Papierowi śmierć?

źródło: www.flickr.com/photos/malias/3809522382/

Po upowszechnieniu się DVD wieszczono śmierć kinom. Nie sprawdziło się. Czy miłość do lektury słowa drukowanego na papierze będzie równie silna, jak ta do wielkiego ekranu, i powstrzyma eliminację papierowych wersji gazet? Chyba jednak nie.

Założony w 1986 r. The Independent dziś po raz ostatni można było kupić w kiosku. Jego dalsze istnienie ograniczy się do wersji cyfrowej.

Gazeta o profilu liberalno-lewicowym i prorynkowym była krytyczna wobec inwazji na Irak po atakach na WTC w 2001 r.

"Przez trzy dekady zwalczaliśmy hipokryzję, ignorancję, tyranię, biedę, wtórność, fałsz oraz nonsensy celebrytów” - napisali w pożegnalnym tekście dziennikarze Independenta. W ostatnim papierowym wydaniu pojawiły się także podziękowania premiera Camerona oraz księcia Williama.

Dziennik, który w swoim najlepszym okresie miał nakład 400 tys. egzemplarzy dziennie, w 2015 zredukował go do 40 tys. Straty gazeta przynosiła już od 1993 r. W 2010 tytuł kupiła rodzina rosyjskiego miliardera, byłego agenta KGB, Aleksandra Lebiediewa, właściciela także Evening Standard - największego londyńskiego dziennika - i krytyka działań Kremla (nawiasem mówiąc, jakże często wcześniejsze powiązania z rosyjskimi służbami mają taki właśnie finał).

Lebiediew kupił The Independent za funta, zobowiązując się do zainwestowania 10 mln funtów w kolejnych latach. Jak widać nie pomogło - gazeta osiągnęła deficyt przekraczający 300 milionów funtów.

"Za życia tej gazety dziennikarstwo zmieniło się nie do poznania - w efekcie zmuszając nas do zmian i dostosowania się do technologii i zwyczajów, których twórcy tego tytułu nie mogli przewidzieć (...) - powiedział pierwszy naczelny dziennika, Andreas Whittam.

TVN24