Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Dzietność, a rozwój cywilizacyjny

Nieprawdą jest, że wysoka dzietność występuje jedynie w krajach słabo rozwiniętych, bez dostępu do antykoncepcji oraz aborcji na życzenie dla każdego. Na przykładzie czterech krajów z cywilizacji zachodniej udowodnię, że w krajach tzw. pierwszego świata również może istnieć wskaźnik dzietności kobiet na poziomie granicy zastępowalności pokoleń, co jest rzadkością w krajach wysoko rozwiniętych.

Dzietność, a rozwój cywilizacyjny
źródło: http://www.bloblo.pl/image/146395/oryginal/Matka_i_dziecko2.jpg

Pierwszym krajem jest USA, który ma wskaźnik dzietności na poziomie 2,06 dziecka na kobietę. Jest to wciąż najbardziej rozwinięty kraj na świecie, który ma największe PKB na świecie oraz populację 300 milionów ludzi, co klasyfikuje ich na 3 miejscu na świecie zaraz po Indiach i Chinach. 72 % populacji stanowią biali (w tym 16 % Latynosów), więc nadal stanowią oni znaczną większość w tym kraju. Częstym argumentem w krytykowaniu poziomu dzietności w krajach wysoko rozwiniętych jest wysoki poziom imigrantów arabskiego, afrykańskiego bądź latynoskiego pochodzenia, gdyż w krajach ich pochodzenia poziom dzietności jest naturalnie wysoki (szczególnie jest to ulubiony argument Janusza Korwina-Mikke, który uważa, że wysoka dzietność kobiet występuje jedynie w rodzinach kurdyjskich i tureckich w krajach UE). Tymczasem rzeczywistość jest z goła inna. Trafiłem na dane każdego stanu z osobna i wynika z nich, że biali mają się całkiem dobrze i wariant rodziny 2+(2<) jest nadal w modzie. Największy przyrost naturalny panuje nie w stanach południowo-zachodnich, gdzie jest wielu Latynosów, ale w Utah- stanie, gdzie 80 % stanowią biali europejczycy (podczas gdy np. w Texasie stanowią zaledwie 45 % populacji) oraz republikanie zwyciężają tam od początku XXI wieku. Wynik jest imponujący- 2,45 dziecka na kobietę. Takiego wyniku może pozazdrościć niejedno państwo europejskie. Być może jest to skutek tego, że ok. 50 % mieszkańców stanowią konserwatywni mormoni. W każdym razie jest to rasa tzw. kaukaska, a Latynosi stanowią ledwie 13 % (jak na stan zachodni jest to wynik naprawdę niski). Kolejnym stanem z wysoką, na poziomie 2,27, dzietnością jest Dakota Południowa. O ile w przypadku Utah mogliśmy mieć wątpliwości co do wysokiej rozrodczości białych kobiet w tym stanie, tak w przypadku Dakoty nie możemy mieć żadnej- 88 % ludzi pochodzi z Europy, zaś Latynosów jest zaledwie 2,7 %.

Kolejnym krajem, co mnie zaskoczyło, jest Francja. Jest ona jednym z dwóch członków UE, który ma współczynnik dzietności powyżej 2 dzieci na jedną kobietę (2,08). Większość jest przekonana, że to z powodu najwyższej liczby muzułmanów w Europie (ok. 10 % populacji). I tym razem większość się myli (wraz, przyznaje, ze mną). 72,7 % nowo narodzonych dzieci pochodzi z rodziny francuskiej, 16,1 % z rodziny mieszanej. Nie wiadomo ile z tych rodzin francuskich jest „zasiedzonymi” Algierczykami i Marokańczykami, ale faktem jest, że dzieci z rodzin wyłącznie arabskich wg tych danych jest ledwie 11 %, co jest podważane w wielu artykułach i filmach w internecie, gdzie podawane są mało wiarygodne dane o tym, że arabskich noworodków jest prawie 50 % wszystkich noworodków.

Następnym krajem jest Irlandia, która imponuje prawie takim samym (2,01) wskaźnikiem rozrodczości kobiet. Tutaj z pewnością nie można zarzucić Irlandczykom, że mają problem z muzułmańskimi imigrantami, bowiem ich jest jedynie 49 204, co daje 1,07 % populacji Irlandii. Za to znacząca liczbę noworodków rodzi się w polskich rodzinach (najwięcej ze wszystkich emigrantów). 94,2 % stanowią biali Europejczycy (w tym 83 % to Irlandczycy), zaś za katolików uważa się 82 % ludzi, co jest jednym z najwyższych wyników w całej zachodniej Europie.

