Mariusz Gierej: Panie Marszałku, te wybory pozwolą Panu stać się rozpoznawalnym, by w przyszłości walczyć o przywództwo w PSL?
Adam Jarubas: Dzisiaj perspektywa kandydowania, każe mi się orientować na zawalczenie o dobry wynik w wyborach. Dobry wynik rozumiem dwucyfrowy, który jest ważny zwłaszcza z perspektywy współzawodnictwa z tym młodszym pokoleniem czyli Magdaleną Ogórek, Andrzejem Dudą. Spodziewam się, że będzie druga tura. Liczę na dobry wynik. Trzy miesiące kampanii przed nami, może naprawdę wiele zamieszać. Moja aktywna kampania mam nadzieję doprowadzi do tego, że ta rozpoznawalność, która na początku nie była za duża się zwiększy. Już dzisiaj poprawiła się znacząco i będzie na tyle duża, że będę mógł spokojnie współzawodniczyć w tym młodszym, średnim pokoleniu, bo ktoś mi wytknął, że mówienie o sobie w wieku 40 lat, że ktoś jest młody jest nieporozumieniem. <śmiech>
Mariusz Gierej: Mi też już to wytknęli <śmiech>.
Adam Jarubas: Tak więc jest to już średnie pokolenie. Wyczuwam i ludzie zwracają na to uwagę podczas spotkań, że jest takie ssanie na obecność nowych osób w dużej polityce. Myślę, że to jest ciekawe i zobaczymy jak to zagra.
Mariusz Gierej: A to nie było tak, że głównym powodem była rywalizacja z Kosiniak-Kamyszem?
Adam Jarubas: Skąd. Dzisiaj Władysław z czego się cieszę, jest szefem mojej rady programowej. Przed chwilą skończyliśmy spotkanie, pracujemy z ekspertami nad programem. Cieszę się, że Krzysztof Hetman jest szefem sztabu i mój start jest też takim pokazaniem, szerokiej ławy polityków młodszego pokolenia w PSL-u. Pokazania przemian, do których nawoływał Janusz Piechociński, który odmłodził bardzo znacząco NKW PSL. Są już ciekawe osoby na funkcjach marszałków, wicemarszałków. Celem przy okazji, który mam to jest też bycie rzecznikiem tego młodszego pokolenia, nie tylko z PSL-u.
Mariusz Gierej: Faktycznie w PSL-u ja dostrzegam te zmiany i to wydaje się być ciekawe.
Adam Jarubas: Pod tym względem zaszła duża zmiana, ja jestem w PSL-u już 22 lata. Pamiętam, różne czasu i kiedyś rolą młodych było co najwyżej rozlepianie plakatów. Teraz są poważniejsze wyzwania. Dużo wniósł i dał mocny sygnał do tego Janusz Piechociński.
Mariusz Gierej: Jednak mam kolegę, komentatora politycznego, który stwierdził, że start Pana kampanii to nie był start ale falstart, co Pan na to?
Adam Jarubas: Jeśli miarą skuteczności, efektywności kampanii jest ilość pieniędzy wydawanych na konwencje, to rzeczywiście przyznaję nie był to porażający efekt. Słyszę, że konwencje konkurentów mogły kosztować ponad milion. Było tam dużo confetti, baloników, a na mojej konwencji byli ludzie. Ludzie ze środowiska, z którego się wywodzę. Jeśli ktoś mi próbuje poczytywać to jako in minus, to ja powiem, że ja tych ludzi nie musiałem przywozić z innych województw. Oni sami tam przyszli. To byli ludzie, którzy mnie znają i było ich grubo ponad dwa tysiące. Bardzo mocno podkreślam tę lokalność i doświadczenie samorządowe, bo to jest coś co mnie wyróżnia spośród innych kandydatów. Z całym szacunkiem dla Pana Prezydenta, Andrzeja Dudy, Magdaleny Ogórek, oni z tego co wiem nie pełnili funkcji radnych w gminie, powiecie, sejmiku. A to jest ta przestrzeń gdzie się rozwiązuje problemy. Chcę właśnie wnieść do Warszawy do tej polityki dużej, wrażliwość i umiejętność rozwiązywania problemów. To oczywiście nie jest wartość wystarczająca, ale jest taki backgroud, który za mną przemawia. To się dało wyczuć na tej konwencji. Moim zdaniem jak się ogląda zdjęcia, relacje z tej konwencji to ona była taka … prawdziwa. Tam widać prawdziwe emocje ludzi, zaangażowanie w rozmowy. Dwie godziny nie mogłem wyjść z rynku w Nowym Korczynie, bo rzeczywiście ludzie upatrują też chyba jakieś ... nadziei nie zawaham się powiedzieć we mnie, na danie dobrej zmiany w polskiej polityce.
