzędem niestety kończyły się negatywnie. Do chwili publikacji nie otrzymaliśmy odpowiedzi na prośbę ustosunkowania się do sprawy.