Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Całkiem inny profesor

W poprzednim wpisie było o ‘profesorze ekonomii akademickiej’ dzisiaj o ‘profesorze ekonomii stosowanej’.

Całkiem inny profesor

Ten sam redaktor Grzegorz Sroczyński, który przeprowadził wywiad z prof. SGH Leokadią Oręziak (opublikowany w  Gazecie Wyborczej (3-4 sierpnia 2013))  przeprowadził też wywiad z (byłym) prof. AGH Januszem Filipiakiem, który opublikował w dzisiejszym Dużym Formacie GW (Gazeta Wyborcza, Duży Format, nr 32/1039, 8 lipca 2013, początek wywiadu tutaj). Także i ten wywiad chciałbym krótko skomentować, ale gorąco polecam przeczytanie go w całości (mam go zeskanowanego, ale niestety nie mogę go umieścić na swojej stronie bo będę ścigany za naruszenie praw autorskich).

Wydźwięk tego wywiadu jest radykalnie inny niż wywiadu z z prof. Oręziak. Proszę zauważyć: SGH i AGH, tylko jedna litera różnicy, a jak radykalnie inne poglądy. Może ekonomii powinni uczyć praktycy, inżynierowie? Naturalnie przesadzam, ale z pewnością warto się wsłuchiwać w to co mają do powiedzenia ci co realnie tworzą gospodarkę, ci co odnieśli sukces jako przedsiębiorcy.

Proszę też zauważyć jak różny jest styl pytań i ‘zadziorność’ red. Sroczyńskiego w obu wywiadach. W poprzednim wywiadzie to rozmowa-sielanka, w dzisiejszym ‘boksowanie’. Odnoszę wrażenie, że gdyby to legło w mocy ‘wrażliwego społecznie’ red. Sroczyńskiego to zabrałby Filipiakowi prawie wszystko i rozdał ubogim. Choć jestem przekonany, że będąc wrażliwym na krzywdę ludzką nie puściłby go w skarpetkach. Postawa red. Sroczyńskiego jest typową postawą redaktorów i dziennikarzy większości mass-mediów.

Już pierwsze pytanie red. Sroczyńskiego miało ustawić odpowiedni wydźwięk tego wywiadu. Tutaj jak i w wielu innych sytuacjach Janusz Filipiak (wybaczycie mi Państwo, że nie będę mu ‘profesorował’, bo nie tytuły świadczą o jakości poglądów) doskonale ripostuje.

Redaktor Sroczyński zaczyna od stwierdzenia: „Tony Judt mówi tak: „Wiele osób mieszka dziś na grodzonych osiedlach, w bogatych enklawach i nie czują żadnej odpowiedzialności za społeczeństwo za bramą”. Prawda?

I trafia tutaj kulą w płot, bo J. Filipiak odpowiada; Jeśli pan zakłada, że ja siedzę w enklawie, to jest to założenie mylne. Milionerem zostałem dopiero w wieku lat 50. Zanim powstała firma Comarch, robiłem różne rzeczy. Byłem dozorna budowie, pracowałem w hucie, całe studia musiałem dorabiać. Żyliśmy z żoną w biedzie, sprzedawało się butelki na koniec miesiąca. Pisałem doktorat, mieszkaliśmy w hotelu asystenckim z dwójką dzieci na szesnastu metrach kwadratowych. … Ja nie jestem enklawa. Mam dom na wsi pod Krakowem, normalnie żyję z sąsiadami, nawet czasem bańkę z nimi wypiję.”

W innym miejscu Filipiak mówi:

Czasem chodzę sobie po tym przysłowiowym Carrefourze. „TO PAN? BEZ OCHRONY?” - słyszę. Ludzie oczekują, że będą wśród nich bogaci. Tam, gdzie mieszkam, pod Krakowem, wielu się cieszy, że mają bogacza tuż obok. To jest nobilitacja dla okolicy. Jak jadę rolls-royce’em, to spotykam wyrazy sympatii, zwykli ludzie wyciągają kciuk do góry: „Ale fajne auto”.

(Pytania red. Sroczyńskiego będę wyróżniał czcionką pogrubioną, a wypowiedzi Janusza Filipiaka kursywą)

Duży dom?

Tysiąc metrów. Ale mnie prawie w nim nie ma. Najwięcej radości z mojej rezydencji mają ludzie, którzy przychodzą tam sprzątać i kosić trawę.

