Gorzów: Jest pole do popisu - wywiad z Witoldem Siwko

Rozmowa o nowym miejscu pola golfowego na lubuskiej mapie sportu i rekreacji, o zmianach po połączeniu klubów, a także o nowej strategii rozwoju opartej na zerwaniu ze stereotypami, że golf jest tylko dla nielicznych. - Jak jest jeden podmuch wiatru to można łatwiej płynąć do przodu - mówi Witold Siwko, manager Pola Golfowego Zawarcie.
Co można znaleźć w takim sporcie jak golf?
Przyjemność, przyjaźń, relaks, rywalizację - to jest sport, w którym jesteśmy ciągle na świeżym powietrzu, ciągle w ruchu, w równym tempie. Tu się nie biega, nikt nie fauluje, nikt nikogo nie popycha. Ktoś kiedyś powiedział - chcesz z kimś zrobić biznes to zaproś go na rundę golfa. Myślę, że bardzo dużo prawdy jest w tym powiedzeniu. Taka runda trwa około 4-5 godzin i musimy przez ten czas ze sobą rozmawiać - widać jak się osoba zachowuje, czy się denerwuje, czy jest uczciwa. Golf ma naprawdę duże znaczenie w relacjach. Przez te 5 godzin rodzą się niejednokrotnie przyjaźnie. To pierwsza dyscyplina sportu pod względem sprzedaży sprzętu i turystyki golfowej. I najbardziej techniczny sport na świecie. W grę w golfa zaangażowane jest całe ciało.
Czy w Gorzowie jest wielu miłośników golfa, wydaje się, że to sport dla bogatych?
To jakaś bzdura. Tak się niestety utarło, ale to nie jest sport dla bogatych. Zgodnie z moim podejściem do golfa nie ma znaczenia, czy ktoś jest duży, czy mały - bogaty, czy biedny. Jeśli ktoś chce grać w golfa to po prostu idziemy grać. W tym miejscu każde pierwsze spotkanie z kimkolwiek ma być propozycją gry w golfa. Golf właściwie wywodzi się od klasy biednej - pasterze nudzili się z barankami na pastwisku i rzucali sobie kamienie do nor po zwierzętach. Potem zaczęli robić to patykiem - także to jest sport, który wziął się od biednych, a nie od bogatych, tylko arystokraci sobie go zawłaszczyli.
Jaka jest Pana wizja rozwoju tego miejsca?
Ja mam dużo szalonych pomysłów. Przede wszystkim odchodzimy od standardów. Ktoś chce grać w golfa to po prostu idziemy grać. Będąc na paru treningach wyniesie to taniej, niż słynna zielona karta – tzw. prawo jazdy golfowe świadczące o tym, że dana osoba posiada wiedzę dotyczącą etykiety, reguł i potrafi wykonywać podstawowe uderzenia na polu golfowym. Mi chodzi głównie o to, żeby człowiek sam zadecydował, czy chce mieć zieloną kartę. Jak się nie zakochasz w golfie od razu, to zakochasz się później.
Pole powstało dzięki Inneko, czyli dawnemu Zakładowi Utylizacji Odpadów i jest to pole miejskie. Dzięki temu mamy duży wachlarz możliwości żeby mieszkańców zachęcić w kwestii różnego rodzaju eventów, spotkań, czy turniejów. Na Dzień Dziecka planuję turniej dla wszystkich - nawet tych, którzy nie grają w golfa. Chcę także zorganizować treningi golfowe na zasadzie fitnessu. Trzeba po prostu stworzyć tu przyjazną atmosferę. Chcemy wprowadzić golf do Spartakiady. Mam nadzieję, że w przyszłym roku to się uda. Mam też pomysł na jazz pod gwiazdami, czy grę w snookera. Mamy dużo miejsca, dlaczego więc nie porozumieć się chociażby z kinem 60 krzeseł i nie zorganizować wyświetlania filmów na powietrzu, jak w Ameryce? Teraz odbędzie się mecz golfistów Stal i Falubaz. Chcę także zorganizować mecz dziennikarzy z Radą Miasta. Golf wszedł do Karty Seniora. Poniedziałki będą seniorskie i golf będzie dla seniorów za darmo. W czwartki z kolei mamy juniorów - będą darmowe treningi z instruktorami. Staramy się bawić tym golfem. To miejsce musi słynąć z inności.
