Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

„Nil” Żołnierzem Niezłomnym – wywiad z Tadeuszem Płużańskim

Tade­usz Płu­żań­ski to histo­ryk i publi­cy­sta spe­cja­li­zu­jący się w powo­jen­nej histo­rii Pol­ski. Współ­pra­cuje ze Świa­to­wym Związ­kiem Żołnie­rzy Armii Kra­jo­wej i jest m.in. auto­rem wyda­nej w 2011 roku książki „Bestie”, będą­cej rela­cją repor­ter­skiego śledz­twa doty­czą­cego sta­li­now­skich funk­cjo­na­riu­szy. Zapy­ta­li­śmy go o odpo­wie­dzial­ność słu­żą­cych ówcze­snemu apa­ra­towi repre­sji pra­cow­ni­ków wymiaru spra­wie­dli­wo­ści, o zróż­ni­co­wane dziś postawy mło­dych ludzi w kon­tek­ście upa­mięt­nia­nia Boha­te­rów wal­czą­cych z komu­ni­zmem, a także o Gene­rała Fiel­dorfa „Nila” i opi­nie na jego temat, które zapa­mię­tał z wypo­wie­dzi ojca – prof. Tade­usza Płu­żań­skiego – naukowca, więź­nia sta­li­now­skiego i członka Taj­nej Armii Polskiej.

„Nil” Żołnierzem Niezłomnym – wywiad z Tadeuszem Płużańskim

WERONIKA CHWASTYK: Jest Pan auto­rem dwóch czę­ści „Bestii” – szcze­gó­ło­wych i wni­kli­wych kom­pen­diów informa­cji o katach ter­roru komu­ni­stycz­nego, ich meto­dach, miej­scach kaźni Żołnie­rzy Wyklę­tych. Więk­szość Pańskich prac zaj­mują życio­rysy sędziów, pro­ku­ra­to­rów, egze­ku­to­rów czu­wa­ją­cych nad pozby­ciem się zbęd­nego ele­mentu nowego ustroju, jaki sta­no­wili patrioci nie uzna­jący „ludo­wej” wła­dzy. Ludzie ci w więk­szo­ści pozo­stali bez­karni, nie nie­po­ko­jeni przez wymiar spra­wie­dli­wo­ści. Nie ina­czej było w przy­padku gene­rała Fiel­dorfa „Nila”, o któ­rego pamięć wal­czymy w ramach naszej akcji. Co dokład­nie stało się z pro­ku­ra­tor Naczel­nej Pro­ku­ra­tury Wojsko­wej, Heleną Woliń­ską? Czy jaką­kol­wiek odpo­wie­dzial­ność za zbrod­nie ponio­sła sędzia Maria Górow­ska, pro­ku­ra­to­rzy Benia­min Wajs­blech, Pau­lina Kern i inni komu­ni­ści wyda­jący wyrok na Bohatera?

TADEUSZ PŁUŻAŃSKI: Przy­po­mnijmy – ppłk Helena Woliń­ska (uro­dzona w War­sza­wie jako Fajga Min­dla Danie­lak), pro­ku­ra­tor Naczel­nej Pro­ku­ra­tury Woj­sko­wej, była jedną z bar­dziej wpły­wo­wych osób w sta­li­now­skiej machi­nie zbrodni, wymie­rzo­nej w przed­wo­jenną Pol­skę i pol­skich patrio­tów. Wysoką pozy­cję zapew­niała jej par­ty­zancka prze­szłość w komu­ni­stycz­nej, podporząd­ko­wa­nej Moskwie Armii Ludo­wej i zwią­zek z Fran­cisz­kiem Jóź­wia­kiem, twórcą Mili­cji Oby­wa­tel­skiej i wice­mi­ni­strem bezpieczeń­stwa publicz­nego. Gen. Fiel­dorfa aresz­to­wała 21 listo­pada 1950 r., na wnio­sek por. Zyg­munta Kra­siń­skiego z Departa­mentu III MBP (walka z pod­zie­miem). Decy­zja Woliń­skiej była bez­prawna, gdyż usank­cjo­no­wała aresz­to­wa­nie „Nila” dopiero po 11 dniach od jego zatrzy­ma­nia, nie przed­sta­wia­jąc do tego żadnych dowo­dów winy. Drugi raz Woliń­ska zła­mała prawo 15 lutego 1951 r., prze­dłu­ża­jąc areszt Fiel­dor­fowi – podob­nie jak poprzed­nio ex post (poprzedni nakaz obo­wią­zy­wał do 9 lutego) i rów­nież bez opi­sa­nia czynu, który był mu zarzu­cany. Decy­zję wydała na wnio­sek bez­pieki, aby bru­talni ubecy mogli dłu­żej znę­cać się w śledz­twie nad generałem.

