Tymczasem trzy małe kraje bałtyckie (Litwa, Łotwa i Estonia) pokazały, że można szybko się dogadać i zrealizować, w ciągu dwóch-trzech lat, projekt uniezależniający te kraje od dostaw gazu z Rosji. W końcu października 2014 roku w porcie w Kłajpedzie zacumował pływający gazoport ”Independence”, przeznaczony do odbioru gazu LNG z całego świata. Terminal rozpoczął normalne funkcjonowanie na początku stycznia 2015 roku. Ten pływający gazoport będzie mógł docelowo zaspokoić do 90% zapotrzebowania na gaz Litwy, Łotwy i Estonii. Jest to w istocie tzw. pływający terminal regazyfikacyjny (FSRU – Floating Storage and Regasification Unit), czyli statek magazynujący płynny surowiec z zamontowaną instalacją zmieniającą jego postać ze skroplonej na gazową. Ze statku dalej paliwo jest wtłaczane do sieci przesyłowej. Pływający gazoport został zbudowany niemalże w ekspresowym tempie w Korei Południowej i dostarczony przez norweską firmę Hoegh LNG. Umowę najmu terminala podpisano wiosną 2012 r. po ostrych negocjacjach z trzema firmami.
FSRU ‚Indpendence’ ma prawie 300 m długości, a w czterech zbiornikach może pomieścić 170 tys. m sześc. LNG. W pierwszym roku działalności ma umożliwić sprowadzanie na Litwę do 1,5 mld m sześc. LNG rocznie, a docelowo – do 4 mld m sześc. rocznie.
W 2015 r. kończy się długoterminowy kontrakt na dostawy gazu na Litwę z Rosji. Stronami tego kontraktu są Gazprom i firma Lietuvos Dujos (udziałowcami w tej spółce są m.in. państwo i Gazprom). Z pewnością używanie ‘Indpendence’ będzie sporą kartą przetargową w negocjacjach z Gazpromem. Efekty były już widoczne w zeszłym roku, jeszcze przed wpłynięciemIndpendence. W maju 2014 roku Rosjanie obniżyli cenę gazu z 488 dolarów do 375 dolarów za 1 tys. m sześc.
Jak już mówimy o przewadze małych państw nad większymi (takimi jak Polska) to warto wspomnieć o innych sprawach. Kilka tygodni temu mogliśmy też przeczytać o ogromnym opóźnieniu w budowanie tzw. e-rządu (e-administracji) w Polsce. Tymczasem Estończycy mają możliwość korzystania z tego typu usług już od dawna. Możliwości jakie daje Estończykom ich e-rząd można poznać na oficjalnej stronie Estonii (tutaj i tutaj). Proszę mi wierzyć to nie jest propaganda, to naprawdę dobrze funkcjonuje. Już od kilkunastu lat ministrowie w Estonii przychodzą na posiedzenia rządu z laptopami, nie nosząc żadnych papierów. Do dziś tkwi mi w pamięci obraz prof. Zyty Gilowskiej (wicepremier i minister finansów), która w 2006 roku wchodziła na posiedzenie Rady ministrów z ogromem pism (to była naprawdę wielka sterta pism). Kiedy już nie mieściły się przed nią na stole to położyła część z nich na krześle i na nich usiadła. Piękny był to widok!
Jak oryginalne pomysły mogą mieć rządy małych państw pokazuje także Estonia. Od 1 grudnia 2014 roku może zostać e-obywatelem (e-rezydentem) Estonii. Nie będę się rozpisywał o korzyściach jakie daje e-rezydentura, proponuje zajrzeć i poczytać np. tutaj i tutaj.
Zakończę ten wpis, często powtarzanym przez mnie, przy różnych okazjach, postulatem:„Utwórzmy w Polsce 16 Estonii, będzie nam na pewno lepiej”.
A może z tego zrobić hasło wyborcze? Nie, nie, żadnych politycznych gierek. Nigdy nie należałem do żadnej partii politycznej, tym bardziej nie będę jej tworzył. :)