Mariusz Gierej: Ja się tak zastanawiam nad jedną rzeczą, bo Pan powiedział, że odnosi się Pan do swoich korzeni. Z tym, że obserwujemy od pewnego czasu, że PSL zmienia się. Czy to nie jest ryzykowne, że odchodzicie właśnie od tego swojego tradycyjnego elektoratu idziecie trochę w miast, czy czegoś nie stracicie na tym?
Adam Jarubas: Myślę, że nie. Obserwujemy to wnikliwie jak zmienia się polskie społeczeństwo, Polska, polska wieś.
Mariusz Gierej: No i zmienia się PSL.
Adam Jarubas: No i zmienia się PSL, jeżeli chce trwać to musi się zmieniać nie tracąc pewnego zasobu ideowego wartości, które były dla nas drogie przez 120 latach tradycji. Profesor Wilkin, który robił do niedawna raporty "Polska wieś", w raporcie 2013 podał wskaźnik, że 60% ludzi mieszkających na wsi nie ma już żadnego związku z rolnictwem. To pokazuje jak dalece zmieniła się wieś. Jak patrzymy na to, że w mojej rodzinnej wsi sąsiad jest trzy domy dalej, bo ludzie powyjeżdżali, to widać, że następują te przemiany cywilizacyjne. W pewien sposób nieuchronne, bo tak też się zmieniała wieś w Europie Zachodniej. Następuje koncentracja ziemi. To idzie wolno oczywiście, powstają większe gospodarstwa, wchodzi trochę ten obszar usług, dwuzawodowców. Te przemiany następują. Jeżeli PSL chce trwać to coraz bardziej tak się dzieje, że "Ludowy" w swojej warstwie znaczeniowej oznacza powszechny, obywatelski. Adresowany do tej wspólnoty lokalnej, bo tam jesteśmy prawdziwymi gospodarzami, co pokazały wyniki wyborów samorządowych. To nie jest tylko tak, co bardzo często niechętni nam wytykają, że jesteśmy związkiem zawodowym jednej grupy. No, nie. Oczywiście rolnicy byli i będą jądrem naszego elektoratu, natomiast coraz częściej jak patrzymy na profil wyborcy PSL-u to są to ludzie, którzy mieszkają w miastach, miasteczkach mają różne zawody.
Mariusz Gierej: Jak patrzę to w starym PSL-u byli chłopi, którzy skończyli studia. W tej chwili macie doktorów, doktorantów, którzy nie mają najczęściej pojęcia o uprawie ziemi, ciekaw jestem czy ten eksperyment się sprawdzi, jak Pan myśli?
Adam Jarubas: Akurat tutaj pewnie Pana nie zaskoczę, bo to było znaną informacją, że ja pracowałem na roli. Zasuwałem nawet bym powiedział kolokwialnie, bo specjalnością świętokrzyską na południu, gminy Nowy Korczyn jest fasola. To jest ciężki kawałek chleba. Pamiętam jak jeszcze wycinaliśmy ją kosami, dopiero później zaczęły się kosiarki bębnowe. Trzeba było to składać na koziołki, później młócić, kurzyło się bardziej niż przy zbożu. Wiem co to jest etos pracy rolnika. Mój brat prowadzi gospodarstwo mleczarskie. Moi rodzice nie mieli wyższego wykształcenia. Mam dwóch braci, jeden z nich ma wyższe wykształcenie. Moja droga życiowa to droga ze środowiska wiejskiego, z pracy w gospodarstwie.
