Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Kooperatywa. 5.

Odcinek 5. Ewa usiadła obok Sandry, pięknej klasycznej blondynki, była w sekcji zaopatrzenia i Ewa zawsze z nią coś załatwiała. Zaprzyjaźniły się i na posiłkach siedziały obok siebie. Kiedy weszliśmy na stołówkę zobaczyła mnie i zamachała. Pomachałem do niej i pokazałem gestem że się przysiądziemy. Podeszliśmy do bufetu i nabraliśmy coś na ząb. Kiedy przynieśliśmy nasze porcje, dziewczyny wytrzeszczyły oczy – zamierzacie to zjeść? Planuję dokładkę – powiedział Marek. Wszyscy przy stoliku byliśmy Polakami. W spółdzielni była pewna nadreprezentacja Polaków, to dlatego że od nas był Abramowski i u nas zaczęło się naukowe podejście do problemu redukcji złodziejstwa w organizacji. A to doprowadziło do kolejnych etapów redukcji kompleksowości i postawieniu problemu autoreferencji w spółdzielczości. Ale najważniejsza przyczyna to fakt że u nas narodziła się i zwyciężyła „Solidarność”. Ewa Była w czarnej sukience, ale nawet gdyby założyła na siebie worek po ziemniakach, Marek byłby zachwycony. Czarne oczka patrzyły zadziornie na świat z gładkiej, szczupłej twarzyczki. Lekka pucołowatość policzków tylko dodawała jej uroku, podobnie jak dwa dołeczki, gdy się śmiała. Ja też widziałem ją odmienioną, gdy spotkaliśmy się rano była zwykłą ładną dziewczyną, teraz zamieniła się w ślicznotkę, która jednym spojrzeniem zmusza mężczyznę do marzeń. Co robi facet po drugim spojrzeniu, lepiej nie dociekać. Niejeden ataman byłby gotów połać kraju wysiec i z dymem puścić, za to spojrzenie. Kiedy jedliśmy Marek patrzył ukradkiem, kiedy skończyliśmy dziewczyny wzięły kawę, my zieloną herbatę. Nagle na Sali rozeszła się wieść ze islamiści zaatakowali i ponieśli porażkę. Wszystkie stacje trąbią o skutecznej obronie, jaką zastosowała armia Kongo w ochronie dużych terenów. Na marginesie wspominano również że kooperatywa wsparła oddziały rządowe. My wiedzieliśmy jak było w rzeczywistości, ale nie mieliśmy zamiaru niczego prostować. Jeden z najważniejszych motywów dla których żołnierze walczą to chwała. Tak naprawdę byli bardzo dzielni. Trzej w prowizorycznym bunkrze przeciw czterdziestu rozbójnikom. Zapewne swój udział miała świadomość że odsiecz już blisko. Zapanowała radosna atmosfera, ktoś włączył taneczną muzykę i po chwili wolna przestrzeń zaroiła się od tańczących. Ostatnio nadeszła moda retro i szaleństwo na punkcie tańca sprzed wieku, nazywał się twist. Kiedy tylko Ewa usłyszała pierwsze ostre takty poderwała się na krześle, spojrzała na Marka, złapała go za rękę i rozkazała – idziemy. Jemu wystarczył już sam pierwszy gest, był gotowy tańczyć z nią do rana. Biegli w stronę parkietu i zapamiętali się w zabawie. Ponieważ prawie wszyscy gięli się w skrętach, poprosiłem Sandrę i dołączyliśmy do tłumu na parkiecie. Po kilku tańcach wróciliśmy do stolika, Ewa z Markiem trwali objęci przy romantycznym, wolnym utworze. Wracając zobaczyłem naszych z Makondo. Uśmiechaliśmy się do siebie. Wszyscy rozmawiali o wydarzeniach w Kongo. Za miesiąc ja też tam będę. W tej chwili przestałem żałować że nie lecę na księżyc, będę w centrum historii, będę brał udział w wydarzeniach które są ważne. Słyszałem o przygotowaniach logistycznych, słyszałem że nasi inżynierowie pracują nad miniaturowymi silnikami odrzutowymi, żeby je użyć w dronach i poduszkowcach, ale nie spodziewałem się że już są prototypy. A te ogniste miecze to pewnie lasery plazmowe z dodatkowym skoncentrowanym laserem infratronowym. Wiązka energii docierając do metalu, rozchodzi się w nim, dochodzi do nagrzania i eksplozji amunicji. Nagle muzyka ucichła, Na wielkim ekranie ujrzeliśmy obraz z drona, który wisiał nad wioską. Obejrzeliśmy całą scenę. Kiedy wojsko odwoziło pojmanych rozbójników