Po 1968 r. Helena Woliń­ska wyje­chała, wraz z mężem Wło­dzi­mie­rzem Bru­sem (Benia­mi­nem Zyl­ber­ber­giem) – ofi­ce­rem poli­tycznym LWP, a potem mark­si­stow­skim eko­no­mi­stą – do Wlk. Bry­ta­nii. Osie­dli w wil­lo­wej dziel­nicy Oks­fordu, gdzie Brus wykła­dał na tam­tej­szych uniwersytetach.

Mało kon­se­kwentne próby ściga­nia Heleny Wolińskiej-​Brus przez wymiar spra­wie­dli­wo­ści III RP za bez­prawne aresz­to­wa­nie gen. Fiel­dorfa i wielu innych pol­skich patrio­tów nie powio­dły się. Zmarła w 2008 r. i została pocho­wana wraz ze zmar­łym rok wcze­śniej mężem w żydow­skiej kwa­te­rze cmen­ta­rza w Oks­for­dzie. Do końca życia znana była z nie­wy­pa­rzo­nego języka i nie­na­wi­ści do Pola­ków. W wywia­dach dla bry­tyj­skiej prasy mówiła, że do Pol­ski nie przy­je­dzie, bo to anty­se­micki kraj, w któ­rym jako Żydówka nie może liczyć na spra­wie­dliwy pro­ces, a pro­ku­ra­to­rowi, który ją oskar­żał, ukrę­ci­łaby łeb.

Druga kobieta zwią­zana z mor­dem sądo­wym na gen. „Nilu” to Maria Gurow­ska (z domu Zand), prze­wod­ni­cząca składu sędziowskiego. 16 kwiet­nia 1952 r., po kil­ku­go­dzin­nym pro­ce­sie przed Sądem Woje­wódz­kim w War­sza­wie, razem z ławni­kami: Micha­łem Szy­mań­skim, Bole­sła­wem Mali­now­skim i pro­to­ko­lan­tem Grądzką, „[…] na zasa­dzie art. 1 pkt. 1 dekretu PKWN z 31 sierp­nia 1944 r. o wymia­rze kary dla faszystowsko-​hitlerowskich zbrod­nia­rzy […]” ska­zała Fiel­dorfa na karę śmierci. Kłam­liwe uza­sad­nie­nie mówiło, że gene­rał miał wystę­po­wać prze­ciwko „[…] bojow­ni­kom o wol­ność i wyzwo­le­nie spo­łeczne. Udo­wod­nione mate­ria­łami sprawy mor­der­stwa około 1000 anty­fa­szy­stów, tylko w czę­ści obra­zują fak­tyczne zbrod­nie, które obcią­żają skazanego”.

Maria Gurow­ska, przed­wo­jenna komu­nistka, czło­nek PPR i AL, do końca życia (zmarła pod zmie­nio­nym nazwi­skiem Górow­ska w stycz­niu 1998 r.) twier­dziła, że wyrok śmierci na gene­rała był słuszny. W 1995 r. napi­sała do Mini­stra Spra­wie­dli­wo­ści, że Emil Fiel­dorf jako komen­dant „Kedywu” pod­pi­sy­wał roz­kazy mor­do­wa­nia bez­bron­nych ludzi. Twier­dziła, że karę wymie­rzała, opie­ra­jąc się na dowo­dach, na pod­sta­wie obo­wią­zu­ją­cego wów­czas prawa. Sąd III RP uznał jed­nak, że Gurow­ska dzia­łała bez­praw­nie, z pełną świa­do­mo­ścią, że Fiel­dorf zosta­nie stracony.