Mariusz Gierej: Zapytam wprost. 3%, które gdzieś się Panu w sondażach pojawiło ...
Adam Jarubas: Parę dni temu 4 %.
Mariusz Gierej: Dobrze, ale to na tle wyników po wyborach samorządowych nie będzie zbyt dużo. Jak to zdzierży elektorat i partia?
Adam Jarubas: Jestem przekonany i wierzę w to głęboko, że potrafię zaskoczyć. Ktoś mi kiedyś mówił jak byłem młodym chłopakiem ze wsi jeszcze nie wierzącym tak w swoje możliwości, że będziesz kiedyś marszałkiem, może posłem. Wtedy drapałem się po głowie i mówiłem to jest niemożliwe. Później te wszystkie moje awanse były niejako nie celem samym w sobie, bo ja nigdy nie programowałem się na ten sukces. Była to jakaś pochodna różnych moich aktywności, bo mam taką naturę społecznikowską odziedziczoną po dziadku, po babci zwłaszcza, która była bardzo zaangażowana społecznie. To niejako samo wychodziło. Ludzie, których spotykałem, pomagałem, z którymi znałem się wynosili mnie niejako do tych wszystkich funkcji, tytułów. Tak było z prezesem PSL-u regionalnym, którym zostałem jak miałem 32 lata. W PSL-u kojarzonym wówczas stereotypowo jako partia ludzi starszych, rzecz w ogóle nieosiągalna. To była wtedy jakaś rewolucja. Ale się udało, potem potwierdziłem kolejnymi wynikami, które rosły jak na drożdżach. Pierwszy wynik cztery miesiące po objęciu funkcji prezesa to było 8200 głosów, potem 33 tysiące, a teraz 38 tysięcy głosów. To wyniki pokazały, że rzeczywiście przełamujemy te stereotypy o PSL-u. Można, jeśli się chce. Jeśli dziś ktoś mi mówi, że będziesz miał 2% lub 3 to jestem głęboko przekonany, że będzie więcej. Zdecydowanie więcej, bo znam swoje możliwości i znam swoje ograniczenia oczywiście, ale wiem, że stać mnie na kampanię, może niezbyt bogatą, ale efektywną. Nie jest tajemnicą, że nasze Stronnictwo nie może się zaangażować tak mocno finansowo. Natomiast wiem, że jak uda mi się trafić do Polaków z moim przekazem, pokazać jaką mam wiarę i pewną wizję sprawowania tego urzędu, to przekonam dużą część Polaków do siebie.
Mariusz Gierej: Będzie Pan eksponował, rodzinę, dzieci? Gotów jest Pan zapłacić tę cenę? Widział Pan co się stało z rodziną Magdaleny Ogórek?
Adam Jarubas: Żona jest przygotowana na to i chce minie wspierać z czego się bardzo cieszę. W Nowym Korczynie stała obok mnie. Dzieciom będę się starał tego oszczędzić, bo to czasem są trudne sytuacje, które mogą godzić w mir domowy i dla ich dobra chciałbym tego uniknąć.
Mariusz Gierej: Ma Pan jeszcze szacunek do Pana Prezydenta, czy już go Pan całkiem stracił?
Adam Jarubas: Mam szacunek, aczkolwiek byłem zdumiony tymi dwoma wypowiedziami, pierwszą o czeladnikach, drugą o ADHD u kontrkandydatów. Spodziewałem się innej postawy i kojarzyłem osobę Pana Prezydenta z takim dostojeństwem i dużą klasą. Ze zdumieniem to odnotowałem.
Mariusz Gierej: Jak Pan myśli skąd się to bierze?
Adam Jarubas: Nie wiem, pewnie trochę z nerwowości w sztabie, bo te informacje, że być może będzie druga tura, to jest to jakaś nowość. Otoczenie Prezydenta pewnie próbowało utwierdzać go w przekonaniu, że już wszystko w pierwszej turze jest załatwione. Chyba jednak nie.
Mariusz Gierej: Będziecie ratować Bronisława Komorowskiego?
