Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Platforma umiera

Do I tury wyborów prezydenckich wszystko wyglądało dobrze. Mimo że poparcie dla Bronisława Komorowskiego zmniejszało się im bliżej rozstrzygnięcia mało kto wierzył, że może przegrać. Politykom Platformy trudno też uwierzyć, że to nie urzędujący jeszcze prezydent przegrał, ale że przegrała ich formacja. I to nie tylko wybory prezydenckie. Właśnie przegrywają wybory parlamentarne i swoją przyszłość.

Platforma umiera
źródło: www.pomaska.pl

W mało subtelny sposób, wręcz obcesowy, sekretarz generalny PO Andrzej Biernat po posiedzeniu zarządu partii podsumowującym wyniki wyborów odcinał się od przegranego prezydenta. To samo czynił inny członek Zarządu Sławomir Neumann. I pewnie wyrażali opinię większości zarządu partii. Ten ruch jasno pokazuje panikę jaka zapanowała w szeregach rządzących. Jakby zapomnieli, że władza nie jest im dana raz na zawsze.

Polityka sklejania różnych, często bardzo różnych środowisk od lewa do prawa, brak realizacji obietnic wyborczych i wreszcie zwykłe kumoterstwo w urzędach a także język tzw. elit politycznych ujawniony na nagraniach kelnerów musiało w końcu przynieść efekt buntu wyborców. Ci z kolei dostrzegli, że ani PiS taki straszny po 8 latach od rządu Jarosława Kaczyńskiego ani Platforma taka nowoczesna i skupiona na modernizacji kraju.

Niezastąpiony, jak się wydawało, Donald Tusk odszedł w najlepszym dla siebie momencie. Na swoją następczynię wskazał Ewę Kopacz. Sam ten fakt wskazuje, jakie mechanizmy kierują wewnętrznymi nominacjami. Z perspektywy Tuska to ruch całkowicie zrozumiały. Lojalna wobec Tuska posłanka z Radomia, bez znaczącej pozycji wewnątrz partii i bez sukcesów w ministerstwie zdrowia wydawała się idealnym liderem na czas, kiedy Tusk emigruje do Brukseli. Jej zadaniem było trwać i zachować silne struktury na czas kiedy Tusk wróci do kraju, by ponownie zaangażować się w krajową politykę. W międzyczasie dokonał eliminacji wszystkich znaczących postaci. Gdy dziś spojrzeć na elitę Platformy Obywatelskiej to nie ma tam żadnej istotnej, znaczącej, obdarzonej charyzmą postaci. No bo kto? Andrzej Biernat? Wolne żarty. Sławomir Neumann, który ma kłopoty ze sformułowaniem myśli? Hanna Gronkiewicz-Waltz, która utknęła w Warszawie na dobre i już raczej żadnej istotnej roli w krajowej polityce nie odegra? Reszta to postacie albo mało znane i niesamodzielne albo poobijane przez różne mniej lub bardziej dotykające ich afery jak choćby afera pistoletowa z Cezarym Grabarczykiem w roli głównej.

Jest jeszcze minister Grzegorz Schetyna. Jednak zmarginalizowany i publicznie przez Tuska upokorzony. Sprowadzony do roli chłopca na posyłki, po objęciu teki ministra spraw zagranicznych odżył. Jednak coraz częściej wymieniany jako zagrożenie dla przywództwa Ewy Kopacz jest na celowniku wewnętrznych harcowników, którzy zadbają by ambicje ministra w nadchodzących wyborach skończyły się co najwyżej na starcie do Senatu.

Inny problem Platformy to PiS. Partia, którą straszono przed każdymi wyborami. Dziś jasno widać, że ta retoryka trafia do niewielu. Poza tym spece od kampanii powinni z pokorą przyjąć wynik wyborów prezydenckich, posypać głowę popiołem i przyjąć kampanię Dudy jako szansę na naukę. Tak źle zrobionej przez Platformę i nie przemyślanej kampanii w Polsce nie było do ponad 25 lat. A PiS po lifitingu, z Jarosławem Kaczyńskim głęboko schowanym, okazał się dla wielu wyborców całkiem atrakcyjną ofertą. Na tyle atrakcyjną, że to w sztabie Andrzeja Dudy unoszono ręce do góry i to dwukrotnie. Dodatkowo, zwłaszcza teraz, po zwycięstwie Dudy Prawo i Sprawiedliwość nabrało wiatru w żagle i jako partia do jesiennych wyborów idzie z przekazem zmiany, której większość Polaków, także dotychczasowych wyborców PO po prostu oczekuje.