Na szcze­gólną uwagę zasłu­guje pod­pi­sana przez Gurow­ską opi­nia składu sędziow­skiego, skie­ro­wana do Sądu Naj­wyż­szego: „Ska­zany Fiel­dorf na łaskę nie zasłu­guje. Ska­zany wyka­zał wiel­kie natę­że­nie woli prze­stęp­czej. […] Zda­niem sądu nie ist­nieje moż­li­wość reso­cja­li­za­cji skazanego”.

Gurow­ska nale­żała do sek­cji taj­nej Sądu Woje­wódz­kiego w War­sza­wie – grona sędziów, wyzna­czo­nych przez wice­szefa MBP Romana Rom­kow­skiego (Natana Grunszpan-​Kikiela) do wyda­wa­nia wyro­ków na pol­skich patrio­tów. W latach 1950–1954 tajne sek­cje osą­dziły 506 spraw.

W War­sza­wie Gurow­ska miesz­kała przy ul. Syreny na Woli. W III RP celowo prze­dłu­żała roz­po­czę­cie swo­jego pro­cesu, nie stawia­jąc się na wezwa­nia sądu. Pod koniec życia ukry­wała się na Mazurach.

Przed Sądem Woje­wódz­kim w War­sza­wie gen. „Nila” oskar­żał Ben­ja­min Wajs­blech, wice­pro­ku­ra­tor Gene­ral­nej Pro­ku­ra­tury PRL. Wcze­śniej Wajs­blech pod­pi­sał przy­go­to­wany przez śled­czych akt oskar­że­nia prze­ciwko Fiel­dor­fowi. Był rów­nież ostat­nią osobą, która prze­słu­chi­wała Fiel­dorfa (25 lipca 1951 r.).

W spra­woz­da­niu powo­ła­nej w 1956 r. na fali gomuł­kow­skiej „odwilży” Komi­sji dla zba­da­nia prze­ja­wów łama­nia pra­wo­rząd­no­ści przez pra­cow­ni­ków Gene­ral­nej Pro­ku­ra­tury i Pro­ku­ra­tury m. st. War­szawy czy­tamy: „Spo­śród pro­ku­ra­to­rów zatrud­nio­nych w Depar­ta­men­cie Spe­cjal­nym [depar­ta­ment nad­zo­ro­wał śledz­twa pro­wa­dzone przez MBP i Wydziały Spe­cjalne w pro­ku­ra­tu­rach woje­wódz­kich] w spo­sób szcze­gól­nie nega­tywny wyróż­nił się Ben­ja­min Wajs­blech. Wyka­zu­jąc dużą gor­li­wość w wyko­ny­wa­niu czę­sto nie­pra­wo­rząd­nych pole­ceń kie­row­nic­twa oraz bez­kom­pro­mi­so­wość i bez­względ­ność wobec aresz­to­wa­nych, obroń­ców, a nawet świad­ków, zyskał sobie u Pod­la­skiego [Hen­ryk Hersz Pod­la­ski, zastępca Pro­ku­ra­tora Gene­ral­nego PRL] opi­nię jed­nego z naj­lep­szych i naj­bar­dziej zaufa­nych pro­ku­ra­to­rów. Opi­nia ta przy­czy­niła się do powie­rze­nia Wajs­ble­chowi nad­zoru nad takiego rodzaju spra­wami, w któ­rych osią­gnię­cie pozy­tyw­nego wyniku dla oskar­że­nia w dużej mie­rze zale­żało od sto­so­wa­nia niedozwolonych metod w śledztwie”.

Wajs­ble­chowi zarzucono:

  • bez­pod­stawne aresz­to­wa­nia podej­rza­nych i prze­trzy­my­wa­nie ich w aresz­cie mimo braku uza­sad­nio­nych przyczyn;
  • usu­wa­nie z akt śledztw pro­to­ko­łów zeznań korzyst­nych dla oskarżonych;
  • sztuczne roz­dzie­la­nie spraw, które powinny być roz­pa­try­wane łącznie;
  • psy­chiczne i fizyczne upo­ka­rza­nie i mal­tre­to­wa­nie osób prze­słu­chi­wa­nych, które poda­wały, że jego zacho­wa­nie było nieraz gor­sze niż ofi­ce­rów śledczych.

