Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Wymiar (nie)Sprawiedliwości

Ostatnio mieliśmy okazję zobaczyć nasze niezawisłe sądy w działaniu. Kiedy się obserwuje ten cyrk, to przychodzi człowiekowi do głowy refleksja, że sądy są niezawisłe...bo jeszcze nie wiszą.

Wymiar (nie)Sprawiedliwości
W ostatnich tygodniach głównymi "bohaterami" w mediach głównego ścieku są osobnicy zwani sędziami i prokuratorami. Czemu zawdzięczają swoją "sławę" ? Przede wszystkim tym, w jaki sposób argumentują wydawane przez siebie wyroki. Żeby lepiej zrozumieć co to za syf i gangrena trzeba się cofnąć troszkę w przeszłość.

Sługusy "Ojca Narodów"

W trakcie trwania II Wojny Światowej większość sędziów  wykształconych w II RP została bądź to wymordowana podczas okupacji niemieckiej (mordy w Piaśnicy) jak również przez utrwalaczy władzy ludowej na ziemiach wschodnich. Po wojnie, kiedy władze w Polsce przejęło "czerwone ścierwo" nie do pomyślenia było oddanie władzy sądowniczej w ręce pozostałej przy życiu garstki patriotów. Trzeba było "wychować" nowe pokolenie sługusów, którzy bez pytań wykonają każdą dyspozycję zleconą przez Stalina.
Do tego celu powołano do życia Centralną Szkołę Prawniczą imienia Teodora Duracza w Warszawie - tzw. "Duraczówkę". Bardzo ciekawie profil tej szkoły opisał Tadeusz Płużański w swoim felietonie:

"W 1949 roku dr Emil Merz, jeden z oprawców generała Augusta Emila Fieldorfa "Nila" pisał o szkołach: "Powstały one w wyniku zapotrzebowania społecznego, wymiar sprawiedliwości Polski Ludowej nie mógł bowiem oprzeć się wyłącznie na przedwojennych kadrach sędziów i prokuratorów, którzy dzięki ciążącemu na ich umysłowości balastowi ideologii burżuazyjnej, z trudem tylko przystosowywali się do nowych stosunków i nie podążali za biegiem wypadków. Chodziło o wprowadzenie do organów wymiaru sprawiedliwości ludzi świeżych, nowych, nie mających wprawdzie częstokroć matury licealnej, posiadających natomiast pewien staż pracy politycznej lub społecznej, doświadczenie życiowe, a nade wszystko - instynkt klasowy. Uniwersytety ludzi takich dostarczyć nie mogły. Dlatego stworzono Szkoły Prawnicze, do których wstęp mają tylko odpowiednio dobrani ludzie, skierowani przez partie polityczne i związki zawodowe. (...) Szkoły Prawnicze - to nie tylko awans społeczny dla ich absolwentów, to w pierwszym rzędzie olbrzymi sukces Demokracji Ludowej na drodze zwycięskiego marszu ku Socjalizmowi"

Po plecach do togi

Powyżej mamy pewien zarys tego jak był budowany cały wymiar niesprawiedliwości po roku 44-tym. Różnego rodzaju kanalie i totalne miernoty otrzymywały intratne posady tylko i wyłącznie dlatego, że posiadały BMW - i na pewno nie o markę samochodu tutaj chodziło (bierny, mierny, ale wierny).
Ta służalczość umysłowa została przekazana następnemu pokoleniu. Dzieci stalinowskich sędziów już na starcie miały ugruntowaną pozycję i zapewnioną fuchę i ich następne pokolenia również.
Przykładów na nepotyzm w państwowych resortach nie trzeba daleko szukać. Niejaki sędzia Igor Tuleya jest synem Lucyny  - która w latach 1960-71 pracowała w Milicji Obywatelskiej w Łodzi w wydziale kryminalnym, a potem do 1988 r. służyła jako funkcjonariuszka Służby Bezpieczeństwa w Biurze B Ministerstwa Spraw Wewnętrznych
Jak widać "ciągłość zatrudnienia" w resorcie "sprawiedliwości" została zachowana.

