Ostatnio spotykamy się z częstą krytyką stosunków międzyspołecznych jakie miały miejsce w I RP. Autorzy poniższych artykułów mają rację, stosunki międzyludzkie, w pracy , często wywodzą się z podziałów, jak i kultury organizacyjnej tamtych czasów. Popełniają jednocześnie ogromny błąd. Panem w ich narracji jest szlachcic, choć faktycznie był nim magnat. Skryci w cieniu do dzisiaj, mogą popełniać swoje bezprawie, gwałty, wyzysk, narzucać z góry swojej reguły.
http://nowyobywatel.pl/2014/07/31/panszczyzna-polska-stoi-czyli-rzecz-o-i-rp-i-jej-zgubnej-polityce-gospodarczej/
http://forsal.pl/artykuly/801867,santorski-kultura-folwarku-przetrwala-w-polskich-firmach.html
http://wyborcza.pl/magazyn/1,137770,15785648,Folwark_polski.html
Ileż razy spotykaliśmy się z utyskiwaniem na demokracje szlachecką. Ostatnio często spotykamy się z jej słuszną krytyką.Niestety zazwyczaj pomija się dobre strony tego ustroju. Ostatecznie każda nietrafiona krytyka z która spotyka się demokracja w naszym kraju, nie pozwala na zaistnienie tego ustroju w teraźniejszości i przyszłości, dopóty prawda, którą próbuje przekazać w tym poście nie zostanie uznana za fakt.
Fakty są takie, że to nie szlachta a magnateria rozkurzała ten kraj w drobny pył. Jak podaje pan Bogdan Cywiński w książce "Szańce Kultury"
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/170956/szance-kultur-szkice-z-dziejow-narodow-europy-wschodniej
w I RP istniało 30 rodów arystokratycznych, przy czym tylko 3 były polskie- Tyszkiewiczowie, Lubomirscy i jeszcze jedno nazwisko, które albo wyemigrowało albo wyginęło. 27 to były rody ruskie, białoruskie, litewskie i ukraińskie. Jednym z rodów 'zagranicznych" był ród Glińskich. Nasuwa się pytanie czy pan profesor wieczny kandydat wywodzi się z tych Glińskich? Pomijając ten mały, ale interesujący szczegół to fakt, że krytykujemy demokracje szlachecką a nie oligarchię magnacką, jak w wielu pozycjach anglosaskich określany jest system w Polsce, doprowadza do niemożności narodzenia demokracji w naszym kraju.
To pozwala na istnienie grubych misiów, baronów, możnowładców i traktowania całej reszty jak masy chłopskiej, którą można złupić i ogłupić "wódką" i "opowiastkami z oberży"
To nie demokracja doprowadziła do upadku. To oligarchia, która trwa do dzisiaj. Nie tylko na scenie politycznej, ale również w medialnej, w wymiarze sprawiedliwości, w administracji czy biznesie. To nie skasowana oligarchiczna narracja ciągnie Nas na samo dno.
I mam nadzieje, że ten post da Wam do myślenia.
Moim zdaniem, sam kultura folwarku nie wyginęła tylko ewoluowała do komunizmu. Gdzie nowi Panowie, udawali, że właśność nie jest ich, traktowali całą resztę jak chłopów z którymi można zrobić wszystko. W razie czego zabić. Gdyby nie narodzenie folwarku w rejonie Europy Wschodnio- Centralnej to żyło by tu więcej ludzi, niż w Chinach. Szkoda Słowian bo folwark przez swoją małą efektywność rodzi m.in. obecny konfilkt na Ukrainie, kryzys w oligarchicznej Rosji, jak również sytuacje w Polsce. Powiedzmy sobie szczerze, że pomijając motywacje każdej strony, wszystkie sprowadzają na siebie dyskomfort i ogromne zagrożenie, które wynika właśnie z kultury folwarku, nie z potencjalnych możliwości, celów czy wymarzonej przyszłości.
To nie demokracja to oligarchia. Chcemy być wzorcem dla Ukrainy czy Rosji. Dopóki nie wyleczymy się z Ebolo- Folwarku nie będziemy nim. Jesteśmy zainfekowani, a większość lekarzy wskazuję na złą przyczynę.
To nie demokracja to oligarchia....
...ciągnie nas na dno.
mPolska24