W 1957 r. Wajs­blech został zwol­niony z pro­ku­ra­tury. Zła opi­nia nie prze­szko­dziła mu jed­nak zostać radcą praw­nym. Zmarł w 1991 r. w Warszawie.

Igor Andre­jew, Emil Merz i Gustaw Ausca­ler – ci trzej sędzio­wie 20 paź­dzier­nika 1952 r. z ramie­nia Sądu Naj­wyż­szego podtrzymali wyrok śmierci wobec gen. Fieldorfa.

Andre­jew był potem chlubą pol­skiego sądow­nic­twa, współ­two­rzył uchwa­lony w 1969 r. kodeks karny. W 1988 r. Uni­wer­sy­tet Warszaw­ski dla uczcze­nia jego pracy nauko­wej opu­bli­ko­wał XVI tom „Stu­dia Iuri­dica”. Rok póź­niej, kiedy wyszedł na jaw udział Andre­jewa w spra­wie Fiel­dorfa, wyklu­czono go z Rady Nauko­wej Insty­tutu Prawa Kar­nego, a wkrótce potem z Międzynarodowego Sto­wa­rzy­sze­nia Prawa Kar­nego. Mimo to aż do śmierci Andre­jewa w 1995 r. jego pod­ręcz­niki figu­ro­wały w spi­sie lek­tur Wydziału Prawa UW.

Sędzia Emil Merz, przed­wo­jenny komu­ni­sta, uczest­ni­czył w wielu mor­dach sądo­wych na pol­skich patrio­tach. Po przej­ściu na eme­ry­turę w 1962 r. publi­ko­wał prace i arty­kuły z zakresu prawa. Zmarł w War­sza­wie nigdy nie osą­dzony za swoje zbrodnie.

Gustaw Ausca­ler w 1968 r. wyje­chał do Izra­ela. Przez kilka lat był poszu­ki­wany przez Inter­pol mię­dzy­na­ro­do­wym listem gończym.

W Izra­elu miesz­kał rów­nież Jerzy Mering, obrońca „Nila” z urzędu. Do Janiny Fiel­dorf miał powie­dzieć: „Pani mąż to czło­wiek ze stali, nie oka­zuje ani skru­chy, ani żalu. Szkoda, że nie jest po naszej stronie”.

Przed Sądem Naj­wyż­szym gen. Fiel­dorfa oskar­żała Pau­lina Kern, wice­pro­ku­ra­tor Gene­ral­nej Pro­ku­ra­tury PRL. Podob­nie jak Helena Woliń­ska wyje­chała potem do Wiel­kiej Bry­ta­nii, gdzie zmarła w 1980 r.

W Depar­ta­men­cie Spe­cjal­nym Ker­nowa pra­co­wała od wrze­śnia 1950 r. do paź­dzier­nika 1951 r. Wymie­niany już raport komi­sji z 1956 r. stwier­dza, że nagmin­nie łamała prawo.

I jesz­cze jedna kobieta w struk­tu­rach sta­li­now­skiego bez­pra­wia – Ali­cja Graff, wice­dy­rek­tor Depar­ta­mentu III Gene­ral­nej Prokura­tury, która pod­pi­sała nakaz wyko­na­nia wyroku śmierci na Fiel­dor­fie. Jej mąż Kazi­mierz Graff (przed­wo­jenny absol­went prawa na UW, żołnierz Wrze­śnia) po służ­bie w Armii Czer­wo­nej i LWP został woj­sko­wym pro­ku­ra­to­rem – oskar­żał m.in. dowódcę Kon­spi­ra­cyj­nego Woj­ska Pol­skiego, kpt. Sta­ni­sława Soj­czyń­skiego „War­szyca”, który 17 lutego 1947 r. został roz­strze­lany. Podob­nie jak w przy­padku gene­rała „Nila” był to mord sądowy.

Pań­stwo Graf­fo­wie do końca życia miesz­kali w War­sza­wie. Ali­cja Graff zmarła w 2005 r., Kazi­mierz Graff w 2012 r. Zostali pochowani w rodzin­nym gro­bie na Powąz­kach Woj­sko­wych. Pod­czas roz­mowy ze mną kilka lat temu uda­wali, że nic nie pamiętają. Nie czuli się winni uczest­nic­twa w mor­do­wa­niu pol­skich patrio­tów, gdyż „twier­dze­nia takie to tylko suge­stia, kwe­stia zmie­nia­ją­cych się ocen”.