Sędzia = święta krowa

Co takiego specjalnego jest w ludziach, że zostają takimi ważnymi personami? Z tego co przeczytałem sędzia powinien spełniać określone warunki. Poza tymi formalnymi, jak polskie obywatelstwo czy też ukończone studia prawnicze powinien również charakteryzować się nieposzlakowaną opinią.
Jak to pięknie brzmi prawda? Ciekaw jestem czy pan prokurator, który usiłował przejechać po pijaku dwóch policjantów
nadal posiada nieposzlakowaną opinię na temat swojej osoby. Normalnie człowiek do rany przyłóż.

Przyjrzyjmy się jak wygląda dziś droga, którą trzeba odbyć aby zostać sędzią. W dużym uproszczeniu wygląda to mniej więcej tak:
Na początek trzeba ukończyć studia prawnicze. Następnie  odbyć aplikację ogólną, a potem odbyć aplikację sędziowską i hura! właśnie zostaliśmy święta krową. No wszystko pięknie, ale mam pewne zastrzeżenia.

Powrót do korzeni...debilizmu

Podstawowym wymogiem aby zostać sędzią są ukończone studia prawnicze i uzyskany tytuł zawodowy magistra.  Od kilku lat słyszy się wszem i wobec, że poziom  i jakość kształcenia w gimnazjach spada, a to potem przekłada się na obniżanie standardów kształcenia na uczelniach wyższych. Rektorzy uczelni narzekają, że kolejne roczniki maturzystów to kolokwialnie mówiąc coraz większe stado bezrefleksyjnych baranów, którzy w swojej większości niczym się nie interesują (no może poza melanżem weekendowym - żeby się nachlać do nieprzytomności), nie czytają książek (didn't read, too long to read) , niczym się nie interesują itd.
Nie słyszałem, aby studia prawnicze były jakimś chlubnym wyjątkiem jeśli chodzi o ten trend.  Stąd taka mała refleksja, że jeśli o jakości (wy)kształcenia sędziego decydują w pierwszej kolejności studia wyższe to już się boję co z tego może wyniknąć.

Znam się na wszystkim czyli na niczym

Ważne jest również to, że sędzia prowadzi sprawy w różnych dziedzinach i nie na wszystkich  gałęziach prawa się zna. Oczywiście nie musi - od tego ma biegłych i różnych ekspertów, których może powołać na potrzeby sprawy - no ale jednak wymagałbym od takiego sędziego mimo wszystko dużej dozy zdrowego rozsądku. Z tym są jednak problemy.

Taka mała dygresja a propos takiego wtórnego debilizmu młodzieży, którą potem niosą w świat - oglądałem dokument na temat procesów byłych katów SBckich, którzy katowali, torturowali i nie rzadko mordowali w ten sposób członków podziemia niepodległościowego. W trakcie składania  zeznań przez poszkodowanego  jeden z sędziów (młodzi to byli
sędziowie) pochylił się do drugiego sędziego i zapytał go" "Co to jest WIN?" (chodziło o Zrzeszenie Wolność i Niezawisłość). Dla mnie to kpina totalna. Jak można prowadzić sprawę o torturowanie ludzi w czasach stalinowskich i
nie znać takich podstaw ? Może jeszcze powinien spytać się kolegi co to jest Armia Krajowa?

Ktoś może powiedzieć "że się czepiam" i że nie każdy (również sędzia) musi być alfą i omegą...ale jak się posiada władzę do orzekania o winie lub niewinności to warto by było mieć na tyle otwarty umysł i chęć do pogłębiania swojej wiedzy na temat prowadzonych przez siebie spraw, aby nie robić z siebie ignoranta i debila i co najważniejsze, nie krzywdzić brakiem wiedzy niewinnych ludzi.

Przyjrzyjmy się teraz kilku sprawom, które ostatnio miały miejsce i które pokazują jak służalcze wobec władzy mamy sądy i sędziów

1. Pani sędzia kocha ZUS

Grzegorz Sowa postanowił, że nie będzie płacił podatku do ZUS. W tym miesiącu, a konkretnie 09.05.2013 przegrał w sądzie apelacyjnym w Łodzi. - pani sędzia orzekła w swej mądrości, że opłacanie składek jest obowiązkiem i basta - płać i płacz.
Ja mam w związku z tym pytanie:

Czy jakikolwiek sąd w Polsce można uznać za bezstronny w tej sprawie, skoro każdy zatrudniony przez państwo sędzia, jest beneficjentem tegoż systemu ?!

