Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

ANDRZEJ PAŃTA: - "PORCA WESTFALICA czyli Na Zachodzie bez zmian"

W moim królestwie stary koń ma równowartość świeżo zerwanej cebuli. Prawdę mówiąc mego królestwa już nie ma: Po raz kolejny w tym stuleciu zagładzie ulega Śląsk, zarówno Górny jak i Dolny. Bynajmniej nie są to Tatarzy, wojska Napoleona, bolszewickie hordy, odgórnie sterowana gospodarka centralistycznego sprawowania władzy, ale zwyczajna woda. Na ile tak można powiedzieć: Całe zło, jakie emitowaliśmy z siebie w ciągu ostatnich stuleci, skoncentrowane i bez ogródek ucieleśniło się teraz w tak ogromnej powodzi, jakiej nie było tutaj od początku świata. Lecz o tym nie mam w tej chwili jeszcze bladego pojęcia: Na razie wybieram się na kolokwium literackie przy Instytucie Eichendorffa w Düsseldorfie, gdzie mam mówić o sobie, i w tej wyprawie towarzyszy mi koleżanka Agnieszka, i razem wsiadamy do najbliższej, jaka się nadarza, dorożki. Jedziemy. Pierwsza stop klatka: Wiem o tym dobrze, co się działo i dzieje, w telewizyjnych reportażach na żywo wciąż od nowa oglądam zalewany i zalany dworzec kolejowy we Wrocławiu. Zatem muszę się rozdwoić, czyli wprowadzić element diabelski, na tego, który patrzy i wie, i na tego, który przypuszcza i domniemywa, wcale nie rzeczy najgorsze. Więc rozterka, zwątpienie, rozpacz, stara szafa goryczy z tej strony czasu. Refleksyjne oglądanie śląskich krajobrazów z okien dorożki, wsiadanie i wysiadanie, rozprostowywanie nóżek? na wszystkich przystankach, zastanawianie się nad tym, co mam rzec w mej wypowiedzi, z tamtej perspektywy. Jako kosmita, który z błogiego i bezpiecznego dystansu ogląda sobie sukcesywne zalewanie poszczególnych śląskich miast: Racibórz, Kędzierzyn, Opole, Wrocław i tak dalej, i nawet gdyby chciał, w niczym nie może temu zaradzić, i jako twórca ogólnej teorii babek klozetowych, który niczego nie chce przyjąć do wiadomości oprócz swych odgórnych, danych mu przez gwiazdy tez i założeń? Jesteś w błędzie. Mylisz się. I tę pomyłkę wprowadzasz do rachunku sumienia.

Równowartość cebuli widzę na wskroś — równowartość starego konia przechodzi w zagadkę, i z wolna staje się dla mnie niejasne, czy chodzi o rzeczy konkretne, czy też tylko o ich historyczne wyobrażenia. Skoro król okazał się nagi, za jego królestwo nawet błazen nie oddałby guzika, nie mówiąc już o płaszczu. Trwa akcja pomocy powodzianom. Lecz widz teatralny nie może wtrącać się w akcję tej sztuki, wysłuchuje słynnego monologu i po prostu idzie do domu. W każdym razie nam nie wolno teraz wysiąść, zbliżamy się bowiem do granicy, jest letnia noc w półzamroczeniu, za chwilę trzeba będzie dać paszporty do sprawdzenia: Tymi słowy budzę Agnieszkę. Jesteśmy w miejscowości Zasieki, Forst po drugiej stronie, i już przekraczamy Nysę — i tym razem nie zobaczę jej w świetle dnia, jedynie w sztucznym od lamp urzędów granicznych jej odbitą smugę. Urodziłem się, moje nazwisko brzmi tak a tak? — to zbyt aktywne, dynamiczne a zarazem pospolite; prościej zaś byłoby w tej postaci, że tylko tak zostałem nazwany, jak się przedstawiam, i właściwie nie mam z tym nic wspólnego. poza tym że żyłem i buntowałem się a nawet już umarłem i nigdy przedtem nie byłem posłuszny, mówi coś we mnie, lecz nie daję temu wiary i usiłuję zatuszować dławiące mnie kontrasty i sprzeczności, pędząc po berlińskiej autostradzie. Tzn. będąc w rozpędzie, w dorożce zbliżającej się do Düsseldorfu, gdzie zostajemy wygnani w pobliżu dworca głównego tegoż miasta. I znowu rozdwojenie: W niej bezpieczni, tutaj zaś na stałym gruncie narażeni na grozę poszukiwania miejsca naszego postoju, co jest dosyć trudne dla tych, którzy nie znają dobrze tego miasta; wedle planu zaś nie może to być daleko — tedy idziemy. Otulina neutronowa u matek atomowych jest wręcz czymś przeciwnym do danego stopnia poczucia bezpieczeństwa. Tak jest również i w tym przypadku. Na skutek parokrotnego okrążenia tego terenu, gdzie mniej więcej mógłby znajdować się Uniwersytet, kończyna moja prawa i dolna powiększa się do kosmicznych rozmiarów, puchnie, że tracę poczucie i współczucie ku wszystkim rzeczom, pogodę i nadzieję. Czysta percepcja bólu jest teraz moim matecznikiem. Aliści próbuję dorównać Agnieszce, chociaż myli mi się przestrzeń i czas, i mam wrażenie, że idziemy na Uniwersytet w Czerniowcach, na którym mamy zajęcia z tzw. Szkoły „Pogranicza“. Nieokreślona forma złudzenia: i tu i tam uniwersytety zostały zbudowane z cegły o tych samych parametrach kolorystycznych; wyblakła żółtość nade wszystko: Po tym poznaje się, że jesteśmy na miejscu. Spocznij, uśmiechnij się chociaż, a wówczas wszystko zostanie ci darowane, gdy puszczą nici pamięci.