Ostat­nie zarzą­dze­nie w spra­wie „Nila” pod­pi­sał Witold Gat­ner. Jesz­cze nie­dawno ten sta­li­now­ski pro­ku­ra­tor był sze­fem zespołu rad­ców praw­nych w fir­mie Agros. Na roz­mowę o tam­tych cza­sach w ogóle się nie zga­dzał. Razem z naczel­ni­kiem wię­zie­nia moko­tow­skiego Aloj­zym Gra­bic­kim i leka­rzem wię­zien­nym Mak­sy­mi­lia­nem Kasz­te­lań­skim napi­sał: „O godz. 15 dopro­wa­dzono ska­za­nego Augu­sta Emila Fiel­dorfa na miej­sce stra­ce­nia. Pro­ku­ra­tor odczy­tał sen­ten­cję wyroku Sądu Naj­wyż­szego z dnia 20 paź­dzier­nika 1952 r., wyroku Sądu Woje­wódz­kiego dla m. st. War­szawy z 16 kwiet­nia 52 r. oraz decy­zję Rady Pań­stwa z 3 lutego 53 r. o nie­sko­rzy­sta­niu z prawa łaski w sto­sunku do Augu­sta Emila Fiel­dorfa, po czym zarzą­dził wyko­na­nie wyroku. Wykonawca przy­stą­pił do wyko­na­nia. Wyrok wyko­nano przez powie­sze­nie. Po stwier­dze­niu zgonu przez leka­rza wię­zien­nego Pro­ku­ra­tor ogło­sił, że wyrok został wyko­nany. Zakoń­czono i pod­pi­sano o godz. 15.25”.

I na koniec Wik­tor Lesz­ko­wicz, wice­szef Depar­ta­mentu Śled­czego Mini­ster­stwa Bez­pie­czeń­stwa Publicz­nego, który zatwier­dził akt oskar­że­nia wobec gen. Fieldorfa.

Prze­ciwko temu zastępcy Józefa Goldberga-​Różańskiego toczy się wła­śnie pro­ces w War­sza­wie. Pro­ku­ra­tor IPN zarzu­cił Leszkowi­czowi, że w okre­sie od lutego 1952 r. do sierp­nia 1953 r. nie dopeł­nił obo­wiąz­ków służ­bo­wych przy sto­so­wa­niu i przedłuża­niu aresz­tów wobec prze­ciw­ni­ków wła­dzy „ludo­wej”. Jego decy­zje były bez­za­sadne. Usta­lono, że w wyniku tych bezpraw­nych dzia­łań poszko­do­wa­nych zostało 10 osób, które dzia­łały na rzecz nie­pod­le­gło­ści Pol­ski w struk­tu­rach Armii Krajowej, Zrze­sze­nia Wol­ność i Nie­za­wi­słość w Stron­nic­twie Narodowym.

I moje wra­że­nie z pro­cesu – media w ogóle się nim nie inte­re­sują. Sędzio­wie nie czują żadnego naci­sku ze strony opi­nii publicznej; mogą robić, co chcą. Prze­kła­dają roz­prawy, żądają od IPN dodat­ko­wych dowo­dów. A pro­blem tkwi też w tym, że sądy nie rozu­mieją (czy raczej udają, że nie rozu­mieją) poję­cia zbrodni komu­ni­stycz­nej. Twier­dzą, że jest ono obce naszemu systemowi praw­nemu. Kolejna sprawa – opraw­ców komu­ni­stycz­nych można dziś ska­zać tylko za to, że prze­kro­czyli obo­wią­zu­jące wów­czas prze­pisy. I tak Wik­tor Lesz­ko­wicz nie jest ścigany za cało­kształt, w tym rolę w spra­wie gen. Fiel­dorfa, tylko za wyimek swo­jej zbrod­ni­czej dzia­łal­no­ści, za to, że dopu­ścił się drob­nych w grun­cie rze­czy, for­mal­nych błędów.