Przecież sędzia otrzymuje bardzo wysoką emeryturę od państwa. Na Zakład Utylizacji Składek tyra właśnie Pan Sowa i jemu podobni. Gdyby teraz pani sędzia wydała wyrok przyznający Panu Sowie rację, to tym samym, zachodzi duże ryzyko, pozbawiłaby siebie (a jak nie siebie to przyszłych kolegów i koleżanki) kilkutysięcznych emerytur. Dlatego uważam, że ten wyrok to jest kpina, a pani sędzia jest w tym momencie śmieszna.

2. Co nie jest zapisane...jest zabronione. Bo ja tak mówię

Następny "kwiatek" w wykonaniu sędziego. 8 maja tego roku odbywała się rozprawa w sprawie „krwawego Kociołka", zbrodniarza-ludobójcy odpowiedzialnego za masakrę w Grudniu 1970. W tym dniu zeznania mieli złożyć funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa, którzy torturowali T. Sokolewicza, a najprawdopodobniej też zamordowali jego przyjaciela Emila Barchańskiego i kilku innych uczniów - bardzo młodych uczestników niepodległościowego podziemia. Na rozprawie obecny był Adam Słomka, który chciał tą rozprawę nagrywać. Sąd niestety nie wyraził na to zgody argumentując uwaga !:

sędziowie: Piotr Gąciarek, Grzegorz Miśkiewicz i Małgorzata Radowińska - uznał, że za nagraniem zeznań zbrodniarzy z SB „nie przemawia interes społeczny" (art. 357 kpk) a co do art. 358 kpk uznał, że artykuł ten dotyczy prawa do nagrywania dźwięku, a o czym prawo nie mówi, to jest zakazane.

Czyli wychodzi na to, że sędzia uznał, że zasada "co nie jest zakazane jest dozwolone" to jakieś banialuki, które ma głęboko gdzieś i będzie robił tak jak mu się podoba. Poza tym uznał, że za nagraniem zeznań zbrodniarzy z SB „nie przemawia interes społeczny". No ba!

Bardzo mi się podobała reakcja Pana Słomki, który nie poddał się "autorytetowi" sędziego i nie ugiął karku przed jego żądaniami. Pewnie sobie pomyślicie, że jestem jakimś anarchistą - nie, absolutnie. Po prostu dla mnie autorytetu nie buduję się poprzez zdobycie "papierka" tej czy innej uczelni.

3. Srebrnikami w sąd

Następna sprawa dotyczy znieważenia narodu polskiego w periodyku „Przekrój" w lipcu 2011 oraz obrzucenia pani sędzi "srebrnikami" po tym jak przeczytała uniewinniające uzasadnienie w sprawie.
Co mnie ciekawi to reakcja na "znieważenie majestatu sędziego". Otóż Ci, którzy rzucili "srebrnikami" w sąd powinni ponieść konsekwencje prawne. Tymczasem zostali tylko wylegitymowani przez policjantów i puszczeni wolno. Ten przykład pokazuje, że sąd w Polsce w tego typu "wrażliwych" sprawach nie ma totalnie jaj, albo brak urzędasom totalnie wyczucia, jak się w tego typu sytuacjach zachować. Muszę przyznać, że w tym wypadku ten "brak jaj" mnie cieszy.

4. Sędzia na telefon

Ta sprawa można powiedzieć to klasyk gatunku. Rozmówca - dziennikarz prowokator - próbował z sędzią ustalać skład sędziowski, który miał orzekać w sprawie aresztu dla Marcina P. - eksprezesa Amber Gold. Prowokacja dziennikarska pięknie pokazała, że poziom lizodupstwa u sędziów względem władzy osiągnął poziom "master level". Nie przeszkodziło to jednak sędziemu Ryszardowi Milewskiemu wrócić do pracy. To oczywiste, że nie należy karać "swoich" za tak bardzo pożądane cechy jak "bierny, mierny ale wierny".

