Jesteśmy daleko od oszczędnego duńskiego modelu, który zachwalał nam w 2011 roku najoszczędniejszy z ministrów Tuska - Radek Sikorski (cytat) "Mój duński kolega jak potrzebuje szybko gdzieś dolecieć wynajmuje mały samolocik od firmy Lego". Gospodarny Sikorski perorował dalej (cytat): "Mam nadzieję, że jeżeli oszczędzimy 900 mln zł na samolotach dla VIP-ów, to jeśli zajdzie taka potrzeba, będzie przyzwolenie społeczne, żeby wynająć komercyjnie mały samolot".
No ale teraz nie chodzi już o bliskie sercu Sikorskiego "oszczędności", tylko o przeżycie aktualnego reżimu. W razie polskiego Majdanu nowe odrzutowce Siemoniaka przerzucą najważniejsze osoby w państwie idealnie za ocean, gdzie już siedzi były autorytarny prezydent Gruzji Michail Saakaschvili.
Co prawda kilku polskich oligarchów dysponuje wypasionymi prywatnymi odrzutowcami, ale niestety największy z nich, nowoczesny Falcon 7X, został rok temu sprzedany przez padającą panamską ITI. Prywatnych jetów jest tylko kilka a ewentualnych kandydatów na emigrację w razie polskiego Majdanu jest co najmniej kilkuset. Nie wspomnieć już o ciężkich walizkach ze złotem i gotówką.
Tylko kilku szczęśliwców (Arabski, Graś, Tusk i Bieńkowska) zdołało już wyjechać z Polski. Wtedy było "Państwo wyjeżdżają", teraz jest "Państwo się zwija".
Fundamenty ustrojowe III RP leżą w gruzach i kwiczą