Na Giszowcu tylko wióry leciały
W całym kraju trwa siekierezada, pokłosie tzw. prawa Szyszki. Urzędnicy z katowickiego magistratu głowią się co zrobić z firmą, która tak zapędziła się w wycince, że powaliła kilkadziesiąt potężnych drzew z miejskiej działki. Sprawa prawdopodobnie finał znajdzie w prokuraturze.
Ostateczna decyzja ma zapaść jeszcze w tym tygodniu. Choć w całym kraju słyszymy o kolejnych powalonych drzewach, to ta sytuacja wydaje się być szczególna. Śląskim urzędnikom za sprawą nowelizacji ustawy o ochronie przyrody przybyło sporo pracy. W magistracie telefon za telefonem. Spora część mieszkańców konsultuje bowiem plany wycinki drzew na swojej posesji, nie wszyscy jednak są na tyle roztropni.
Przypomnijmy. Nowe przepisy pozwalają właścicielom działek na wycięcie ze swojego terenu każdego drzewa, za wyjątkiem tych wpisanych do rejestru zabytków. Obostrzenie dotyczy prowadzonej działalności gospodarczej, ale i na to śmiałkowie potrafią znaleźć obejście.
Jak zakończy się siekierezada na katowickim Giszowcu? Pytanie czy ktoś jeszcze nad tym panuje…
źródło: Dziennik Zachodni