Na sam koniec przykład mi najbliższy, ze względu na dokonane reformy- Nowa Zelandia. Nowa Zelandia jest krajem, gdzie dokonano szereg mądrych, wolnorynkowych reform, które zmieniły ten kraj z małego, rolniczego państewka w silnie, dobrze rozwijające się państwo aspirujące do bycia lokalnym „tygrysem” gospodarczym. 74 % ludzi jest pochodzenia kaukaskiego, zaś reszta to albo Maorysi lub Azjaci. Współczynnik dzietności zaś wynosi, tak jak w USA- 2,06. Oczywiście więcej rodzi się dzieci wśród Maorysów, ale jest to różnica nie aż tak znacząca, zaś większość z nich umiera dość szybko (średnia życia Maorysów to 23,9 lat), także nie grozi Nowozelandczykom zdominowanie przez lokalną kulturę przez nich reprezentowaną (zwłaszcza, że Maorysi często asymilują się w pełni z białym społeczeństwem).

Jak to jest możliwe, że białym kobietom w tych państwach nie przeszkadzają dzieci w samorealizacji, a u nas, w zaściankowej Polsce, przeszkadzają na tyle, że mamy żałosny współczynnik dzietności wynoszący 1,4 dziecka na kobietę? Może zasiłki socjalne? Wiadomo, że kraje cywilizacji europejskiej mają szereg programów pomocowych dla matek. Jednakże otrzymanie takiego zasiłku wiąże się z bardzo rygorystycznymi wymogami, które musi spełniać matka, z niskim dochodem na czele. A większość białych kobiet z ww. państw pochodzą z klasy średniej i raczej nie potrzebują tego rodzaju pomocy, by móc bez problemów finansowych utrzymać dzieci. Może wysoka liczba wierzących jak na kraje zachodnie? Możliwe, ale moim zdaniem powód jest znacznie bardziej prozaiczny. Są to kraje, które wprowadziły w swoim czasie reformy wolnorynkowe i korzystają z ich dobrodziejstw. A jedynie stała, dobrze płatna praca obojga małżonków może sprawić, że kobiety będą chciały mieć dużo dzieci. Bo będą mogły sobie na to pozwolić, by żyć na odpowiednim poziomie i cieszyć się w pełni macierzyństwem, a nie liczyć, czy w następnym miesiącu starczy na pieluchy. Na pytanie, czy w czasach rzekomego inwazyjnego feminizmu, emancypacji kobiet, laicyzacji społeczeństwa i rozluźnieniem więzi rodzinnych możliwy jest wysoki współczynnik dzietności kobiet, odpowiedź jest jednoznaczna: tak, może! I te państwa udowadniają, że nasza cywilizacja wcale nie musi „umierać”. Co więcej- jestem pewien, że przy mądrych reformach gospodarczych w Polsce i rozważnej polityce prorodzinnej (nie polegającej na rozdawnictwu, ale ulgach podatkowych) my również możemy osiągnąć taki wynik, zwłaszcza że Polki „opierają się feminizmowi” i rodzą bardzo dużo dzieci na Wyspach. Obyśmy tylko tego dożyli.


Konrad Hryszkiewicz


Źródła:


http://pl.wikipedia.org/wiki/Lista_pa%C5%84stw_%C5%9Bwiata_wed%C5%82ug_wsp%C3%B3%C5%82czynnika_dzietno%C5%9Bci


http://en.wikipedia.org/wiki/Demographics_of_the_United_States#Race_and_ethnicity


http://en.wikipedia.org/wiki/Red_states_and_blue_states


http://en.wikipedia.org/wiki/Demographics_of_France#Fertility


http://www.cso.ie/en/media/csoie/census/documents/north-south-spreadsheets/Census2011IrelandandNorthernIrelandwebversion1.pdf


http://en.wikipedia.org/wiki/Demographics_of_New_Zealand#Ethnicity


http://m.stats.govt.nz/Census/2013-census/profile-and-summary-reports/quickstats-about-national-highlights/cultural-diversity




Liberalni

Liberalni - https://www.mpolska24.pl/blog/liberalni

Liberalni to organizacja młodzieżowa o profilu konserwatywno-liberalnym. Naszym celem jest zastąpienie współczesnego biurokratycznego molocha silnym państwem minimum, które chroni wolność obywateli.

Spotykamy się co tydzień by planować nowe akcje i podsumowywać to co dzieje się w polityce. Naszych członków możecie spotkać na licznych akcjach skierowanych przeciwko biurokracji i ograniczaniu wolności, obchodach świąt narodowych. Organizujemy też własne akcje informacyjne. Dołącz do nas! Walczymy o lepszą, wolną Polskę!
https://www.facebook.com/liberalni

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.