Adam Jarubas: PSL wystawił kandydata po to, aby zdobył dobry wynik i to jest przede wszystkim podstawowy cel tej kandydatury. Ktoś mnie pyta, dlaczego tak atakuję. Nie atakuję Prezydenta, zwracam uwagę w tej wypowiedzi na pewną niestosowność, bo to konstytucja mówi kto może kandydować i takie delegitymizowanie innych kandydatów jest niestosowne ze strony głowy państwa. Kiepsko brzmi i zgrzyta. To mi zazgrzytało. Nie spodziewałem się takiego podejścia.
Mariusz Gierej: Panie Marszałku, uważa Pan, że to pokolenie polityków, które reprezentuje Bronisław Komorowski blokuje i wypycha młodych?
Adam Jarubas: Nie chcę stosować uogólnień. W tym pokoleniu jest wielu ludzi, którzy poświęcili swoje życie na rzecz pracy propaństwowej. To trzeba im oddać i tacy ludzie się znajdą pewnie w każdej partii politycznej. Naturalnie jest, że z różnych powodów jakiś elementów biograficznych, czy charakterologicznych ludzie, którzy kiedyś byli w jednej formacji przechodzą ewolucję i zostają porozrzucani po różnych partiach. Nie mogę i nie chcę odbierać im takiego poczucia, że służą Polsce z wiarą. To nie wiek, powinien być tą wartością, która decyduje o przydatności do polityki, ale z pewnością dobrze by było i powinna być taka naturalna rywalizacja międzypokoleniowa. Ja wyczuwam, że to jest ten moment kiedy powinny się pojawić nowe osoby. Jeżeli obserwujemy ciągle te same twarze, a tak często jest od 25 lat po tych polskich przemianach, to wiemy czego się spodziewać po tych politykach. Jeśli z całym szacunkiem Leszek Miller ogłasza jakieś nowe otwarcie, no to dla mnie on nie jest autentyczny w tych swoich przesłaniach. Stąd może ta próba wypożyczenia kandydatki, żeby była jego ustami. To co jest problemem Magdaleny Ogórek to to, że unikanie debaty każe podejrzewać, że ona nie mówi własnym głosem, że odpowiadając w kampanii internetowej na pytania internatów, być może w tym czasie jest na basenie, a ktoś z jej współpracowników odpowiada na te pytania. Pewnie będzie to Leszek Miller, albo Włodzimierz Czarzasty.
Mariusz Gierej: Czy Pan uważa, że oni mają jeszcze coś Polsce do zaoferowania? Czy ich czas de facto minął i czas na takich Jarubasów?
Adam Jarubas: Dobrym podejściem, które proponuje Władysław Kosiniak-Kamysz jest taki swoisty mentoring takich osób.
Mariusz Gierej: On ma łatwiej, ma tatę.
Adam Jarubas: <śmiech> Tato Władka to rzeczywiście zasłużony i oddany działacz ludowy i państwowy. Ale też w dobrych, mądrych dobrze zorganizowanych firmach, jest taka relacja mistrz-uczeń i przekazywanie doświadczenia.
Mariusz Gierej: Dla Pana kto jest mistrzem?
Adam Jarubas: Na pewno poseł Czesław Siekierski. Przez 7 lat był moim szefem i dużo się od niego nauczyłem. Dzisiaj to europoseł już trzeciej kadencji. Wcześniej wiceminister rolnictwa. Bardzo kompetentny człowiek. Mam takie motto, żeby dwa razy więcej słuchać niż mówić. Jestem otwarty na podpowiedzi, na korzystanie z doświadczenia innych. Mam świadomość, że pewna werwa młodzieńcza jest siłą, jakąś wartością nawet, ale dobrze i mądrze jest wykorzystywać doświadczenie. Jeśli dzisiaj dzwonią do mnie politycy PSL-u i wiem, że nawet nie byli zwolennikami żebyśmy wystawiali kandydata np. Waldemar Pawlak...
Mariusz Gierej: Czyli nie był zwolennikiem?
Adam Jarubas: Wstrzymał się. Widziałem parę głosów wstrzymujących się. Przynajmniej nie brał aktywnego udziału w debacie. I mówi: "Adam jeśli trzeba jestem do twojej dyspozycji, chętnie ci pomogę." To jest postawa, która mnie buduje i jest takim sygnałem dla Stronnictwa, że ogromadzamy się wokół naszego kandydata.
