Dwa lata temu gwizdy jakimi uraczyli nas „prawdziwi patrioci” na wojskowych Powązkach boleśnie dotknęły sędziwego generała Zbigniewa Ścibor-Rylskiego – przewodniczącego Związku Powstańców Warszawskich, osoby godnej najwyższego szacunku i stanowiącej moralny autorytet dla kolejnych pokoleń. W tym roku spodziewane podobne zachowania o mało nie spowodowały absencji prezydenta Bronisława Komorowskiego na przewidywanych 1 sierpnia na Powązkach uroczystościach. Prezydent – jak wyjaśniał prof. Tadeusz Nałęcz – nie chciał dać powodu do skandalicznych zachowań do jakich dochodziło w poprzednich latach. Na szczęście – na apel generała Ścibor-Rylskiego – prezydent zmienił zdanie i pod pomnikiem Gloria Victis w godzinę „W” się pojawi.
Pisałem już w tym miejscu, byśmy my nie dali sobie odebrać Powstania. Wszyscy – od prawa do lewa, od rządzących po opozycję, a zwłaszcza my wszyscy, mieszkańcy Warszawy – mamy takie samo prawo i taki sam moralny obowiązek, by oddać cześć bohaterstwu i ofierze warszawskich powstańców.
A ci, którzy twierdzą, że mają nie wiadomo przez kogo dane prawo do zawłaszczania rocznicy Powstania, niech wsłuchają się w głos żyjących jeszcze sędziwych powstańców. Niech ich posłuchają. I niech oszczędzą im „dramatycznych i bolesnych chwil”, o których mówił, po obchodach sprzed dwóch lat, nestor powstańców generał Zbigniew Ścibor-Rylski.