Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Prezydent Ikar 2015

„Popłynął”. To słowo często używane. Opisuje nie tylko stan w jakim znalazł się człowiek upojony własnym sukcesem, ale i to, co będzie działo się z nim dalej.

Prezydent Ikar 2015
Kukiz jako Ikar
źródło: własne, baza Wikipedia CC

Ci, którzy używają tego słowa  doskonale wiedzą, że ktoś kto „popłynął” nie wraca. Nie staje się następnego dnia osobą, która zaczyna trzeźwo oceniać swoją sytuację. Precyzyjnie oddzielać to co uzyskała dzięki sobie, od tego w czym nie poradziłaby sobie bez pomocy innych. Taki ktoś płynie coraz dalej. Z każdą chwilą tylko mocniej utwierdza się w  przekonaniu, że to dzięki niemu, bo na jego  plecach, w świat zwycięzców wjechała cała rzesza nieudaczników i bezimiennych  karierowiczów. To mogła być ta rzesza lub zupełnie inna. W odpowiednim momencie na właściwy grzbiet wskoczyła akurat ta. Zwykli farciarze. Mieli szczęście podobne pchłom, które przez przypadek trafiły na najlepszego żywiciela. W przeciwieństwie do tych nieskomplikowanych, pasożytniczych stworzeń nie potrafili jednak docenić łaskawości losu. Nie umieli pozostać w dozgonnej wdzięczności i uwielbieniu dla dobroczyńcy. Zaczęli, jak wszyscy mali ludzie, roić sobie, że stojący na piedestale nie znalazłby się tam bez ich udziału. Może nie słyszeli nigdy o predestynacji, i na tym polegał ich największy błąd. Skoro  jednak sami nie zauważyli, że nie są  słońcem, słońce musiało ich oświecić.

Dziś procesowi uświadamiania jak wygląda polityka w wydaniu narcystycznym poddawani są ci, którzy odpowiadali za kampanię prezydencką Pawła Kukiza. Jak wielu przed nimi uwierzyli, że jest ktoś dla kogo warto pracować i pod kim warto służyć. W tym kimś widzieli człowieka idei, czynu i charakteru, a przede wszystkim człowieka oddanego i wiernego tej samej co oni sprawie. Nie uważali tak jako jedyni. Znaleźli się w grupie dwudziestu procent Polaków, którzy wzięli udział w ostatnich wyborach. O ile jednak sztab Pawła Kukiza uznał ten wynik za poparcie dla określonej wizji zmian, o tyle kandydat na prezydenta, za uznanie dla niego samego. 

Dalej było już tylko gorzej, ale zgodnie z obowiązującym w takich sytuacjach schematem. Sukces przyciągnął tych, którzy wiedzą jak wykorzystać słabości osobowości narcystycznej by zebrać nie swój plon. Musieli tylko uzyskać dostęp  do ucha „pierwszego” woJOWnika. To była najtrudniejsza część operacji. Kiedy została wykonana wszystko stało się dziecinnie proste. Po pierwsze należało schlebiać czyli budować przekonanie obiektu o jego doskonałości, po drugie dokonać jego „zajęcia” czyli odciąć od dotychczasowych współpracowników. Zawsze, mimo przesłanek o słusznej diagnozie co do mentalnych właściwości lidera i stopnia jego dojrzałości, istnieje możliwość  fiaska przedsięwzięcia. „Cel" ataku może się on okazać mądrzejszy niż zakładano. Nie można jednak nie spróbować.

Nie Paweł Kukiz pierwszy i nie ostatni, który realizuje scenariusz pisany nie przez siebie, nie dla siebie i nie ma o tym najmniejszego pojęcia. Dopóki wydaje mu się, że rozdaje karty będzie „odpływał” coraz dalej. Ostatnio ujawnił poufne rozmowy z współpracownikami, a jeszcze chwilę wcześniej miał o to samo pretensje do Wiplera. Kukiza w tym wszystkim nie szkoda. Szkoda nadziei, że to co spontaniczne, uczciwe i szczere może wygrać z beznamiętnym, wyrachowanym i cynicznym. Jak widać nie wygra. Przynajmniej jeszcze nie dziś.

Duża polityka to umiejętność chodzenia po zaminowanym polu. Nie istnieją materiały wybuchowe przygotowywane specjalnie  dla konkretnego polityka. Zagrożenia od zawsze są takie same. Żeby więc je rozpoznać i umiejętnie ominąć trzeba mieć albo doświadczenie własne, albo umieć korzystać z doświadczenia innych. Paweł Kukiz pierwszego nie ma a drugiego mieć nie chce. Wierzy dziś tym, którzy twierdzą, że sam wystarczy za wszystko. Za ludzi, za struktury, za program. 

Nie dzieje się nic czego historia by nie znała. Ludzie potrzebują wodza. Jeszcze bardziej kogoś w kogo wierzą.  Ludzie też się mylą. Na przywódcę wybierają kogoś kto do tej roli  nie dorasta. Nie zawsze można przekonać się o tym tak szybko jak tego doświadczyli „wyborczy”, czyli już nieaktualni towarzysze broni Pawła Kukiza. Co im się chwali broni nie składają. Przyspieszony kurs polityki ma po prostu swoją cenę.

W psychologii zjawisko przechodzenia ze stanu „jeden z wielu” do stanu „jeden jedyny” jest doskonale znane. Nie dowodzi jednak wyjątkowości, a jedynie stanu umysłu, który pozwala uwierzyć, że nie podlega się jak inni prawom natury. Nawet wtedy gdy wbrew wszystkiemu wzbiło się wysoko i poznało smak latania. Gdzie skończy Paweł Kukiz? Już wiadomo. Nikt nie będzie go jednak szukał. W końcu ten Ikar nie ma nawet swojego Dedala.

Wszystko ma swój porządek. Polityka także. Można bez „odrobienia niektórych lekcji” znaleźć się na szczycie. Natura upomni się o swoje.

Nie zmienia się ekipy.

Data:
Kategoria: Polska
Komentarze 2 skomentuj »

Wszystko nie tak, JPII głosił PRAWDA WAS WYZWOLI. Kto uznaje prawdę, Polska to kraj geniuszy, 65% ludzi to geniusze. Co prawda wiedzę nawet nabyta na uczelniach mają maglową. Nikt nikogo nie czyta i nie słucha, każdy wie wszystko.

Nie mam pojęcia kim jest autorka, ale tekst bardzo dobry, doskonale opisujący mechanizmy "polityki", także w aspekcie psychologicznym.
"Nie zmienia się ekipy". Najlepiej ją podmienić ;-). W tym przypadku Kukiz powinien mieć w zanadrzu zastępczy garnitur, który zastąpiłby dotychczasowy, lecz bohater wpisu nie jest w tej kwestii wirtuozem.

Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.