Piękny jest fragment o rolls-royce, drogim i praktycznie nie używanym. Co bardzo dziwi Redaktora (‘takie marnotrawstwo i próżność’).  Ta część rozmowy kończy się pouczająco:

- Robię biznes z jakimś szejkiem i czuję się równy. Bo wiem, że też mam. Ten samochód stoi w garażu i służy temu, żeby mieć wewnętrzną świadomość. Nie wiem, czy pan to rozumie.

Nie rozumiem.

-  No i dlatego pan pieniędzy nie zrobił.

W którymś momencie Redaktor ‘atakuje’ kolejnym autorytetem: Cytat z Guntera Grassa: „Dryfujemy w stronę społeczeństwa klasowego z coraz biedniejszą większością i odgradzającą się od niej warstwą najbogatszych” Ma rację?

- No wie pan,Gunter Grass… Każda wypowiedź musi być związana z elementem czasoprzestrzeni, w której została wypowiedziana. Kiedy on to powiedział? Po II wojnie światowej?

Rok temu.

- To- nie chcę nikogo urazić – stracił kontakt z rzeczywistością. Społeczeństwa Europy zmierzają wprost do socjalizmu. Zasiłki socjalne, które niby są obcinane w kryzysie, wciąż wystarczają na niezłe życie. Oczywiście nie kupi pan zegarka, za 25 tysięcy, ale nie jest to nędza i ubóstwo. Niemcy i Francuzi z powodu zasiłków tracą motywację do pracy.

Poglądy na ‘problemy ogólno-społeczne’ Janusza Filipiaka wydaje mi się interesujące, dlatego pozwolę sobie je wybrać z całego wywiadu i zamieścić poniżej. Proszę zauważyć, powiedziane jest to jasno, prosto i bez akademickiej nowomowy. (Nawiasem mówiąc jako żywo przypominają one poglądy Petera Druckera z ‘The age of discontinuity’ – ale podejrzewam, że Janusz Filipiak nie czytał ‘niszowego Druckera’ i są to jego autorskie poglądy wypływajaće z własnego doświadczenia i przemyśleń).

- Z moich obserwacji i rozumienia ewolucji wynika, że świat zmierza w takim kierunku, aby podstawowy poziom życia wszyscy mieli zapewniony. Nikt nie będzie głodny, nie będzie mu zimno ani nie będzie nieubrany. Niezależnie od tego, czy pracuje, czy nie pracuje, to będzie mógł pójść do przysłowiowego Carrefoura, czy też w inne miejsce, gdzie można kupić tę chińską odzież – i podstawowe rzeczy dostanie. Za specjalne bony albo z zasiłku.

Natomiast jednostki, które lubią pracować, mają talent i ciągną całe społeczeństwo, będą miały możliwość posiadania kominów płacowych, których nikt się nie czepia.

- Jednostki pracowite i twórcze muszą dostać premię za szczególny wkład w społeczeństwo.

Przecież żeby ta cała grupa ludzi, którzy pracować nie chcą, mogła godnie żyć, to tamci muszą najpierw zarobić. Dziś nie jest to rozumiane. W Szwajcarii na przykład chcą wprowadzić przepis, że prezes nie może zarobić więcej niż 13 średnich pensji w firmie. Na poważnie dyskutują takie absurdy!

Czy w Polsce powinny być dostępne dla wszystkich bezpłatne przedszkola?

-Tak.

A czy zapłaciłby pan na nie wyższe podatki?

- To złe pytanie. Lepiej postawić inne: kto te pieniądze rozsądniej wyda? Ja czy państwo?

- Swoje prywatne zarobki inwestuję w kraju. Buduję. Daję na tych budowach zatrudnienie dziesiątkom osób. Mnie posiadanie pieniędzy jako takie nie bawi, tyle tylko, żeby mieć na garnitury i móc wykonywać swoją pracę. Natomiast gdy powstanie dom, to sprawia mi to wielką przyjemność. Oto coś nowego stworzyłem. To zostanie. Zapewniam pana, że jeżeli dam milion złotych więcej do gminy, to ten milion zostanie roztrwoniony.

A może pójdzie na przedszkole? I już za 20 lat ten czterolatek będzie w firmie Comarch świetnym programistą.

- Ale jeśli ja zatrudnię architektów, inżynierów i murarzy na budowie, to ich będzie stać na przedszkole dla dzieci! Sami sobie opłacą. Nie trwonię pieniędzy w Monte Carlo, buduję w Polsce nowe domy …

Sobie! W nich nie powstaną mieszkania socjalne ani przedszkola.

