Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

CO MA WSPÓLNEGO KUBICA Z LESZKIEM MILLEREM?

 

 
Uprawianie sportów ekstremalnych pociąga ludzi. Coraz więcej osób próbuje sprawdzić próg swoich możliwości. Rozpowszechnia się swego rodzaju moda na taką aktywność ruchową, która wyzwala mnóstwo adrenaliny. Nie jest to już kultura fizyczna, jak dotychczas zwykliśmy nazywać zajęcia sportowe, bo (wg Grabowskiego): „kultura fizyczna to świadomość potrzeb i możliwości swojego ciała, odpowiednie zachowania służące realizacji oraz rezultaty owych zachowań”. Sporty ekstremalne niewiele mają wspólnego ze świadomością możliwości człowieka. To raczej testowanie tych możliwości, traktowane jako zabawa. Nie można bawić się w sport, szczególnie wyczynowy. Zabawa to współpraca, a sport jest rywalizacją. 
 
F1 jest najdroższą i najbardziej znaną formą rywalizacji sportowej. Duże znaczenie ma tutaj stopień profesjonalizacji i komercjalizacji tej dyscypliny. Narażanie się na niebezpieczeństwo nie jest celem tej gry, ale stanowi jej część. Żeby być dobrym, trzeba nieustannie podtrzymywać chęć rywalizacji, wysoki poziom motywacji, koncentrację na celu, jakim jest sukces. Robert Kubica jest tego doskonałym przykładem. Bierze udział w mało prestiżowych wyścigach, by się sprawdzać w ekstremalnych warunkach. Im trudniejszy i bardziej niebezpieczny tor, tym większe stanowi wyzwanie. Fenomenem jest to, że z wielu kolizji, gdzie odnosi spore obrażenia wychodzi cało. Dr Zbigniew Obmiński z Instytutu Sportu wyjaśnia, że „posiadanie obniżonego progu bólu i podwyższonej wydolności w określonych warunkach to mogą być cechy wrodzone, a częściowo wypracowane w drodze długoletniego treningu”. Kierowca zawodowy przestrzegający wszystkich zawartych w podręcznikach zasad ostrożności skazany byłby na bezczynność, przekraczając coraz częściej próg ryzyka, nie potrafi już racjonalnie ocenić swoich możliwości. Wtedy dochodzi do zjawiska, o którym pisałem wyżej – podwyższenia wydolności organizmu i obniżenia progu bólu. Rokuje to bardzo dobrze, jeśli chodzi o powrót do zdrowia Roberta.
 
Co to ma wspólnego z Leszkiem Millerem? Kilka dni temu słyszałem jego wypowiedź w TV, w której skazany na banicję polityk, wyraził chęć powrotu do parlamentu. Stwierdził, że praca w sejmie jest jak narkotyk, bez którego nie da się żyć. Widzę tu podobną jak w sporcie wyczynowym siłę przyciągania na tor. Długoletni trening aparatczyka w strukturach PZPR-owskich, a dzisiaj SLD-owskiej lewicy może wypaczyć racjonalną ocenę własnych możliwości. Dla przypomnienia podaję, iż w sporcie istnieje dychotomiczny podział na sport zawodniczy (elitarny) i amatorski (masowy). Brak sejmowego treningu przesuwa pozycję Leszka Millera do tej drugiej grupy.
 
Grzegorz Kołodziejczyk
 
Data:
Kategoria: Polska

Fiatowiec

Zawsze na straży prawa. Opinie i wywiady z ciekawymi ludźmi. - https://www.mpolska24.pl/blog/zawsze-na-strazy-prawa-opinie-i-wywiady-z-ciekawymi-ludzmi

Fiatowiec: bloger, dziennikarz obywatelski, publicysta współpracujący z "Warszawską Gazetą". Jestem długoletnim pracownikiem FIATA.Pomagam ludziom pracy oraz prowadzę projekty obywatelskie.

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.