Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

To jest rynek

Dzisiaj trochę w innym nastroju. Trochę wakacyjnie, trochę zagadkowo.

To jest rynek

W listopadzie w zeszłym roku jechałem na konferencję do Białegostoku. Najpierw z Wrocławia do Warszawy (tanim) samolotem a potem z lotniska autobusem do Białegostoku. W sumie koszt podróży był niewiele większy niż koleją, a podróż dwukrotnie krótsza.

Za bilet autobusowy Warszawa Okęcie-Białystok (via Warszawa Centrum) zapłaciłem 40.50 zł (jak pokazuje poniższa kopia ekranu ze strony internetowej firmy przewozowej, wszystkie przejazdy, niezależnie od pory dnia tyle kosztowały).  

Warszawa-Bialystok1.png 

Przez przypadek zajrzałem na połączenia tej samej firmy przewozowej z Warszawy Centrum do Białegostoku. Okazało się, że są to te same autobusy wyjeżdżające z lotniska Okęcie, zatrzymujące się przy pałacu Kultury i potem jadące prosto do Białegostoku. Okazało się też, że ceny biletów dla odjeżdżających spod Pałacu Kultury są znacznie niższe i do tego zróżnicowane w zależności od pory dnia, od 8 zł do 17 zł (patrz poniższy rysunek; sprawdziłem dzisiaj na stronie przewoźnika, jest tak nadal).

Warszawa-Bia%C5%82ystok22.png

Czy jest jakieś uzasadnienie  takich różnic w cenach? Wynika z tego, że gdybym zachowywał się racjonalnie (zgodnie z postulatem ekonomii ortodoksyjnej) to powinienem przejechać z lotniska do centrum autobusem miejskim za ok. 4 zl i pojechać do Białegostoku spod Pałacu Kultury. Zarobiłbym wtedy od 20 do 30 zł.  Dlaczego nie zachowałem się racjonalnie? (to jest ta zagadka)

Gdyby ceny ustalał centralny planista to na pewno nie dopuściłby do takich ‘absurdów’ (czy z tego wynika, tak ulubiona przez ortodoksyjnych ekonomistów, ‘zawodność rynku’ i to, że ‘gracze rynkowi’ zachowują się absurdalnie?). Centralny planista uzależniliby ceny od kosztów poniesionych przez przedsiębiorcę (cena=koszty+ustalona marża) i jeśli cena z lotniska to 40.50 zł, to cena spod Pałacu Kultury powinna wynosić jakieś 36 zł. Racjonalny ekonomista ortodoksyjny wspominałby coś jeszcze o podaży i popycie, i może uzależniłby te ceny od pory dnia. To byłoby racjonalne ( zgodne z podręcznikami do nauki ekonomii). Czy faktycznie racjonalne? (to druga zagadka)

Co pokazuje ten przykład? Ano przede wszystkim to, jak bardzo ekonomia ortodoksyjna (głównego nurtu, mainstrimowa) odeszła od rzeczywistości gospodarczej.

Szkoła austriacka od prawie 150 lat stara się ująć te problemy bardziej realistycznie. Od czasu Carla Mengera (jego Zasad ekonomii z 1871 r) ekonomiści szkoły austriackiej powtarzają, że ogromną role w kształtowaniu się zjawisk gospodarczych odgrywają subiektywne oceny wszystkich zaangażowanych w procesy rynkowe. Cena wynikanie nie tylko z poziomu kosztów i zderzenia popytu  z podażą. To wydaje się wręcz zdroworozsądkowe, ale widocznie jest to zbyt proste dla przeintelektualizowanych, zmatematyzowanych, sformalizowanych umysłów ekonomistów ortodoksyjnych?

Nawiasem mówiąc podobne ujęcie prezentowali już kilka wieków przed ekonomistami szkoły austriackiej średniowieczni scholastycy. Twierdzi się nawet, że byli oni (np. sławna szkoła z Salamanki) protoaustriakami (prekursorami szkoły austriackiej).  Jeden z nich Franciszkanin Pierre de Jean Olivi (1248-98) pisał, że oprócz kosztów (w naturalny sposób cena musi być wyższa od kosztów) na ustalenie się ceny rynkowej maja wpływ trzy podstawowe czynniki: rzadkość (raritas), użyteczność (virtuositas) i chęć posiadania (pragnienia) (complacibilitas). Proszę zauważyć, że jeśli ‘na siłę’ rzadkość możemy wyrazić w sposób ilościowy (jako ‘grę podaży i popytu) to dwa pozostałe czynniki już nie są możliwe do wyrażenia w kategoriach ilościowych.  Czynniki te to jakościowe (subiektywne) oceny zarówno sprzedającego jak i kupującego. Śmiesznie wyglądają próby ilościowego wyrażenia np. użyteczności (m.in. mierzenie w sławnych utilach). Czy podejmowano próby mierzenia ‘chęci posiadania’? Nie znam, ale na pewno znaleźli się tacy zmatematyzowani ekonomiści, którzy podejmowali i takie próby.

Życzę miłych (i tanich) podróży wakacyjnych i proszę nie denerwować się na ‘niesprawiedliwości rynkowe’.

Data:

Witold Kwaśnicki

Własność, Wolność, Odpowiedzialność, Zaufanie - https://www.mpolska24.pl/blog/kwasnicki

Prof. Witold Kwaśnicki pracuje w Instytucie Nauk Ekonomicznych na Wydziale Prawa, Administracji i Ekonomii Uniwersytetu Wrocławskiego (jest kierownikiem Zakładu Ogólnej Teorii Ekonomii). Obecnie jest prezesem Oddziału Wrocławskiego Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego.
Jest inżynierem i ekonomistą z wykształcenia oraz liberałem i ‘wolnorynkowcem’ z przekonania.
Autor kilkudziesięciu artykułów i trzech książek (Knowledge, Innovation, and Economy. An Evolutionary Exploration, Historia myśli liberalnej. Wolność, własność, odpowiedzialność. Zasady ekonomii rynkowej).

„Wszystko więc, cobyście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie. Albowiem na tym polega Prawo i Prorocy”
Ewangelia św. Mateusza 7.12

„Postępuj według takiej tylko zasady, którą mógłbyś chcieć uczynić prawem powszechnym.”
Immanuel Kant, Grundlegung zur Metaphysik der Sitten, II, paragr. 31 (1785)

„Doubt is the beginning, not the end of wisdom.”
(George Iles)

Komentarze 1 skomentuj »

Jeździłem wielokrotnie busem na trasie Białystok-Wa-wa-Białystok. I nigdy nie zapłaciłem mniej niż 25zł. Więcej też nie. 30 zł, to cena przejazdu PKS-em. Ale podróżny, któremu strzeli do głowy jazda z Wa-wu do B-stoku PKS-em za Chiny Ludowe nie wyczai, gdzie toto się zatrzymuje.

Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.