Leszek Kołakowski tłumaczył kiedyś „Jak być konserwatywno-liberalnym socjalistą”. Premier Tusk postanowił pójść tym samym tropem. W wywiadzie dla Polityki powołał się nawet na Kołakowskiego.
Nie
wiem kto tam podpowiada Panu Premierowi w przerwach na organizowanie
poparcia dla elektrowni atomowej przez klub siatkarski, ale niektórzy
Kołakowskiego czytali i znają nie tylko tytuł. Więc przypomnę motto i
konkluzję.
„Proszę
się cofnąć do przodu!” (słyszałem takie wezwanie konduktora w tramwaju
warszawskim; proponuję je jako główne hasło dla wielkiej i potężnej
Międzynarodówki, która nigdy nie będzie istniała)” – pisał Kołakowski.
Pan Premier „cofa się do przodu” od ponad pięciu lat. Najpierw był
„liberałem”. Teraz został „socjaldemokratą” i chce być jeszcze
„konserwatystą”. Po co nam liberałowie, socjaldemokraci i konserwatyści,
skoro sam jeden Premier Tusk ma wszystkie te przymioty?
Oczywiście,
konkluduje Kołakowski, „możliwą jest rzeczą być
konserwatywno-liberalnym socjalistą, albo też - co na jedno wychodzi -
te trzy słowa nie stanowią już zdolnych do życia i wykluczających się
opcji. Powód zaś, dla którego wspomniana na wstępie wielka i potężna
Międzynarodówka nigdy istnieć nie będzie, jest taki, iż Międzynarodówka
ta nie może obiecać ludziom, że będą szczęśliwi”. A Pan Premier to
szczęście ludziom obiecywał przez ponad pięć lat. Miało się ono
zmaterializować w postaci ciepłej wody w kranie. Ale naród niewdzięczny
nie docenia tego daru Pana Premiera Tuska.
Na
domiar złego… Kołakowski racji nie miał! Zwłaszcza w sferze
gospodarczej, w której nie można być konserwatywno-liberalnym
socjalistą. Można być filozofem (albo historykiem) i się znać na
gospodarce. Ale samo bycie „wielkim filozofem” nie gwarantuje, że się
człowiek zna na gospodarce.
Robert Gwiazdowski
Blog Robert Gwiazdowski - https://www.mpolska24.pl/blog/blog-robert-gwiazdowski
Pobloguję sobie... W narodzie pęd do blogowania jest nie przymierzając taki, jakim powodował się Aleksander Kwaśniewski wstępując do PZPR (zaraz na początku pierwszej kadencji exprezydent w jednym z wywiadów wypowiedział się o „owczym pędzie”, który kazał mu to zrobić). Zastanawiałem się długo, czy wypada mi, jako wiecznemu malkontentowi, temu pędowi ulegać. Ale doszedłem do wniosku, że tym razem warto dać się ponieść modzie. Decyzję o założeniu bloga podjąłem po powrocie z Forum Ekonomicznego w Krynicy, gdy prasa „fachowa” donosiła o spadku cen ropy naftowej pod horrendalnymi tytułami: „złe wieści dla sektora naftowego”. Okazało się, że ćwierćwiecze rządów „rynków finansowych” doprowadziło do tego, że im więcej terrorystów, huraganów i polityków idiotów w krajach produkujących ropę naftową, tym lepiej dla akcjonariuszy firm paliwowych!!! I nikt tego nie komentował!!! To teraz ja sobie pokomentuję...
Przy okazji PRZYSIĘGAM, że blogowanie nie jest wstępem do politykowania. Mam chorobę lokomocyjną, więc nawet upić się nie mogę porządnie, bo zanim wysiądzie mi głowa, wcześniej wysiada żołądek. W trosce o niego nie mogę więc zajmować się polityką, bo miałbym cały dzień nudności... A dodatkowo tak na wszelki wypadek (w końcu natura ludzka jest ułomna), jeden z moich znajomych ma mój... WEKSEL. Jest to weksel własny, niezupełny, płatny bez protestu, z deklaracją wekslową, który będzie mógł wypełnić na dowolną kwotę, gdyby mi przyszła do głowy głupawa chęć kandydowania gdziekolwiek.
A żebym się nie zagalopowywał w pisaniu, zacznę od słów modlitwy świętego Tomasza, na które zawsze będę zerkać wchodząc na tę stronę:
MODLITWA ŚW. TOMASZA
Panie, zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania, ze muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji. Odbierz mi chęć prostowania każdemu jego ścieżek.
Szkoda mi nie spożytkować wielkich zasobów mądrości, jakie posiadam, ale Ty, Panie, wiesz, ze chciałbym zachować do końca paru przyjaciół.
Wyzwól mój umysł od niekończącego brnięcia w szczegóły i daj mi skrzydeł, bym w lot przechodził do rzeczy.
Użycz mi chwalebnego uczucia, że czasem mogę się mylić. Zachowaj mnie dla ludzi, choć z niektórymi z nich doprawdy trudno wytrzymać.