W.Ch.: W ostat­nich latach obser­wuje się nagły wzrost zain­te­re­so­wa­nia mło­dych ludzi burz­li­wymi losami Żołnie­rzy Wyklę­tych, w tym gen. Augu­sta „Nila” Fiel­dorfa. Powo­dze­niem cie­szą się koszulki z anty­ko­mu­ni­stycz­nymi nadrukami, upa­mięt­nia­jące AK-​owców, NZS-​owców. Spo­łe­czeń­stwo zaczyna doma­gać się prawdy o Boha­te­rach pod­zie­mia, rośnie popyt na książki trak­tu­jące o naszych walecz­nych roda­kach. Z dru­giej zaś strony, docho­dzi do głosu lewica, two­rząc strony pokroju „Żołnie­rze Prze­klęci”, na któ­rych oczer­niani są przy­wódcy i ich żołnie­rze. Powta­rzają oni hasła rodem z komu­ni­stycz­nej pro­pa­gandy, okre­śla­jąc Żołnie­rzy Wyklę­tych mia­nem „ban­dy­tów” i „mor­der­ców’. Z czego wynika tak agre­sywna nagonka na patrio­tów? Czy według Pana tego typu poglądy mają większą siłę prze­bi­cia do świa­do­mo­ści spo­łecz­nej niż sza­cu­nek wobec Bohaterów?

T.P.: O zda­nie na temat witryny „Żołnie­rze Prze­klęci” pytał mnie kie­dyś por­tal „Fronda​.pl”. Odpo­wie­dzia­łem wów­czas: „Ta strona to bez­po­śred­nie nawią­za­nie do komu­ni­stycz­nej pro­pa­gandy, która tak się zacho­wy­wała w sto­sunku do żołnie­rzy wyklę­tych. Wobec dowód­ców kon­spi­ra­cji nie­pod­le­gło­ścio­wej. Ata­ko­wani przez stronę „Żołnie­rze Prze­klęci” Józef Kuraś „Ogień”, czy Zygmunt Szen­dzie­larz „Łupaszka” to byli prze­cież AK-​owcy i prze­ciw­sta­wia­nie ich Armii Kra­jo­wej to jakieś nie­po­ro­zu­mie­nie, po pro­stu kłam­stwo. Żołnie­rze wyklęci wyro­śli w więk­szo­ści z tej tra­dy­cji i wal­czyli jako AK czy NSZ prze­ciwko Niem­com. To jest próba podzie­le­nia żołnie­rzy pod­zie­mia nie­pod­le­gło­ścio­wego na lep­szych i gor­szych, i jest to z gruntu fał­szywe. Nazy­wa­nie ich renegatami, czyli w domy­śle ban­dy­tami, w 2013 r. to po pro­stu skandal!

Tak samo jak strona „Żołnie­rze Prze­klęci” działa „Gazeta Wybor­cza”. W tek­stach na temat Żołnie­rzy Wyklę­tych w charakterystyczny dla sie­bie spo­sób rela­ty­wi­zuje histo­rię pisząc, że racja ówcze­snego kon­fliktu była po obu stro­nach. Sugeruje to, że była jakaś wojna domowa, że Polak strze­lał do Polaka. To też echo sta­li­now­skiej pro­pa­gandy. Tym­cza­sem po zakoń­cze­niu wojny z Niem­cami mie­li­śmy do czy­nie­nia z walką nie­licz­nych w sumie nie­pod­le­gło­ściow­ców (sza­cuje się, że przez sze­regi II kon­spi­ra­cji nie­pod­le­gło­ścio­wej prze­szło ok. 200 tys. osób) z potęgą sowiec­kiego impe­rium. W ten spo­sób Polacy sprze­ci­wiali się dru­giemu okupantowi.

Jeden z pro­mi­nent­nych redak­to­rów „Gazety Wybor­czej”, Sewe­ryn Blumsz­tajn, wyklę­tych nazywa wprost ban­dy­tami. Wyklina ich. Znowu tak samo jak komu­ni­ści po wojnie.

Jed­nak odpo­wiedź na pyta­nie, z czego wynika tak agre­sywna nagonka na patrio­tów, jest wbrew pozo­rom pro­sta. Wynika z życiory­sów ludzi, któ­rzy do dziś gło­szą takie kłam­stwa. Czę­sto to potom­ko­wie sta­li­now­ców. Ale my nie możemy tego tole­ro­wać. Ojciec sióstr Radwań­skich traf­nie oce­nił to, z czym teraz mamy do czy­nie­nia: trwa walka mię­dzy trze­cim poko­le­niem UB, a trzecim poko­le­niom AK. Na sze­rze­nie komu­ni­stycz­nej pro­pa­gandy nie wolno się zgo­dzić jesz­cze z jed­nego powodu: ona jest w Pol­sce praw­nie zaka­zana i w związku z tym powinna być ścigana i karana.