- Tłumaczę panu po raz enty podstawowe prawa ekonomii: jeśli bogaty wydaje swoje pieniądze, to ludzie mają zarobek. I nie potrzebują mieszkań socjalnych, bo pracują.
A ja od 20 lat buduję w Polsce kapitalizm, utrzymuję miejsca pracy i płacę podatki. Jeśli na cokolwiek w tym budżecie jeszcze starcza, to dzięki takim jak ja.

Nie zmusi mnie pan do ciężkiej pracy po 12 godzin na dobę przez 30 lat, zabierając mi potem wszystko na podatki.

System podatkowy powinien szanować prawa człowieka. Pan tak sobie rzuca jakieś procenty z powietrza, To jest nieodpowiedzialne, bo system podatkowy musi być przedmiotem analiz i namysłu.

Zajmuje pan pierwsze miejsce na liście najlepiej zarabiających polskich prezesów. Ponad 12 milionów złotych rocznie, czyli ponad milion miesięcznie. Czy myśli pan czasem o skutkach społecznych tak wysokiej pensji?

- Skutek społeczny jest taki, że wielu młodych ludzi bardzo ciężko pracuje, bo też ma szansę tyle zarobić. Jakby nie widzieli tej szansy, to by tak ciężko nie pracowali.

każdy człowiek ma prawo do godziwego życia, ale te osoby, które chcą pracować i mają talent, muszą mieć prawo do wysokich zarobków. Nie naruszajmy podstawowych elementów konstrukcji społecznej! Jak pan mówi, że ludzie nie powinni dużo zarabiać, no to jest koniec cywilizacji!

Byłbym złym i nieodpowiedzialnym prezesem gdybym prowadził rozdawnictwo pieniędzy. Pensje trzeba płacić rynkowe. Inaczej się psuje gospodarkę . Ja płacę pensję według wzorca „rynek plus”. Trochę lepiej płacę, bo mnie stać, ale bez przesady. I wtedy jest porządek w społeczeństwie. Nie ja ten porządek społeczny wymyśliłem.

Znów przeintelektualizowany Redaktor Sroczyński atakuje Janusza Filipiaka autorytetem:
Profesor Elizabeth Warren w amerykańskim Kongresie mówiła ostatnio tak: „Nie ma w tym kraju nikogo, kto doszedł do bogactwa sam. Nikogo! Zbudowałeś fabrykę - to świetnie. Ale powiedzmy sobie szczerze, woziłeś towary po drogach, za które reszta z nas zapłaciła. Zatrudniałeś pracowników, których wykształcono za nasze pieniądze. Byłeś bezpieczny w swojej fabryce, bo za nasze pieniądze pilnowały cię policja i straż pożarna. Miałeś świetny pomysł, wyszło ci coś cudownego – Bóg z tobą. Weź dla siebie kawałek tortu. Ale częścią umowy społecznej jest to, że resztę oddasz następnemu dziecku, które będzie chciało pójść w twoje ślady”. Racja? .

- Po raz kolejny mam problem ze zrozumieniem tego, co pan czyta. Robi się to lekko irytujące. Sam jestem profesoremi wiem, że nie zawsze należy profesorów słuchać, ostatnio jedna z takich osób stwierdziła, że informatyka w medycynie spowoduje większą śmiertelność.

Pan snuje takie rozważanie, że na nagrobku można sobie potem napisać „intelektualista”. Nie ma to nic wspólnego z rzeczywistością! Jeżeli pan podwyższy podatki, to połowa ludzi przestanie pracować, a druga połowa wyprowadzi podatki poza Polskę. Więc taka jest praktyczność w pana rozumowaniu.

Pan redaktor pochwalił się nawet, że umie liczyć:

Nawet to sobie policzyłem.

- Co pan sobie policzył?

Ile jest warta pańska godzina: 6125 złotych. A siedzimy już trzecią.

A nie przyszło panu do głowy jak pan sobie pracowicie liczył i stukał na kalkulatorku, że ja muszę w ciągu roku zrobić dla firmy 800 milionów złotych przychodów. Czyli to będzie – policzmy – 250 dni roboczych, 3 miliony złotych dziennie … Godzina mojej pracy jest warta 400 tysięcy złotych. A nie tak jak pan liczy.

