Wywiad z Arturem Czyżewskim, prezesem Inneko
Gorzowianie poznali już wyniki audytu dotyczącego komunikacji w miejskiej spółce Inneko. Badanie zleciła Rada Nadzorcza, po tym jak kilka miesięcy temu w przedsiębiorstwie wybuchł konflikt pomiędzy zarządem, a pracownikami. Sytuacja była bardzo napięta, interweniował m.in. prezydent miasta. O tym jakie wyzwania czekają spółkę, w rozmowie z prezesem Inneko, Arturem Czyżewskim.
Panie Prezesie, co myśli kobieta, gdy szef zamyka się z nią na klucz?
Dlaczego kobieta Pani redaktor? Rozumiem, że inspiracją są dla Pani inne media, bo to na przestrzeni ostatnich dni dość nośny tytuł prasowy. Przypomnę, że indywidualne oceny kwartalne kierowników i dyrektorów odbyły się w roku 2016 trzykrotnie i dotyczyły zarówno mężczyzn, jak i kobiety z kadry zarządzającej, czyli około dziesięć osób. Bez względu na wiek i płeć. Być może fakt kwartalnych ocen pracowniczych poszczególnych dyrektorów i kierowników wydaje się być czymś dziwnym dla części osób, ale jest normalną procedurą w większości szanujących się firm. I zawsze odbywają się za zamkniętymi drzwiami, choć nie zawsze oznacza to klucz. To jednak aspekt techniczny, istota jest jednak ta sama - można wyjść z pokoju, ale nie można zakłócać spotkania przez wejścia osób niepowołanych.
Prokuratura chyba jednak zainteresowała się tą sprawą właśnie po doniesieniach medialnych?
Tak, po doniesieniach medialnych. W ubiegłym tygodniu oficjalnie zwróciłem się do prokuratury z prośbą o szybkie wyjaśnienie sprawy. Liczę na przesłuchanie świadków. Media faktycznie szukają sensacji i trudno się dziwić, bo takie tytuły dają przecież poczytność. Pozostają jednak kwestie etyczne, ale o tym trudno mówić w momencie, gdy priorytetem okazuje się nagłośnienie sprawy, a nie jej faktyczne rozwiązanie.
Co się dzieje z wizerunkiem Inneko? Konflikt z pracownikami to nie jest najlepszy PR.
Drobne złośliwości tej, czy innej gazety traktuję jako element próby zwiększenia nakładów oraz rekompensaty za nieumieszczanie przez nas reklam. Nie stać nas z resztą. Wątpliwość budzi działanie, w której redaktor donosi do prokuratury, a następnie robi relację na żywo z jej działań. Trudno to nazwać służbą publiczną, no ale jak mówią każdy ma swój profil biznesowy. Ja koncentruję się na nowym wyzwaniu dla załogi Inneko, jakim jest in-house.
Jak wygląda obecna sytuacja spółki?
2016 rok był dla spółki szczególnie trudny. Dla mnie najważniejsze, to wyprowadzenie Inneko na prostą. Rok temu walczyliśmy o przetrwanie. Spółki córki, ciągnęły nas mocno w dół. Musieliśmy zacisnąć pasa, zbudować dział sprzedaży. W dużej mierze walczyliśmy o utrzymanie miejsc pracy. Dziś możemy pochwalić się m.in. spłatą zobowiązań wygenerowanych przez spółki córki na kwotę 2 mln złotych i pokryciem innych strat na kolejny milion. Porządkujemy też kwestie finansowe. m.in. zlikwidowaliśmy spółkę Wastrol i krok ten pozwoli nam na kilkutysięczne roczne oszczędności. Możemy śmiało powiedzieć, że w skali kraju stajemy się liczącym dostawcą paliw alternatywnych, których w ciągu ostatnich 2 lat sprzedaż wzrośnie nieomal dwukrotnie na rynku, gdzie większość odnotowuje spadki. I co najważniejsze dla nas i mieszkańców Gorzowa - wchodzimy w in-house. To wielka sprawa i sukces w skali kraju.
Jedno z zaleceń audytorów mówi o potrzebie wyciszenia medialnego rozgłosu. To chyba ostatecznie niemożliwe?
Zgadzam się z tą tezą, dlatego powiem krótko - Inneko to dzisiaj inna firma. Jeżeli chodzi o mnie - jako manager traktuję jako komplement stwierdzenie zawarte w audycie, mówiące o tym, że strategia jest świetnie przygotowana. Ważne jest też potwierdzenie przez Radę Nadzorczą i prezydenta moich kompetencji. To dla mnie wystarczająca przepustka do jeszcze intensywniejszej pracy na rzecz rozwoju tej firmy. Paradoksalnie mamy sporo kluczy do zamkniętych drzwi. Sporo już otworzyliśmy, teraz skupimy się na tych do sukcesu.
Wróćmy jeszcze na chwilę do sytuacji sprzed kilku miesięcy. Wtedy Rada Nadzorcza jednoznacznie wskazała na konflikt i problemy w komunikacji.
Audyt Inneko faktycznie został sporządzony w kwietniu, choć trzeba podkreślić bezwzględnie, że w dużej mierze odnosi się do wydarzeń sprzed kilku miesięcy. Przez ten czas otrzymaliśmy duże wsparcie. Zarówno ze strony miasta, jak i Rady Nadzorczej, która przeprowadziła z pracownikami liczne rozmowy. Przygotowany został też program naprawczy, którego założenia wdraża Pani Monika Piaskowska.
Czy nie można było uniknąć konfliktu z załogą?
Praca z ludźmi to ciągłe konflikty. Mniejsze lub większe, ale jednak trudno sobie wyobrazić, że ten, który wydaje polecenia uzyskuje aplauz i aprobatę oraz zachwyt. Tak się czasami zdarza, ale to rzadkość - proza życia jest inna. Nikt nie lubi wykonywać poleceń, zwłaszcza gdy jest ciężko, a nagroda raczej szybko się nie zdarzy.
Audyt dotyczył sytuacji sprzed kilku miesięcy, jak jest teraz?
Rozwiązania które wprowadziliśmy pozwoliły rozwiązać wiele kwestii spornych. Jeśli chcemy mówić o konflikcie, konieczny jest tutaj czas przeszły. Pozostają jednak kwestie związane z komunikacją. Wielu dokumentów, które pozwalałyby budować dobre relacje w spółce nie było nigdy – na długo przed tym zanim przyszedłem tutaj do pracy, czyli przed laty też ich nie było. Dlatego wdrożymy wszystkie zalecenia audytorów, nadal będziemy współpracować z Radą Nadzorczą i co najważniejsze z kadrą Inneko.
Dlaczego nie odpowiada Pan na pytania prasy?
To nieprawda - z Panią rozmawiam bardzo chętnie, ale na pytania tych mediów, które zachowują się jak strażak piroman - najpierw coś podpalą, a później szukają benzyny żeby dolać jej do ognia - no cóż, raczej nie.
Rozmawiała: Karolina Machnicka