wszyscy zaczęli klaskać, śmiać się i tańczyć, muzyka zabrzmiała z pełną mocą i radość rozlała się po Sali. Tańce trwały do późnej nocy, choć coraz więcej ludzi wychodziło, aby się przygotować do snu. Przed północą na parkiecie zostało tylko kilka par, między innym Marek z Ewą. Całowali się namiętnie, świat nie istniał, czas nie istniał, był tylko parkiet, muzyka i oni. Takie pocałunki oznaczają tylko jedno – kłopoty. Oczywiście nie wrócił na noc. Rano sam biegłem trzy kilometry. Zrobiłem też standardową rozgrzewkę, nie zastanawiałem się nad Markiem, ale coraz mocniej czułem że szykuje się romantyczny zakręt, a ja jestem jego przyjacielem. Nic o niej nie wiedziałem, ale widziałem po Marku że wciąga go jeden z klasycznych życiowych wirów i mogłem tylko patrzeć. Przypomniałem sobie jego powiedzenie: „Mów co wiesz, rób co powinieneś – niech będzie co ma być” To było hasło pod jakim słynna matematyczka Kowalewska wystawiła swoją pracę w Paryskiej Akademii Nauk. Dostała pierwszą nagrodę. U Marka na półce stoi jej książka „ O sprowadzaniu niektórych całek Abela do całek eliptycznych”. A teraz tego ścisłego analityka owinęła sobie wokół palca dziewczyna, która z Kowalewskiej zrozumiałaby tylko że trzeba się całować, bo od tego są całki. Kiedy wracałem, zobaczyłem go. Biegł jak na skrzydłach. Rozpromieniony podniósł rękę aby mnie pozdrowić gdy się mijaliśmy. Pomachałem mu i powtórzyłem w myślach: Mów co wiesz, rób co powinieneś – niech będzie co ma być. Odprawa zaczęła się o siódmej. Na początku Janusz opowiedział o wydarzeniach w Kongo, Sukces był duży, bo napastnicy nie spodziewali się obrony, byli kiepsko wyszkoleni i mieliśmy blisko do tej wioski. Sytuacja jednak jest poważna i w niedługim czasie można spodziewać się poważniejszych ataków. Spółdzielnia dziś się rozdziela, dziewięć osób leci na księżyc o jedenastej, wszyscy są już spakowani. Cztery osoby zostają. Ja, Marek, Robert i Karol. Zajmiemy się intensywnym treningiem i weźmiemy udział w obronie przed terrorystami. Przechodzimy pod Spółdzielczy Instytut badawczy. Mają ambicję stać się Uniwersytetem Spółdzielczym, ale muszą spełnić jakieś formalne kryteria. Politechnikę Spółdzielczą już mamy. To tam zrobili ostatnio odrzutowe buty i tam powstało prototypowe urządzenie do stawiania pola siłowego wysokich energii. Wyglądało malowniczo na filmie, ale tak naprawdę to nie była monolityczna tarcza. To system komputerowy włączał poszczególne elementy pancerza, tam gdzie nadlatywały kule. Gdyby ostrzał był bardziej skoncentrowany, wydolność obrony zostałaby przekroczona. Jesteśmy tylko o krok przed wrogiem. Oni już wiedzą to co my. My nie wiemy co robią i co planują zrobić oni. Musimy pędzić do przodu. Nasza przewaga to nie technika, ale komunikacja. Po części technicznej Jan zapytał o nieuczciwości. I posypało się. Nieprzyznawanie się do zaniedbań, telefony prywatne w czasie pracy, małe oszustwa przy podziale premii, drobne wykroczenia seksualne w stylu ocieranie się o koleżanki, zaglądanie w dekolt, flirty. Marek wtedy powiedział – przespałem się dziś z koleżanką z innej spółdzielni. Wszyscy zamilkli. Chcesz z nią być i mieć dzieci? Ja tak, ale nie wiem czy ona chce. Wiesz o tym że ona ma chłopaka? A w każdym razie przedwczoraj miała chłopaka. Nie mówiła mi, ale może uznała że to już nieważne. Łudź się łudź. Rozległa się salwa śmiechu. Sprawy związane z płcią są takie fascynujące, ale jednocześnie mechanizmy tak banalne. Posłuchajcie. Musimy odlatywać. Za tydzień spotkamy się wszyscy na konferencji. Jest tu sala z dużym ekranem. Na księżycu jest podobna. Do tego czasu zróbcie poważny rachunek sumienia i przypomnijcie sobie wszystko. Marku, Nie złamałeś prawa, ale to co zrobiłeś nie jest etyczne. Uważaj na siebie. Nie jesteśmy komuną