Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Las katyński, 10 kwietnia

Znany rysownik Jacek Frankowski miał lecieć samolotem prezydenckim do Smoleńska 10 kwietnia 2010 roku. Ostatecznie pojechał samochodem z delegacją Lasów Państwowych, by sfilmować uroczystość. Razem z innymi czekał w lesie katyńskim.

Kiedy do zebranych dotarła wiadomość o katastrofie, nie wyłączył kamery i stworzył poruszający dokument.

Katyń. Poranek 10 kwietnia 2010. Grupa leśników z dyrekcji Lasów Państwowych spokojnie rozmawia z jednym z kapłanów, który niedługo ma odprawiać uroczystą mszę na cmentarzu oficerów polskich. Widać członków rodzin katyńskich, harcerzy, kapelanów. Nastrój oczekiwania na przyjazd z lotniska w Smoleńsku delegacji z prezydentem Lechem Kaczyńskim.

Miał być w tupolewie
Przygotowania do uroczystej celebry filmuje znany rysownik Jacek Frankowski. Miał najpierw jechać do Katynia z delegacją leśników pociągiem, ale zabrakło miejsc.


– Wtedy były szef Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych Zbigniew Zieliński powiedział: „Panie Jacku, pan musi jechać”. Bo miałem przy okazji zrobić zdjęcia do filmu o martyrologii leśników. Zadeklarował: „Ja panu załatwię miejsce w samolocie, ponieważ znam Stasiaka i codziennie jem z panią Stasiakową obiady w NIK-u”. I minister Stasiak zadzwonił po paru dniach do Zielińskiego i powiedział, że jest miejsce w samolocie. Ale wcześniej dyrektor generalny Lasów Państwowych zdecydował, że da samochód i pojechaliśmy jako delegacja autem – opowiada TS Jacek Frankowski.


Na filmie uchwycił moment, kiedy część osób zgromadzonych w lesie katyńskim otrzymuje pierwszą niepokojącą informację o losach prezydenckiego tupolewa. Widzimy posła PiS Andrzeja Adamczyka, który wyraźnie zdenerwowany odczytuje kilku osobom wiadomość esemesową przesłaną automatycznie przez biuro prasowe sejmu: „Samolot z prezydentem rozbił się podchodząc do lądowania na lotnisku w Smoleńsku”. Ludzie przyjmują informację z niedowierzaniem. Jedna z kobiet każe Adamczykowi się wylegitymować, bo podejrzewa ponurą prowokację.


– Jakieś 10 sekund wcześniej usłyszałem za sobą słowa: „Samolot prezydencki się rozbił”. Odwróciłem się i spojrzałem na całkowicie zdruzgotanego człowieka. Popatrzyłem na niego jak na szaleńca – pamięta Jacek Frankowski. – Dosłownie chwilę później esemesa odebrał poseł Adamczyk i to już sfilmowałem.
W Katyniu była godzina 11.35. W Warszawie 9.35.

Ostatnia rozmowa z prezydentem
Pierwsze informacje niosą jeszcze zebranym nadzieję. Mówi się najpierw o awarii samolotu, później o prowadzonej akcji ratunkowej. W filmie Frankowskiego widzimy posła PiS Bogusława Kowalskiego, który przez komórkę mówi do kogoś: „Wszyscy to przeżywamy, płyną łzy. Chcemy jak najlepszych wiadomości i nasłuchujemy, co się dzieje. Liczymy na cud...”. Wypowiedź urywa się, bo ktoś niewidoczny na ekranie oznajmia straszną prawdę: „Nikt nie przeżył”.


Jacek Frankowski: – To jest mój głos, ponieważ w tym momencie otrzymałem telefon od żony, która szlochając wykrztusiła: wszyscy zginęli. Wcześniej chcieliśmy myśleć, że doszło do poważnej awarii, ale że nie ma ofiar. Telefon od żony odarł mnie z wszelkich złudzeń. Stanąłem z boku, wyłączyłem się z tłumu i ogarnęło mnie poczucie beznadziei, pustki, bezsensu. Nie wiem jak to się stało, że nie wyłączyłem kamery. Po kilku minutach w kadr przypadkiem wszedł mi fotoreporter Jan Gruszyński. Wtedy się zmobilizowałem i wróciłem na cmentarz.
Przejęty Gruszyński opowiada w filmie o wieczornej rozmowie 9 kwietnia z prezydentem Kaczorowskim. Jak się okazało, ostatniej.