Kolejna przeszkoda z jaką musi się zmierzyć Ewa Kopacz i jej formacja to rodząca się właśnie nowa oferta, skierowana głównie do dotychczasowych wyborców Platformy. NowoczesnaPL z Ryszardem Petru to de facto Platforma Obywatelska. Jednak nowsza, bez obciążeń, bez milionów z budżetu państwa, bez skompromitowanych polityków, którzy przyzwyczajeni do krewetek i ośmiorniczek zapomnieli, że menu większości obywateli ich kraju to schabowy z ziemniakami i mizerią. To oczywiście nie znaczy, że liderzy NowoczesnejPL a zwłaszcza ich przywódca, bankowiec o uposażeniu więcej niż przeciętnym nie jada ośmiorniczek. Jednak ma tę przewagę, że jada je za swoje a nie na ministerialną kartę służbową. Petru ma szansę zebrać wyborców „wkurzonych” polityką trwania, jaką prezentuje Platforma od kilku lat. Ma szansę zebrać ten elektorat, który nie chce głosować na PiS, z obrzydzeniem patrzy na PO i dotychczas nie wiedział, mimo liberalnych przekonań i wartości, nie będąc zabarwiony lewicową estetyką i wierzący w siłę własnych rąk a nie państwowego rozdawnictwa, na kogo głosować. Ryszard Petru stwarza takiemu wyborcy alternatywę. I nawet jeśli ostatecznie nie przekroczy progu wyborczego, to ewentualny start jego formacji w wyborach parlamentarnych zabiera kilka punktów Platformie, której może zabraknąć by myśleć o tworzeniu jakiejkolwiek koalicji w następnym sejmie.

Wreszcie Kukiz i jego zmieleni. Największa niespodzianka wyborów prezydenckich, ale też największa niewiadoma przyszłych wyborów parlamentarnych. Nie wiadomo co Kukiz prezentuje i z jakim programem wystąpi. Same JOWy, pomijając ich absurdalność, to jednak mało. Nie wiadomo też, kto będzie z Kukizem w nowym Sejmie. Co nie zmienia faktu, że jeśli wprowadzi do parlamentu swoich ludzi, a sondaże dają mu obecnie nawet drugą pozycję, będzie współtworzył rząd. I to co wydawało się niemożliwe, czyli brak koalicjanta dla PiS właśnie powstaje. Można było sobie bowiem wyobrazić, że nawet przy zwycięstwie PiSu, Platforma będzie nadal rządzić. Ale gdy w sejmie znajdą się ludzie Kukiza, a PSL i zwłaszcza SLD będą walczyć jedynie o przetrwanie, to rząd PiSu i Kukiza jest więcej niż pewny. A gdy powstanie nowy rząd to można z dużą pewnością założyć, że zwłaszcza w zakresie badania afer, które targały życiem publicznym przez ostatnie 8 lat będzie się zajmował nimi skutecznie i dogłębnie. A to nie będzie sprzyjało ani politykom Platformy ani konsolidacji wokół nich nowych środowisk. Jest więcej niż pewne, że będzie to bolesna kuracja dla polityków PO.

Inna sprawa to postacie jakie Platforma w ostatnim czasie forsowała jako swoich liderów. Trudno bowiem za takich uznać zarówno Romana Giertycha jak i Michała Kamińskiego. Ludzie reprezentujący wrażliwość i estetykę pisowską stali się nagle nawróconymi wyznawcami geniuszu Ewy Kopacz i jej formacji. Przeciętnemu wyborcy trudno uwierzyć w taką przemianę, zwłaszcza, że przypadek Michała Kamińskiego może być rozpatrywany w kategoriach „skoku do korytu”, od którego temu politykowi trudno się oderwać. Doradca premier Kopacz i jednocześnie minister w jej kancelarii miał wyjątkowo duży udział w kampanii prezydenta Komorowskiego przed II turą. I jak się okazuje jego urok i medialna nadpobudliwość na wyborcę liberalnego nie działa jak w poprzednich kampaniach realizowanych dla prezesa Kaczyńskiego.

Ostatnia rzecz to skrzydła Platformy. Gdy wszystko się układa, partia zmierza do zwycięstwa głosów rozłamowych, podważających przywództwo jest mało lub wcale. Gdy zaś okręt zaczyna tonąć, a posłowie z dalszych ław zaczynają dostrzegać, że z odległych miejsc na liście nie ma szans na zdobycie mandatu, zaczyna się poszukiwanie dla siebie nowego miejsca w życiu. Jedni będą się łudzić, że może jakimś cudem w ich okręgu uda się zdobyć mandat jak 4 lata wcześniej, inni z kolei, będą podkreślać dzielące ich z przywództwem różnice, i szukać miejsca w PiS lub u Kukiza. Już podnoszą się głosy, że tzw. skrzydło konserwatywne w PO szuka możliwości wejścia na listy Prawa i Sprawiedliwości. Dla samej Platformy być może to niewielki uszczerbek ludzki i intelektualny, ale wizerunkowo to znacząca porażka. To sygnał dla potencjalnych wyborców, że Platforma się sypie. Że zaczyna przegrywać i że jesienią jest skazana na porażkę. A skoro opuszczają ją członkowie to dlaczego mają przy niej pozostać wyborcy?

Trudno dziś dostrzec jakikolwiek pomysł Platformy Obywatelskiej na wygraną w jesiennych wyborach. Prawdą jest, że od porażki w kampanii prezydenckiej minęło zaledwie kilkanaście dni. Nie można więc oczekiwać, że partia rządząca przedstawi natychmiast program utrzymania władzy a przede wszystkim dotychczasowego wyborcy. Jednak minimum jakie może dziś Platforma wykonać i co powinna zrobić, to zacząć realizować obietnice. W obiecywaniu nie mają sobie w końcu równych. W braku realizacji obietnic, również. I może to jest główny i najważniejszy problem, którego zadowoleni z życia, obrośnięci w przywileje przedstawiciele kasty rządzącej, w zadymionych gabinetach nie potrafią zrozumieć. I tu akurat trudno im się dziwić. Zza dymu cygar niewiele widać.

Data:
Kategoria: Polska
Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.