hipisowską, a na pewno nie XX-wieczną. Musisz być odpowiedzialny za to co robisz, ona też powinna być odpowiedzialna. Mamy zasadę, że zanim pójdziesz z dziewczyną do łóżka, powiesz nam że ją poznałeś, ta zasada pomaga zapobiegać rozprężeniu. A już na pewno dotyczy to członków spółdzielni. Pożegnaliśmy się serdecznie ale bez nadmiernej wylewności. Choć Andrea, Włoch wycałował wszystkich nas pozostających. Takie mają zwyczaje a Andrea jest świetnym kolegą. Oni pojechali na odloty a my na poligon. Otoczony dziesięciometrowym wałem obszar około dwóch hektarów służył jako strzelnica czołgowa i artyleryjska. My stanęliśmy z naszymi małymi laserami w rogu i nie byliśmy zbyt widoczni. Za ścianą ogniową było kilkaset kilometrów dżungli. Warunki bezpieczeństwa zachowane ponadstandardowo. Ale nasza broń byłaby w stanie zestrzelić satelitę, gdyby miał pecha otrzymać wiązkę energii. Robert od razu usiadł przy klawiaturze i zaczął testować i czytać instrukcję. Ja z Markiem zabraliśmy się za poznawanie sterowników skrzydeł anielskich. Ta nazwa pewnie się powszechnie przyjmie, po opublikowaniu filmiku z wioski. Wszystkie serwisy internetowe informowały o odparciu ataku i o tym że poszkodowanym pomogli również spółdzielcy. Ewa odkurzała korytarz na 17 piętrze gdy przybiegła roztrzęsiona Manuela. Czerwona na twarzy z zapłakanymi oczami. Co się stało? Weszłam do apartamentu na górze, siedzieli we trzech, strasznie nabałaganili. Zabrałam się za sprzątanie, tamci na mnie patrzyli. Ten najważniejszy powiedział że chcą mnie przelecieć i dadzą pieniądze. Akurat byłam schylona i jeden z nich klepnął mnie w tyłek. Uciekłam. Dobrze ze przyszłaś do mnie. Ewa objęła ją ramieniem, drugą ręką połączyła się z SOC. Dajcie mi kierownika hotelu. Przyjedź na 17 piętro, pilne. Kilka minut później był z nimi Stefan, czterdziestoparoletni, postawny mężczyzna. Na widok takich ludzi najgorszym oprychom poziom adrenaliny opada. Ewa opowiedziała o zdarzeniu. Chcesz pójść z nami? Nie bój się, jesteś ze mną. Uśmiechnął się do Manueli ojcowskim uśmiechem. Ona nabrała odwagi i powiedziała – dobrze. Pojechali na górę. Stefan zapukał. Otworzył ten najbardziej cwany. Spojrzał wyzywająco. Byliście nieuprzejmi wobec tej Pani, Przeproście i może wam wybaczy, i na tym zakończymy sprawę. Stek przekleństw z ust młodego człowieka był dosyć długi, wśród nich przemknęła informacja że jest siostrzeńcem wiceministra. Czekam dwie minuty na przeproszenie tej Pani. Upłynęły na wyzwiskach i pogróżkach. Proszę opuścić Hotel. Młodzieńca zatkało na moment. Wiesz ciulu że mój wujek jest ministrem, wylecisz z roboty, zapłaciłem za ten pokój. Na recepcji zwrócą panu pieniądze. Proszę opuścić pokój. Nigdzie się nie ruszamy. Proszę zadzwonić do wujka. Po chwili wahania młodzieniec wybrał numer i powiedział - Wujku, te głupki się mnie czepiają. Podał słuchawkę Stefanowi. Stefan Inskip, kierownik ochrony hotelu kooperatywy. Proszę pana, pański syn obraził współwłaścicielkę hotelu i odmówił jej przeproszenia. Tamten powiedział coś, a Stefan podał słuchawkę chłopakowi. Cała sylwetka młodzieńca zmieniała się na ich oczach, z cwanego zawadiaki stał się w skarconym uczniakiem. Odjechali z hotelu po kwadransie.

Data:

LeszekSmyrski

Spółdzielczość drugiej generacji - https://www.mpolska24.pl/blog/spoldzielczosc-drugiej-generacji11

Od siedmiu lat zajmuję się spółdzielczością, zwłaszcza socjalną w praktyce i w teorii. Wiem dlaczego środki pomocowe są marnotrawione i chcę się z Wami podzielić tą wiedzą. Chcę Was również przekonać do innego patrzenia na świat. Wierzę że wiele można zmienić, o ile wie się że zmiany są możliwe i potrzebne, i jeśli jest się wystarczająco zdeterminowanym.
Pozdrawiam i życzę szczęścia.

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.