Mariusz Gierej: Skąd się wzięła taka konsolidacja w PSL-u, bo jak patrzę na inne partie PO, PiS wszędzie tam są odpryski, u Was kiedyś dawno temu był odprysk z Mojzesowiczem i resztą i od tamtej pory przez długi okres czasu spokój mimo tego, że Waldemar Pawlak przestał być prezesem co się zwykle kończy wyjściem takiej osoby z partii, u Was został, skąd się to wzięło?
Adam Jarubas: Ja sobie porównuję funkcjonowanie partii u siebie w regionie. To może zabrzmi tak, że reklamuję swoje środowisko, ale tylko w PSL-u widzę taką dużą dozę myślenia wspólnotowego. Takiego propaństwowego ale w rozumieniu pewnej wspólnoty w Stronnictwie. To wynika pewnie z tradycji. My się tym od innych różnimy. To widać nawet wśród tych młodych działaczy, nie jest to taki pęd karierowiczowski. Sam mam takie doświadczenia. Wręczałem ostatnio legitymację młodemu chłopakowi wstępującemu do PSL-u i on później wstaje na tym zebraniu i zabiera głos. Cytuje Witosa, Mikołajczyka. Skąd Ty chłopie to znasz? A on: Wstępując do Stronnictwa chciałem wiedzieć do jakiego grona przystępuję.
Mariusz Gierej: Ale wie Pan, co złośliwi mówią o PSL-u jak ta wspólnotowość wygląda?
Adam Jarubas: Wiem, i w dużej mierze to chyba wynika z jakiejś zazdrości. Pewnie zdarza się tak jak i w innych partiach, że popełniamy błędy, jeśli chodzi o politykę kadrową. Ale jak spojrzymy chociażby na spółki w Warszawie i jak to jest tutaj obsadzane, no to Ci co pierwsi rzucają kamień, niech się spojrzą na siebie. I biblijne "widzisz źdźbło w oku brata swego, a belki w swoim nie dostrzegasz", tutaj jest jak najbardziej na miejscu. My jesteśmy dużą partią, czyli relatywnie jesteśmy częściej wystawieni na te ryzyka i każda formacja powinna zwracać na to uwagę, mieć swój wewnętrzny kodeks etyczny.
Mariusz Gierej: Pamiętam, chodziły plotki, że absolutnie nie będziecie wystawiać kandydata?
Adam Jarubas: Tak. Długo dyskutowaliśmy, czy wystawiać kandydata, ponad miesiąc. Wielu kolegów tak uważało. Ale u nas w PSL-u za posiadanie własnego zdania się nie wyrzuca nikogo. W PiS-e pewnie osoba, która by wstała na Komitecie Politycznym i powiedziała: Mam inne zdanie niż prezes, trzy dni później nie byłaby członkiem tej formacji. W Platformie jak sądzę by to może odrobinę dłużej trwało.
Mariusz Gierej: Pół roku?
Adam Jarubas: <śmiech> W SLD ostatnio Napieralski zaczął mówić własnym głosem i też długo nie pociągnął. Widzimy, że ta demokracja ma swoją cenę ale i swoją wartość. Dzisiaj Leszkowi Millerowi zarzuca się, że niestatutowo, nie informując podjął decyzję o rekomendacji dla Magdaleny Ogórek.
Mariusz Gierej: PSL jest dojrzałą partią?
Adam Jarubas: Absolutnie tak. Ja nawet sobie żartuję, że 120 lat tradycji w różnych jak gdyby odcieniach, wydaniach dało nam silne oparcie.
Mariusz Gierej: Pozostałe są mniej dojrzałe?
Adam Jarubas: Platforma Obywatelska ma dopiero 14 lat i dobrze, że jest ten starszy brat obok, który tonizuje i uspakaja sytuację, to dużo znaczy. PSL współuczestnicząc w tych koalicjach wnosił do nich taki element stabilizujący i dobrze, że jest.
