Historia kołem się toczy.
Piękna kleptomanka Julia leczy się właśnie w szpitalu w Berlinie a jej biznesowy sojusznik, oligarcha Ihor Kołomojski przyleciał kilka dni temu swoim prywatnym samolotem z Genewy do Dniepropetrowska, aby objąć fotel gubernatora. Oligarchę witał radośnie ciemny lud, przekazując mu klucze do miasta i okręgu, a kto wie może nawet i do całej nowej "demokratycznej i pro-europejskiej" Ukrainy:
"Gubernator" Kołomojski tak się wzdął swoją ważnością, że zadeklarował osobistą wojnę Władimirowi Putinowi, zapominając w swoim rewolucyjnym zapale, jak kończyli inni demokratyczni rewolucjoniści, filantropi i dobroczyńcy ludzkości pokroju Berezowskiego i Chodorkowskiego.
Ale ponieważ Kołomojski pił wódkę z naczelnym rabinem Izraela, Jona Metzgerem, widocznie poczuł, że stoi za nim nie tylko Pan Bóg ("Gott Mit Uns") ale może i nawet całe dywizje Tsahalu plus Shin Beth i Mossad.
W odpowiedzi na deklarację wojenną Kołomojskiego, Władimir Putin nazwał go (cytat) "złodziejem" i wydał odpowiednie instrukcje. Właśnie dowiedzieliśmy się, że Centralny Bank Rosji objął swoją troskliwą opieką rosyjski bank oligarchy, Moscowprivatbank, przejmując "od natychmiast" tymczasową administrację nad bankiem:
http://www.reuters.com/article/2014/03/06/ukraine-crisis-privatbank-idUSL6N0M326S20140306
To z pewnością tylko pierwszy etap wzrastającego zainteresowania Rosjan osobą ukraińskiego oligarchy Kolomojskiego, który jest jednym z głównych bohaterów naszych wpisów na temat "demokratycznej rewolucji" na Ukrainie.
Kto wie, może Rosjanie znajdą też przy okazji ślad pieniędzy Amber Gold, które wyparowały z naszego raju skoku cywilizacyjnego i których nijak nie mogą wytropić nasze dzielne służby.
Kołomojski pije wódkę z naczelnym rabinem Izraela, Jona Metzgerem