Mądrość tłumu

Co można zrobić aby sytuację uzdrowić. Tutaj zacytuję pewną osobę, z którą miałem przyjemność wymieniać myśli. Po opisaniu moich refleksji otrzymałem taką oto odpowiedź:

"Od lat powtarzam, że zawód sędziego powinien być ukoronowaniem drogi
prawniczej - w sądach Apelacyjnych i SN. Ubiegać się o mianowanie powinni
mieć sędziowie sądów okręgowych, Adwokaci, Radcowie Prawni, notariusze i
prokuratorzy po przepracowaniu w zawodzie co najmniej 20 lat. Ocenie
podlegałby ich dorobek zawodowy, naukowy (publikacje) i postawa. A sędziów
sądów okręgowych ludzie mogą wybierać w wyborach - jak w USA. Ale to podobno
jest "niemożliwe" :)
"

Pozdrawiam i czekam na komentarze

http://fakty.interia.pl/polska/news-sedzia-ryszard-milewski-wrocil-do-pracy-skazal-rowerzyste,nId,968679

http://www.youtube.com/watch?v=ZRa3mpwIdmQ

http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=_66JR84KioI

http://www.youtube.com/watch?v=zEU94Dtw--o

http://www.youtube.com/watch?v=-EaHk5nZExA

http://lodz.gazeta.pl/lodz/1,35136,13882491,Nie_chcial_placic_skladek_do_ZUS__Sad__To_obowiazek.html#BoxSlotII3img

http://wpolityce.pl/depesze/32301-pijany-prokurator-chcial-przejechac-policjanta

http://www.panstwo.net/449-walka-o-nowy-typ-sedziego

http://pl.wikipedia.org/wiki/Zbrodnia_w_Pia%C5%9Bnicy

http://www.uwazamrze.pl/artykul/1002047.html

http://prawo.rp.pl/artykul/454825.html

http://www.asme.pl/10164273329350.shtml

http://lubczasopismo.salon24.pl/ponadpoziomypolactwa/post/479563,sedzia-tuleya-a-sb

http://www.rp.pl/artykul/810256.html?print=tak&p=0

http://www.bestiekomunizmu.pl/

http://www.youtube.com/watch?v=F3-Rn7r9ynI

http://niezalezna.pl/40662-wczesniej-skazywal-opozycje-dzis-wydaje-wyroki-uniewinniajace-stalinowskich-sledczych

http://www.zawodowe.com/Sedzia_-_jak_zostac._67

http://nczas.com/publicystyka/stalinowskie-bestie-z-wronek-w-wiezieniu-nie-ma-boga-bogami-jestesmy-my-straznicy/

http://wpolityce.pl/wydarzenia/44463-lukasz-warzecha-o-konwejerach-i-wyrywaniu-paznokci-czyli-o-tym-co-sedzia-igor-tuleya-wie-o-stalinizmie
Data:
Kategoria: Polska
Komentarze 2 skomentuj »

To co przeczytałam jest tendencyjne, pozbawione obiektywizmu i dowodów.

Marcin Grąbkowski 11 lat 1 miesiąc temu

Ok, rozumiem. A czy mogę prosić o konkrety bo suche stwierdzenie: "To co przeczytałam jest tendencyjne, pozbawione obiektywizmu i dowodów." - jest tendencyjne, pozbawione obiektywizmu i dowodów.
Proszę Pani Joanno zauważyć, że ja tych informacji, które opisałem nie zmyśliłem na kolanie. To są realne sprawy, które miały miejsce. Rozumiem, że mamy inny próg wrażliwości i Panią niektóre aspekty tych spraw nie uwierają - mnie jednak bardzo i stąd motywacja do opisania tychże zjawisk.
Również chciałbym zapytać - czy przeczytała Pani tylko i wyłącznie mój tekst czy sięgnęła Pani również do linków, które zamieściłem poniżej. Linki te staram się umieszczać pod każdym swoim wpisem aby dać czytelnikom do zrozumienia skąd czerpię wiedzę oraz aby sami, jeśli zechcą, mogli doczytać o czym pisałem. Pozdrawiam i czekam na konstruktywną! krytykę.

Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.