W moim królestwie, w którym bezsilność jest widoczna jak rana, siedzę przed telewizorem, jem kolację i piszę wiersze. W moim królestwie wymienionym na równowartość świeżej cebuli, które jako całość rozpływa się w brudnych i skażonych odmętach Odry, jestem bezpieczny: Tutaj bowiem nie tylko do Odry jest dość spory kawał drogi, ale też do jakiejkolwiek innej rzeki: Najbliższa nazywa się Brynica i była kiedyś granicą dawnej Rzeszy, teraz zaś oddziela tylko jedną gminę od drugiej. Na potrzeby tego utworu i tak w ogóle organizuję wizję lokalną dla sprawdzenia, czy jakikolwiek stary koń pozbawiony wartości wymiennej nie zaskoczy poczucia mego bezpieczeństwa: Rzeka wprawdzie znacznie szersza niż sobie to wyobrażałem we wcześniejszych moich tekstach, lecz słupek nie pokazuje więcej jak 1,60 metra. Czyli mogę gnić w spokoju. Jednak moja wyobraźnia jest pobudzona i ukazuje swoje wzniecone oblicze. — Nieopodal zerwany mostek, i już po dechach duszy biegną wysadzać go śląscy powstańcy bezpośrednio po pierwszej wojence światowej. Natomiast przy krzakach i zaroślach zieleniejących się na drugim brzegu widzę czatujących carskich ułanów, którzy na nadbrzeżnych łąkach uprawiają swoje harce, aby wystraszyć zachowujących zimną krew niemieckich feldfebli. Aliści ignoruję ich groźby, i dla zapamiętania tej krótkiej wyprawy robię sobie parę okolicznościowych fotek: Niemcy precz, widać napis na jednej z nich. Zatem suchy i bezpieczny udaję się na domowe leże: Bogu niech będą dzięki!

W moim królestwie, które nie jest królestwem, na starym koniu, który nawet nie jest cieniem konia, ze świeżo zerwaną cebulą, która w ogóle nie jest cebulą, lecz żetonem do aparatu wrzutowego, staram się połączyć z kimś we Wrocławiu, aby zorientować się, jak biegnie bieżąca sytuacja z tym roztworem różnych trutek na ludzi uznawanych powszechnie za wodę: Wykręcam numer za numerem, i za każdym razem cisza albo smętny bek zajętości; i tak z wszystkimi, których mam na mojej czarnej liście telefonicznej: Tadek, Marianna, Kasia, Staszek — wszyscy nieobliczalni niczym rzeczy same w sobie, nieosiągalni i nieobecni. Najbardziej obawiam się o Agatkę, która powinna tkwić w samym środku żywiołu: jeszcze i ten numer, i nic! Zamiast tego następuje druga stop klatka i czytam coś przeciwko Heglowi:

 

                                    EROTYCZNE HAIKU O PORANKU

 

                                    Duch jebiący ducha, bez ustanku

     

                                                                                   dla Jensa–Paula Wollenberga.

 

No dobrze, zatem wracamy; ja i Agnieszka. Lecz dokąd, skoro nie ma już tych miejsc, z których wyruszyliśmy a pętla czasu na zawsze pochłonęła nas w swej bezecności?

Czy do mojego królestwa, które nie jest królestwem, lecz czymś co realistycznie przypomina krajobraz, jaki bezwzględnie powinien nastąpić nazajutrz po Sądzie Ostatecznym? — W takim stanie widzimy groby na górnośląskich cmentarzach, nawet tam gdzie nie przeszła duża fala, jakby przed chwilą opuścili je wszyscy zmarli. Acz bezpieczni, jesteśmy bez szans na odzyskanie z niego choćby jednej cebulki, koń bowiem już dawno został zaniechany w rdzy i nieświadomości wcześniejszych dni.

Wprawdzie na Zachodzie bez zmian, Porca Westfalica stoi jak stała, i ma czym wykarmić swoje młode królestwa, aliści nam w pesymistycznym wariancie tej gry czy uda się powrócić choćby do wiersza?

Kwestionuję wszelką pozytywną odpowiedź na to pytanie.

 

 

Andrzej Pańta

 

© Copyright by Andrzej Pańta

Data:

Fiatowiec

Zawsze na straży prawa. Opinie i wywiady z ciekawymi ludźmi. - https://www.mpolska24.pl/blog/zawsze-na-strazy-prawa-opinie-i-wywiady-z-ciekawymi-ludzmi

Fiatowiec: bloger, dziennikarz obywatelski, publicysta współpracujący z "Warszawską Gazetą". Jestem długoletnim pracownikiem FIATA.Pomagam ludziom pracy oraz prowadzę projekty obywatelskie.

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.