Myślę jed­nak, że owa pro­pa­ganda, myśle­nie sowiec­kie, jest w Pol­sce w odwro­cie; że dzi­siej­sza mło­dzież odrzuca je. Mamy wiele przy­kła­dów na to, że młode poko­le­nie Pola­ków odwo­łuje się do etosu przed­wo­jen­nej II Rze­czy­po­spo­li­tej, etosu poko­le­nia żołnierzy Armii Kra­jo­wej i Żołnie­rzy Wyklę­tych; że chce mieć za wzór gene­rała Fiel­dorfa, rot­mi­strza Pilec­kiego, majora Szendziela­rza, czy Deku­tow­skiego. Przy­kła­dem obchody Naro­do­wego Dnia Pamięci Żołnie­rzy Wyklę­tych, które z roku na rok gro­ma­dzą coraz wię­cej ludzi, głów­nie mło­dych. Oni są rów­nież ich spo­łecz­nymi orga­ni­za­to­rami – bo obecna wła­dza, mimo państwo­wego święta, nie jest tym zain­te­re­so­wana. Przy­kła­dem jest rów­nież wasza akcja.

I jesz­cze sprawa zasad­ni­cza: Żołnie­rzy Wyklę­tych powin­ni­śmy nazy­wać Żołnie­rzami Nie­złom­nymi. Bo oni, choć do dziś wykli­nani, nigdy się nie pod­dali. Wal­czyli do końca mimo dra­ma­tycz­nej sytu­acji, mimo świa­do­mo­ści, jaki będzie ich koniec. Na tym pole­gała ich niezłomność.

Sły­sza­łem też, i to ze środo­wisk uwa­ża­ją­cych sie­bie za patrio­tyczne, że gen. Fiel­dorf nie był Żołnie­rzem Wyklę­tym – bo po woj­nie nie wal­czył w lesie, ani nawet nie podej­mo­wał żadnej dzia­łal­no­ści poli­tycz­nej prze­ciw Sowie­tom. Ja nie zga­dzam się z taką optyką. Dla mnie Żołnie­rzami Wyklę­tymi byli wszy­scy ci, któ­rzy prze­ciw­sta­wiali się dru­giej, sowiec­kiej oku­pa­cji – czy to poprzez walkę z bro­nią w ręku, czy dzia­ła­nia poli­tyczne, czy postawę.

Gene­rał August Emil Fiel­dorf był Żołnie­rzem Wyklętym-​Niezłomnym. Żołnie­rzem Wyklę­tym przez komunę i Nie­złom­nym wobec Sta­lina i jego pol­skich kola­bo­ran­tów. Pod­czas ubec­kiego śledz­twa i pro­cesu zacho­wał godną, nie­złomną postawę. Nie zmie­nił swo­ich anty­ko­mu­ni­stycz­nych poglą­dów, nie poszedł na żadną współ­pracę, żadne układy. Za taką postawę zapła­cił naj­wyż­szą cenę – cenę życia.

W.Ch.: Jest Pan synem Tade­usza Płu­żań­skiego, ska­za­nego w pro­ce­sie Rot­mi­strza Pilec­kiego na karę śmierci, która została zmie­niona na doży­wo­cie. Czy Pań­ski ojciec wypo­wia­dał się o gen. Emilu „Nilu” Fiel­dor­fie i miał z nim do czynie­nia oso­bi­ście w ramach kon­spi­ra­cyj­nej współ­pracy? Jaka jest Pań­ska oso­bi­sta opi­nia na temat akcji upamięt­nia­nia Gene­rała „Nila” oraz jego osoby?