Mariusz Gierej: Jak chodzi o sprawy wschodnie. Wycofanie się czy wypchnięcie nas z negocjacji w sprawie Ukrainy?
Adam Jarubas: Dzisiaj ta sytuacja mocno każe nam się zastanowić nad naszą podmiotowością w relacjach międzynarodowych. Cała sytuacja mocnego zaangażowania się Polski w sprawy Ukrainy, dziś przy obecności Orbana wydaje się trudna. Próbowałem to komentować w ten sposób, że Polska miała kiedyś aspiracje by być łącznikiem między Wschodem i Zachodem. Mówiło się o tym, że powinno się mieć przyjaciół wśród sąsiadów, wrogów jeżeli już to daleko. A dzisiaj, jak spojrzymy na nasze relacje to mamy tak: prawie wrogie stosunki z Rosją i Białorusią. Niechętnie jesteśmy przyjmowani przez Ukrainę, bo chociażby to, że te rozmowy się odbywają w formacie normandzkim wskazują, że gdyby Ukraina chciała obecności Polski to pewnie by do tego doprowadziła. Grupa Wyszehradzka mocno się podzieliła. Orban, który dzisiaj przyjechał do Polski, przyjeżdżał w 2010 i 2014 jako do pierwszego kraj z wizytą zagraniczną i proponował wtedy ideę Międzymorza, widział taką potrzebę zacieśnienia związku państw od nadbałtyckich przez Polskę, Słowację, Czechy, Rumunię do Bałkanów. Widział, że Polska może tam odgrywać kluczową rolę, być liderem tej grupy państw. Stosując futbolowe analogie uznaliśmy wówczas, że to jest jakaś taka liga okręgowa.
Mariusz Gierej: Ale to Wasz rząd?!
Adam Jarubas: Zaraz o tym powiem. My chcieliśmy grać w ekstraklasie, w Trójkącie Weimarskim z Francją i Niemcami. Teraz widać, że Węgry chcą iść swoim torem, 29 stycznia w Sławkowie dawnym Austerlitz zawiązano grupę między Słowacją, Czechami i Austrią. Węgry próbują się dogadywać sami z Rosją. Rozleciała nam się ta podmiotowość i generalnie polityka wschodnia okazała się porażką. PSL nigdy nie odpowiadało za sprawy zagraniczne. Zawsze wyrażaliśmy swój pogląd, co się wielu podobało czy nie. Nie jeździliśmy na Majdan. Ukraina tych 10 lat między jednym, a drugim Majdanem nie wykorzystała, żeby się zreformować pod względem administracyjnym, sądowniczym, zbrojeniowym. Dziś to pokazuje ta trudna sytuacja samego państwa ukraińskiego. Moim zdaniem, Polska powinna postępować bardzo ostrożnie w tych relacjach. Nie wyrywać się, nie czynić jakiś takich awangardowych ruchów. Naczelnym zadaniem dla polskiej dyplomacji powinno być doprowadzenie do jedności w strukturach euroatlantyckich. Dziś Stany Zjednoczone mówią swoim głosem, Niemcy swoim. Trochę płacimy polityczną cenę, bo nas nie było w Mińsku ( za pierwszym i drugim razem). Ktoś kiedyś powiedział chyba Marek Migalski, że nie powinniśmy być nad stolikiem, pod stolikiem tylko obok stolika. Nie było nas przy tym stoliku. Gospodarczo, nie tylko rolnictwo ale cała polska gospodarka na tym traci. Dobrą drogą jest umacnianie jedności, stąd dzisiaj przy okazji wizyty Orbana, mówię nie odwracajmy się od Węgier plecami.
Mariusz Gierej: Pani Ewa Kopacz podała mu dziś tak trochę czarną polewkę, przy dużej frajdzie części komentatorów?
Adam Jarubas: Najbardziej zdziwiła mnie wypowiedź JV Rostowskiego, który określił cel wizyty węgierskiego premiera jako odebranie reprymendy. Ale zwracam też uwagę na to, że jeszcze niedawno niektórzy politycy organizowali pociągi przyjaźni do Budapesztu. Chcieli ten Budapeszt instalować nam w Polsce, a dzisiaj pan prezes Kaczyński odmówił spotkania z Wiktorem Orbanem.