W jakim sensie?

- W takim, że muszę tak działać, żeby ta firma w ciągu godziny zafakturowała klientów na 400 tysięcy złotych. Dzięki temu mogę utrzymać 3500 miejsc pracy. I to jest mój punkt widzenia, i on jest prawdziwy.

Rozmowa ta przypomina fragmentami rozmowę ‘gęsi z prosięciem’. W którymś momencie Janusz Filipiak nie wytrzymuje i mówi: Ta dyskusja przestaje być ciekawa, powiem panu szczerze. Siódmy raz mówimy to samo.” W podobnym stylu Filipiak reaguje na stwierdzenie Redaktora:

Skutkiem społecznym takich pensji [wysokich pensji prezesów – WK] jest frustracja całej reszty. Nigdy tyle nie zarobią.

- Ręce mi opadają.

W innym miejscu Filipiak konstatuje Przestaję już pana całkiem rozumieć.”„Zresztą, proszę pana, możemy sobie rozmawiać w nieskończoność. I nic z tego nie wyniknie. Nic.” A na różne dywagacje przepytującego go redaktora, prawdopodobnie poirytowany, Filipiak wypala: „Socjalistyczne pomysły doprowadzą ten kraj do ruiny. Pan jest szkodliwy.”

To tylko wyimki z całego wywiadu, warto przeczytanie całość wywiadu (i zapłakać nad indolencją ekonomiczną wielu polskich dziennikarzy).

Troche więcej informacjo o Januszu Filipiaku tutaj i tutaj.

P.S. Przy różnych okazjach polecam obejrzenie filmu Johna Stossela ‘Chciwość’ (podobnie jak studentom zadaje to jako ‘pracę domowa’ po wykładzie nt. rynku). Jest on dostępny na Youtubie (sześć odcinów) 1 2 3 4 5 6) Wiele opinii Janusza Filipiaka możemy odależć też w tym filmie (wypowiadanych zarówno przez praktyków jak i profesorów akademickich, ale nie tych z SGH).

Data:
Kategoria: Polska

Witold Kwaśnicki

Własność, Wolność, Odpowiedzialność, Zaufanie - https://www.mpolska24.pl/blog/kwasnicki

Prof. Witold Kwaśnicki pracuje w Instytucie Nauk Ekonomicznych na Wydziale Prawa, Administracji i Ekonomii Uniwersytetu Wrocławskiego (jest kierownikiem Zakładu Ogólnej Teorii Ekonomii). Obecnie jest prezesem Oddziału Wrocławskiego Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego.
Jest inżynierem i ekonomistą z wykształcenia oraz liberałem i ‘wolnorynkowcem’ z przekonania.
Autor kilkudziesięciu artykułów i trzech książek (Knowledge, Innovation, and Economy. An Evolutionary Exploration, Historia myśli liberalnej. Wolność, własność, odpowiedzialność. Zasady ekonomii rynkowej).

„Wszystko więc, cobyście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie. Albowiem na tym polega Prawo i Prorocy”
Ewangelia św. Mateusza 7.12

„Postępuj według takiej tylko zasady, którą mógłbyś chcieć uczynić prawem powszechnym.”
Immanuel Kant, Grundlegung zur Metaphysik der Sitten, II, paragr. 31 (1785)

„Doubt is the beginning, not the end of wisdom.”
(George Iles)

Komentarze 4 skomentuj »

A co tu komentować. Profesor Filipiak jak to się mówi " zaorał lewaka".

Swietny wywiad :) "Zaorane"

Mateusz Stankiewicz 10 lat 10 miesięcy temu
+2

Wspaniała analiza.
Nie jestem zdziwiony ani odrobinę retoryką stosowaną przed redaktora. Tylko niejaki Rafał Woś jest w stanie mu dorównać.

"Może ekonomii powinni uczyć praktycy, inżynierowie?"

Wszystkiego powinni uczyć praktycy, np. tacy jak Filipiak. Niestety, w Polsce panuje moda na bycie profesorem, który przez całe życie jedynie grzeje tyłek na ciepłej posadce uniwersyteckiej, a wiedzę nt. wykładanego przedmiotu czerpie w najlepszym przypadku z wikipedii. A potem uczy studentów, że dwa plus dwa może dać pięć, jeśli jest taka potrzeba.

Tu akurat mamy dziennikarzynę, który ma wyraźny problem z rozumieniem dość prostego przekazu.

Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.