Związkowcy domagają się wykreślenia niekorzystnych zapisów z regulaminu pracy, wprowadzenia odpraw dla pracowników w przypadku zwolnień z winy pracodawcy oraz poprawienia funkcjonowania dialogu ze stroną społeczną w firmie.
Skończyła im się cierpliwość
W referendum strajkowym 75 proc. załogi opowiedziało się za protestem Od lutego w zakładzie trwa spór zbiorowy z pracodawcą. W dniach 12-13 maja zakładowa Solidarność przeprowadziła w firmie referendum strajkowe, w którym blisko trzy czwarte pracowników opowiedziało się za strajkiem przy frekwencji sięgającej ok 75 proc. - Bezpośrednią przyczyną, dla której zdecydowaliśmy się na tę formę protestu, jest opieszałość pracodawcy w dotychczasowych negocjacjach.
Dyrekcja nie przedstawiła nam do tej pory żadnych konkretnych propozycji. Podczas jednego z nieformalnych spotkań dyrektor zobowiązał się, że przekaże nam swoje propozycje do piątku 20 maja. Do dzisiaj nie otrzymaliśmy żadnego pisma - mówi Grzegorz Zmuda, szef zakładowej Solidarności Jednym z głównych postulatów strony związkowej jest wykreślenie niekorzystnych dla pracowników zapisów z zakładowego regulaminu pracy. - Według zapisów obecnie funkcjonującego regulaminu pracodawca może zmieniać harmonogram czasów pracy pięciokrotnie w ciągu okresu rozliczeniowego, najpóźniej 16 godzin przed rozpoczęciem pracy. Skutkuje to tym, że pracownicy nie mają możliwości jakiegokolwiek zaplanowania życia rodzinnego, gdyż nie wiedzą jak będą pracować następnego d n i a - w y j a ś n i a Z m u d a .
Jak tłumaczy przewodniczący, niekorzystne zapisy w regulaminie pracy zostały wprowadzone zanim w Nexteer zaczęła funkcjonować organizacja związkowa, więc pracodawca w żaden sposób nie konsultował tych zmian z pracownikami. - Zgodnie z wykładnią PIP harmonogram pracy powinien być wiążący na okres rozliczeniowy pod warunkiem, że nie regulują tego inne źródła prawa pracy np. wewnętrzny regulamin pracy - wyjaśnia Zmuda. - Pracodawca tłumaczy, że te zapisy wynikają z konieczności dopasowania się do potrzeb klientów. Naszym zdaniem jest to po prostu przerzucanie kosztów prowadzenia działalności gospodarczej na pracowników.
Powinno być tak, że w przypadku większej ilości zleceń wprowadza się godziny nadliczbowe, za które pracownikom przysługuje dodatkowe wynagrodzenie. Żonglując harmonogramem pracy, dyrekcja nie ponosi żadnych dodatkowych kosztów - dodaje. Kolejnym problemem, jak informują związkowcy jest to, że dyrekcja spółki wprowadza zmiany do systemów premiowania bez konsultacji ze strona społeczną. - Artykuł 27 ustęp 3 ustawy o związkach zawodowych jasno mówi o tym, że zmiany w systemach premiowania powinny być konsultowane z organizacjami związkowymi.
Dla przykładu w ostatnim czasie pracodawca zmienił części pracowników stałe premie na premie uznaniowe uzależnione od wielu czynników. - relacjonuje Grzegorz Zmuda Związkowcy domagają się także podpisania porozumienia, zgodnie z którym pracownikom, w wypadku rozwiązania umowy o pracę z winy pracodawcy, przysługiwałyby dodatkowe odprawy. Takie porozumienie byłoby dla nas swoistym zabezpieczeniem na przyszłość. Co prawda na razie nie ma w naszej firmie tematu zwolnień, ale nie wiadomo, jak będzie w przyszłości, gdyż zdarzały się już przypadki, że fabryki naszego koncernu były likwidowane z dnia na dzień. Taka sytuacja miała np. miejsce w Liworno we Włoszech, gdzie zakład został zamknięty w ekspresowym tempie, a załoga dowiedziała się o tym na samym końcu - mówi szef „S” w Nexteer.
Fiatowiec
Źródło: Region Śląsko-Dąbrowski NSZZ Solidarność