Mariusz Gierej: Latamy od ściany do ściany?
Adam Jarubas: No tak, od miłości do uznania premiera Węgier za persona non grata. Nie powinniśmy się odwracać od Węgrów plecami. Trzeba wciągnąć Węgry do współpracy. Zadać sobie pytanie czy Grupa Wyszehradzka może się odnowić, bo pomiędzy Niemcami ...
Mariusz Gierej: Ale zdaje sobie Pan sprawę, że to zaciśnięcie współpracy w ramach Grupy Wyszehradzkiej i tego bloku środkowego rujnuje całą politykę, którą prowadził Sikorski z Tuskiem zbliżenia z Niemcami?
Adam Jarubas: Z dzisiejszej perspektywy okazuje się to porażką. Nie waham się tego powiedzieć. Dyplomacja turystyczna, na Majdan, czy kiedyś do Budapesztu doprowadziła do spadku roli Polski i tego, że ani przez USA, ani przez Niemcy nie jesteśmy traktowani zbyt poważnie.
Mariusz Gierej: Boi się Pan, że Rosja wkroczy do Polski?
Adam Jarubas: Liczę na to, że polskiej dyplomacji uda się stworzyć przestrzeń dla podjęcia wspólnych działań przez struktury euroatlantyckie. Prezydent Putin liczy się tylko z argumentem siły. Argumentem siły jest jedność struktur. Na chwilę obecną tej jedności nie ma i trzeba ku temu podjąć wszystkie niezbędne działania. Pani Premier mam nadzieję, że dziś rozmawiała z premierem Orbanem jak stworzyć tę jedność wobec twardego, trudnego gracza jakim jest Putin.
Mariusz Gierej: Myśli Pan, że podgrzewanie atmosfery przez Grzegorza Schetynę między Polską, a Rosją to był dobry ruch i czemu to w ogóle służyło?
Adam Jarubas: To jest pytanie do pana ministra. Nie umiem rozczytać, czemu to miało służyć. Nie służyło na pewno budowaniu pomostów do jakiegoś porozumienia. A do tego powinniśmy zmierzać. Ja nie rozumiem tych wypowiedzi, to jest taka ekwilibrystyka historyczna. Zadawanie sobie pytania ilu Ukraińców było we Froncie Ukraińskim. Nie wiem, nie widzę racjonalnej argumentacji, czy racjonalnych przesłanek budowania tego typu wypowiedzi. One podgrzewają antypolskie nastroje w Rosji. Budują taki PR dla Putina. Patrzcie jakich to mamy niepoważnych partnerów po stronie polskiej. Moim zdaniem to było nierozważne.
Mariusz Gierej: Czy polska armia jest przygotowana na wojny hybrydowe lub regularną wojnę?
Adam Jarubas: Polska armia powinna wzmacniać swój potencjał obronny. Cieszę się, że są zmiany budżetowe i podjęto decyzje idące w kierunku zwiększania nakładów na obronność. Programy długookresowe, które mamy prowadzą do zwiększenia potencjału obronnego poprzez lepsze doposażenie, lepszy sprzęt naszej armii. Trzeba pilnować, żeby duża część tych zleceń mogła być realizowana w polskich fabrykach zbrojeniowych. Mamy potencjał, choćby w świętokrzyskim firma Mesko. Moim zdaniem powinniśmy też doprowadzić do zwiększenia liczby żołnierzy pod bronią.
Mariusz Gierej: Ale za obronność odpowiada Pan Prezydent i wicepremier Siemoniak.
Adam Jarubas: Tutaj trzeba robić więcej. Zwłaszcza w obliczu takich trudnych wyzwań. Powinniśmy wzmaciać Narodowe Siły Rezerwowe i pracować nad systemem obrony terytorialnej.
Mariusz Gierej: Dziś Stanisław Koziej powiedział, że Polska może być zaatakowana przez Rosję. Co z tym robić?
Adam Jarubas: Obrona terytorialna powinna być zorganizowana może wzorem Szwajcarii, gdzie to szkolenie powszechne jest bardziej rozpowszechnione.