T.P.: Z tego, co wiem, mój ojciec – Tade­usz Ludwik Płu­żań­ski – nie spo­tkał nigdy Augu­sta Emila Fiel­dorfa. Kiedy Fiel­dorf dzia­łał w Pol­skim Pań­stwie Pod­ziem­nym, był dowódcą Kedywu Komendy Głów­nej Armii Kra­jo­wej i two­rzył anty­so­wiecką orga­ni­za­cję „Nie” („Nie­pod­le­głość”), ojciec był więź­niem nie­miec­kiego obozu KL Stut­thof pod Gdańskiem.

Po woj­nie, gdy Fiel­dorf był na zesła­niu w sowiec­kich łagrach, ojciec dzia­łał w gru­pie rot­mi­strza Witolda Pilec­kiego, jako bli­ski współ­pra­cow­nik i kurier rot­mi­strza Witolda Pileckiego.

Nie mieli moż­li­wo­ści spo­tkać się nawet w katowni na Rako­wiec­kiej. Ojciec został aresz­to­wany przez UB w maju 1947 r., w marcu 1948 r. przez krzy­wo­przy­siężny sąd ska­zany na podwójną karę śmierci – za szpie­go­stwo i przy­go­to­wy­wa­nie zama­chów na czołowe oso­bi­sto­ści Mini­ster­stwa Bez­pie­czeń­stwa Publicz­nego. Gen. Fiel­dorfa bez­pieka aresz­to­wała w listo­pa­dzie 1950 r., w kwiet­niu 1952 r. ska­zano go na karę śmierci. Wyrok przez powie­sze­nie wyko­nano 24 lutego 1953 r. w wię­zie­niu moko­tow­skim w Warszawie.

A co ojciec mówił o gene­rale? Tak jak rot­mistrz Pilecki, jego dowódca – gen. Fiel­dorf – był dla niego wzo­rem boha­ter­stwa, nieska­zi­tel­nej postawy w walce o wolną i nie­pod­le­głą Polskę.

Upa­mięt­nia­nie gene­rała Fiel­dorfa jest naszym obo­wiąz­kiem. Obo­wiąz­kiem patrio­tycz­nym, wobec obec­nych i przy­szłych poko­leń Pola­ków, aby zawsze pamię­tali o naszych naj­więk­szych boha­te­rach narodowych.


PS. Niedawno zakończyliśmy konsultacje dotyczące Waszych pomysłów upamiętnienia we Wrocławiu Generała Fieldorfa "Nila". Za wszystkie twórcze wskazówki bardzo serdecznie dziękujemy. Jedna z nich okazała się być strzałem w dziesiątkę.

Na wrocławskim osiedlu Stabłowice w przyszłym roku powstanie nowa ulica - roboczo nazwana aleją Stabłowicką. Mający tam stanąć szpi­tal woje­wódzki pod­kre­śla wagę miej­sca, które ide­al­nie wpi­suje się według nas w dług, jaki mamy wobec Gene­rała Nila – jed­nego z naj­wy­bit­niej­szych przedstawicieli polskiego podziemia niepodległościowego z czasów drugiej wojny światowej.
Chcemy wobec tego, by nazwana została imieniem Generała Augusta Fieldorfa "Nila"!

Wczoraj na ręce Prze­wod­ni­czącego Rady Miej­skiej Wrocławia Prezes Fundacji Sapere Aude Piotr Wojtyczka złożył właśnie takie oto pismo
: http://nil.wroclaw.pl/pismo-do-rady-miejskiej-wroclawia.html

Jesteśmy na prostej drodze do sukcesu! O dalszych krokach będziemy sukcesywnie informować.

SapereAude

Fundacja Sapere Aude - https://www.mpolska24.pl/blog/sapereaude1

Fundacja Sapere Aude dąży do realizacji następujących celów:
a) rozwoju społeczeństwa obywatelskiego poprzez upowszechnianie i kształtowanie postaw patriotycznych,
b) promowania historycznego wizerunku państwa polskiego,
c) prowadzenia dialogu społecznego na tematy polityczne, kulturalne i naukowe,
d) wspierania działań na rzecz rozwoju gospodarczego Polski, w szczególności poprzez zwiększenie zakresu wolności gospodarczej,
e) promowania, zwłaszcza wśród młodzieży, idei przedsiębiorczości w duchu zasad wolnorynkowych,
f) propagowania idei samorządności,
g) prowadzenia działań na rzecz upowszechniania i ochrony praw konsumentów.

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.