Myślę, że z moimi może wariackimi planami na pewno z roku na rok będziemy zmniejszać ten minus powstały na tym polu. On się będzie jeszcze utrzymywał. Sądzę, że to jest perspektywa pięciu - siedmiu lat, o ile nie stanie się jakiś kataklizm, np. zalanie pola i jeżeli nic się nie wydarzy, co mogłoby pochłonąć to pole - chociażby jakaś decyzja polityczna. Największym obciążeniem pola są wynagrodzenia i wysoki podatek. Ja jednak jestem uparty - chodzę po sponsorach i szukam. Niedługo rusza sklep na zasadzie komisu i moją ambicją jest większy obrót na tym sklepie. Będę też rozwijał gastronomię. Jest tutaj co robić. Powoli stawiam wagoniki na tory żeby mogły jechać dalej. Do tej pory pracownicy nie pracowali czysto biznesowo. Ja wymagam większej wiedzy na temat produktów i większej samodzielności. Od pracowników fizycznych z kolei oddania i dokładności. Jeżeli czegoś dokładnie nie zrobią to jakby nie zrobili wcale. To tak jakby wsadzać cebulkę tulipana korzeniem do góry.
Jakie korzyści wynikną z połączenia dwóch klubów i co się zmieni?
Przede wszystkim jest teraz jedna brać golfowa, co jest dla mnie, jako managera ważne mając do współpracy jeden mocny klub w formie stowarzyszenia. Dla przeciętnego członka nie zmieni się właściwie nic, bo będzie dalej grał w golfa. Pozytywne jest to, że przy stowarzyszeniu, możemy stwarzać różnego rodzaju sekcje golfa i do tych sekcji pozyskiwać środki z Ministerstwa Sportu, z miasta. Pozyskiwać sponsorów dla klubu. To jest trochę tak jak z żaglówką w którą z dwóch stron wieje wiatr – wtedy ciężko pływać i trzeba stać w miejscu. Nie da się właściwie sterować. Jak jest jeden podmuch wiatru to można łatwiej płynąc do przodu. Statut stowarzyszenia mocno różni się od regulaminu. W regulaminie nie ma rozwoju, w statucie jest rozwój i przede wszystkim propagacja golfa na terenie Gorzowa i kraju.
Czy w perspektywie jest uwolnienie od Inneko, od miasta?
Uwolnić się ciężko, bo nie wiem czyje ręce mogłyby to pole wziąć. Prywatne - raczej nie. Z drugiej strony nie można tego zaorać i zamknąć, ponieważ ja jestem przekonany, że z tego miejsca w następnych latach Gorzów może jeszcze słynąć. Teraz pole jest obiektem problematycznym, wielu uważa, że topione są tutaj pieniądze, natomiast nikt nie zwróci uwagi, że to miejsce ma olbrzymi potencjał i to może być miejsce wyjątkowe dla Gorzowian, tylko trzeba się nad tym bardzo napracować.
Jak ocenia Pan dotychczasowy stan zarządzania obiektem?
Krytycznie. I chyba tylko tyle chciałem powiedzieć. Nie chciałbym wracać do przeszłości, ponieważ to jest temat rzeka, a nie z przeszłości mnie będą oceniać, tylko z tego czego dokonam. Wszystko ma iść do przodu, natomiast przeszłość odcinamy grubą kreską. Chcę razem z przeszłością oderwać te stereotypy, że golf jest drogi, dla bogaczy i jeszcze nie wiadomo dla kogo. Golf jest dla wszystkich. Golf łączy ludzi.
Plany na najbliższy czas?
Wszyscy pytają o plany. Z tych planów to się Pan Bóg tylko śmieje. Jestem przekonany, że mój poprzednik też robił plany i każdy inny planował, tylko zamiast planować to trzeba się wdrożyć w fizyczną pracę. Obawiam się, że pewnych rzeczy w tym roku mogę nie skończyć. Widzę w tym miejscu ogromny potencjał. Ludzie też chcą, ale trochę się boją i cały czas drzemie w nich ten stereotyp. Ale każdy kto tu przyjdzie zmieni zdanie. Ja obalę ten schemat, że tu nie może przyjść każdy.
Rozmawiała: Karolina Machnicka