Mroczny poranek
Tragiczna wiadomość dociera do coraz większej liczby osób. Zapada grobowa cisza, którą przecina modlitwa. Jeden z księży zaczyna spontanicznie odmawiać różaniec. Odzywa się dzwon na cmentarzu katyńskim. Po chwili z tłumu występuje minister Jacek Sasin:
– Przyjechaliśmy czcić ofiary zbrodni katyńskiej. Miał być tutaj dzisiaj prezydent Rzeczypospolitej. Niestety, pana prezydenta nie ma z nami...


Rozpoczyna się msza żałobna. Słychać przejmujące śpiewy chórów, które wzmacniają niemal eschatologiczną atmosferę. Frankowski filmuje rzędy pustych krzeseł, które mieli zająć ministrowie, parlamentarzyści, generałowie, przedstawiciele rodzin katyńskich. I jedno krzesło szczególne, o które oparty został wieniec z biało-czerwoną szarfą. – Miał być z nami pan prezydent. On jest z nami, o czym świadczy wieniec i flaga w miejscu, gdzie miał siedzieć – mówi w homilii ks. Julian Żołnierkiewicz. – Dzisiejsza msza nie tak miała wyglądać. Miało być zupełnie inaczej. Przede wszystkim te krzesła miały być pełne. One nie miały być dzisiaj puste...
Przejmujących momentów w filmie Jacka Frankowskiego jest wiele. Jak ten, kiedy podchodzi z kamerą do grupy mężczyzn, wśród których stoi poseł Marek Suski. Jeden z pracowników NBP przekazuje mu informację o śmierci wielu przyjaciół posła. Suski zaczyna łkać. Prosi, by nie filmować, dlatego Frankowski odchodzi dalej. Dzięki temu, że znany rysownik nie wyłączył w chwili załamania kamery, powstał poruszający dokument o jeszcze jednym mrocznym poranku w lesie katyńskim, który na zawsze wpisał się w polską historię.

W Katyniu ginęli także leśnicy
Zainteresowani filmem DVD „10.04.2010. Las Katyński” mogą zamówić go u producenta ART-WIZJA, tel. 501 272 313 lub e-mail: artwizja@yahoo.com


Dostępny jest także drugi film Jacka Frankowskiego „Martyrologia leśników – Katyń. Sybir. Kresy”. Opowiada m.in. o historii organizacji PWL – Przysposobienia Wojskowego Leśników, która w ’39 roku została włączona do Korpusu Ochrony Pogranicza. Leśnicy walczyli jako oficerowie rezerwy i wielu z nich zostało wywiezionych, a następnie rozstrzelanych w Katyniu. Taki los spotkał Jana Teodora Hausbrandta, twórcę Instytutu Badania Leśnictwa.


Na Kresach wschodnich przyłączonych do ZSRR leśnicy zostali uznani za element niebezpieczny i decyzją bolszewików wraz z rodzinami byli wywożeni w bydlęcych wagonach na Sybir. Film zawiera wstrząsające świadectwa np. Aleksandra Sosnowskiego, syna leśniczego, też Aleksandra.


„Wagon był zapełniony 30–40 osobami. W drodze rozgrywały się dramaty. Od złego jedzenia zaczęły nie wytrzymywać starsze osoby i dzieci. Sam widziałem zrozpaczoną matkę, od której wzięto zmarłe dziecko. Żołnierz sowiecki wrzucił je po prostu do zaspy śnieżnej”.


Grupa leśników zasiliła szeregi armii Andersa. Np. Stanisław Szlachciuk przeszedł cały szlak II korpusu, zakończony zdobyciem Bolonii. Zginął w wypadku drogowym w maju ’45. Piękną kartę w historii zapisali leśnicy, także po wojnie pomagając partyzantom AK.

Krzysztof Świątek

Źródło: Tekst pierwotnie opublikowano w Tygodniku Solidarność, na Nowym Ekranie publikujemy za zgodą Jerzego Kłosińskiego, Redaktora Naczelnego T.S.

Data:

Fiatowiec

Zawsze na straży prawa. Opinie i wywiady z ciekawymi ludźmi. - https://www.mpolska24.pl/blog/zawsze-na-strazy-prawa-opinie-i-wywiady-z-ciekawymi-ludzmi

Fiatowiec: bloger, dziennikarz obywatelski, publicysta współpracujący z "Warszawską Gazetą". Jestem długoletnim pracownikiem FIATA.Pomagam ludziom pracy oraz prowadzę projekty obywatelskie.

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.