Mariusz Gierej: Panie Marszałku nie mogę nie zapytać o protest rolników? Minister Sawicki zrobił wszystko co można, żeby uratować sytuację w rolnictwie?
Adam Jarubas: Zauważam, że minister Sawicki stoi po stronie rolników, że nie do końca jasna jest rola inspiratorów tych protestów. Samemu panu Izdebskiemu, który mówi o sobie, że jego ambicją jest zagwizdanie na jednym palcu to stanie pół Polski, jak na dwóch to cała, jemu marzy mu się taka sprawność i posłuch u rolników jak kiedyś miał Andrzej Lepper. To mi karze przypuszczać, że nie do końca tylko chodzi mu o rozwiązanie trudnych problemów, które rzeczywiście są. Jak patrzymy na diagnozę sytuacji na rynkach, trzody chlewnej, owoców czy mleka to są one w dużej mierze zdestabilizowane w skutek embarga. Rolnicy mówią jest nam trudno, bo cena mleka spadła z 2 złotych na 1,2. Oni mówią o tym i z faktami się nie dyskutuje. Dyskutuje się natomiast ze sposobami wyjścia z tej sytuacji i tutaj duża część jest poza obszarem wpływu ministra. Minister może wnioskować i złożył takie wnioski o interwencyjny skup, o rekompensaty w zakresie kwot mlecznych nabywanych na rynku wtórnym. Jest takie rozwiązanie, żeby te kary za przekroczenie limitów wzięły na siebie zakłady przetwórcze i rozliczyły w dłuższym horyzoncie czasu z rolnikami. Żeby to nie dotykało rolników. To jest idące w dobrym kierunku rozwiązanie. Ale są kwestie takie jak szkody wyrządzone przez dziki, i tu jest nowelizowane prawo łowieckie. Minister mógł zrobić jedno to przyspieszyć wypłatę dopłat bezpośrednich i w tym roku, jak nigdy wcześniej do lutego było już wypłacone 70% dopłat. Poprzednio to było poniżej połowy. Chodzi o przyspieszony dopływ pieniądza dla rolników z dopłat i to się udało zrobić. Natomiast ważne jest żeby trwały rozmowy i by te problemy rozwiązywać nie na ulicy ale w gabinetach.
Mariusz Gierej: Ale wie Pan, że macie to troszkę na własne życzenie, bo to wycofanie się Wasze ze wsi zrobiło miejsce i budujecie potencjał takiego nowego Leppera?
Adam Jarubas: To nie my wywołaliśmy kłopoty na wschodzie i embargo. Embargo, które jest odczuwane na tych rynkach, o których wspomniałem. My oczywiście rozmawiamy z rolnikami, Izby Rolnicze podejmują ten temat. Jednak w momencie kiedy spadają ceny o 30-40%,to stwarza się naturalne podglebie do sytuacji protestu. Tutaj te niejednokrotnie bałamutne argumenty padają na podatny grunt. Rolnik nie zastanawia się czy to jest embargo, czy to się da załatwić w Brukseli czy w Polsce. Rolnicy, których spotykałem i byli na protestach w Kielcach mówili: My chcemy by nam się sytuacja poprawiła, nie chcemy być wikłani w jakieś awantury polityczne. Bardzo często pojawiali się na tych protestach politycy PiS-u i domagali się np. rekompensat z tytułu zakazu rytualnego uboju bydła za którym prawie w 100% głosowali. To pokazuje ich hipokryzję. Najpierw się przegłosowało, bo się mówiło, że to nie jest godne i nie mieści się jak to J. Kaczyński powiedział w naszych standardach moralnych, mówił nie jesteśmy barbarzyńcami, a później się jedzie i mówi rolnikom: domagajcie się od rządu rekompensat. To pokazuje jakie są cele tych polityków, którzy się na tych blokadach pojawiają i podszywają pod trudną sytuację rolników. Próbują wykorzystać to instrumentalnie.
Mariusz Gierej: Dziękuję.Wywiad przygotował i prowadził: Mariusz Gierej
Facebook: https://www.facebook.com/GierejMariusz
Blog: http://www.mariuszgierej.mpolska24.pl/