Gdy miało wybuchnąć jedno z powstań w Polsce, pod zaborami, zaborca spodziewając się tego, wyprzedzająco napuścił na siebie ciemiężonych, czyli chłopów – na panów i szlachtę. A tych drugich odwrotnie. Wiadomo, jakie były między nimi relacje.
Skutek był taki, że chłopi wyżynali szlachtę, a szlachta zbuntowanych chłopów. Gdy obie grupy były już dostatecznie wykrwawione, wkroczył zaborca i zrobił porządek z jednymi i drugimi. Oporu nie było komu stawiać. Tyle historia.
Ktoś zapyta co to ma wspólnego z nami?
Otóż ma. Bo sytuacja i sposób działania w Fiat Auto Poland do złudzenia jest podobny do Polski z tamtego okresu. I tak z jednej strony jest załoga, podzielona na tych zrzeszonych w Związkach Zawodowych, z drugiej strony niezrzeszeni, którzy uważają, że ZZ niczego nie załatwią. Jest jeszcze trzecia grupa ludzi, w skład której wchodzą jedni i drudzy.
Gdy produkcja szła pełną parą i pracowaliśmy we wszystkie soboty, więc zarobki były dużo wyższe – kosztem zdrowia i relacji rodzinnych – ZZ wysunęły żądanie podwyżki płac dla każdego po równo i aby wchodziły one w stawkę płacy zasadniczej. Wówczas dyrekcja zatkała im gęby dziwnymi premiami, nagrodami i nie wiem czym jeszcze, zostawiając sobie furtkę, że jakby coś nie tak z zamówieniami – to nici z kasy.
Wszystko rozłożone w czasie.
W 2009 rekordowa sprzedaż, a premia efektywnościowa za poprzedni rok – wypłacona w 2010r. – znacznie obniżona. Tak samo zrobiono z premiami za zbiorowe soboty. Byłoby w stawce – niczego by nie zabrali.
ZZ podobno coś tam próbowały lub improwizowały działanie, ale uderzmy się wszyscy w pierś. Przecież były bojkotowane zbiorowe soboty i niedziele, z jakim skutkiem wiemy. ZZ niczego nie zdziałają bez poparcia pracowników i nieważne zrzeszonych czy nie. Zawsze ktoś z autorytetem musi kierować działaniami w walce o lepsze warunki. A jakie mamy w tyskim Fiacie ZZ wszyscy wiemy.
SKUTEK JEST TAKI.
Po nędznej realnej (bez premii, ekwiwalentów za soboty itp.) pseudo-wypłacie, znacznej grupie ludzi otwarły się oczy. Wzrastające koszty życia (wzrost o 21% cen żywności w porównaniu z rokiem poprzednim), opłaty, kredyty. Ludzie widzą, że nie ma za co żyć. Nie mając znikąd ratunku, pewne osoby poszły na żywioł.
My nie mamy, wy także nie będziecie mieć i wzrosła usterkowość .
Teraz wszyscy biorą się za łby. Zrzeszeni i nie zrzeszeni na liderów związkowych, a także między sobą. Należysz i co? Podwyżki nie dostałeś, dozór jeździ po tobie jak po świni, mobbing kwitnie.
A ty – jest jak jest – bo ci wszystko jedno. Jakby był jeden mocny, siłą ludzi ZZ najlepiej poza zakładem, i opłacany ze składek członkowskich, byłby bardziej skuteczny.
A zaborca cicho siedzi i obserwuje – jak się dostatecznie wykrwawią, wówczas wkroczy.
Jak już związki się rozlecą to:
- Kogo trzeba to za bramę.
- Kogo trzeba to przekupimy.
I w ogóle zrobi się porządek i będzie git.
Teraz wnioski końcowe niech sobie każdy wysunie sam.
Mój jest taki, że w jedności siła.
Jeśli pozwolimy, by nas jeszcze bardziej rozbito, to po nas. ZZ mają działać, a nie cicho siedzieć i czekać, aż sprawy się same rozwiążą. Organizować i informować. A jeśli nie potrafią, to niech ustąpią miejsca tym, którym się chce aktywnie działać.
Może należy pójść za przykładem Egiptu – ten i ten musi odejść?
Pozdrawiam Pracownik
Źródło: tekst został przysłany do redakcji bloga pracowniczego i jest opinią jednego z pracowników fabryki Fiata w Tychach.