Dlaczego Landsbergis próbuje budować symetrię?
16 lutego 2013 r. -poseł do Parlamentu Europejskiego Vytautas Landsbergis znów pokazuje swoje szowinistyczne oblicze...
Ostatnie lata, a więc czas rządów -opozycjonisty w czasach ZSRR- Andriusa Kubiliusa (2008-2012), to okres pogorszenia relacji z Polską. Związek Ojczyzny obrał wówczas -wobec polskiej mniejszości narodowej- kurs na asymilację. Problemem numero uno stała się polska szkoła. Niszcząc szkołę, niszczymy język. Po zniszczeniu języka, z narodu zostaje jedynie popiół.
Po upadku rządu Kubiliusa, powstał gabinet, z którym Polacy z Wileńszczyzny zaczęli wiązać pewne nadzieje na znormalizowanie stosunków. Ciekawe, że w momencie, gdy pojawiły się propozycje przychylne wobec mniejszości narodowych, lider nacjonalistów zastosował metodę „symetrii”. -„U nas biją murzynów? Ale za to, jak u was ich biją !” To u was likwidują szkoły mniejszości narodowych!
Rzeczywiście, trzy niewielkie litewskie szkoły na Suwalszczyźnie mają zostać zlikwidowane. Paradoks polega na tym, iż losy litewskich szkół, o których mowa, nie zależą od „centrali” w Warszawie, lecz od wójta gminy Puńsk Witolda Liszkowskiego, który jest… Litwinem (Vytautas Liszkauskas), a także od Rady Gminy, w której 13 spośród 15 radnych są osobami… narodowości litewskiej (sic!).
Landsbergis dobrze o tym wie. Podobnie, jak Prezydent Litwy Dalia Grybauskaite, która wyraziła nadzieję, iż Warszawa podejmując decyzje w sprawie likwidacji szkół weźmie pod uwagę, iż "na Litwie małe polskie szkoły są utrzymywane".
Celem Landsbergisa i innych nacjonalistów jest utrudnienie rządowi przeprowadzenia jakiejkolwiek reformy, która wychodziłaby naprzeciw postulatów mniejszości narodowych. Rzekome prześladowanie w Polsce litewskiej edukacji, utrudnia rządowi takowe rozwiązania.
Taktyka zastosowana przez Landsbergisa ma na Litwie pewne tradycje. Przykład. Jest 1988 rok. Polacy poproszą o odprawianie jednej Mszy św. w katedrze wileńskiej w języku polskim. W odpowiedzi litewscy hierarchowie stwierdzają, że nie ma problemu, ale stanie się to dopiero wtedy, gdy „w katedrze warszawskiej wprowadzona zostanie Msza w języku litewskim”. Miłosierdzia Litwinom zabrakło również dla wiernych, którzy pragnęli modlić się po polsku w kościele św. Trójcy, gdzie znajduje się -namalowany z inspiracji bł. Faustyny- cudowny obraz Jezusa Miłosiernego. Zresztą przykłady można mnożyć.
Najsmutniejsze w całej tej historii z Landsbergisem jest to, jakim językiem posługuje się ten deputowany do Parlamentu Europejskiego. Kilka dni temu, w trakcie trwania obchodów 95. rocznicy odzyskania przez Republikę Litwy niepodległości, w związku z planami reorganizacji systemu szkolnictwa w Puńsku, polityk określił Polskę pejoratywnym, pogardliwym przymiotnikiem „niepełnosprawna”.
Jest to język niedopuszczalny, a jego jedynym owocem są negatywne emocje i nienawiść. Złośliwostki ze strony litewskich nacjonalistów niestety nas nie dziwią, bo nie są czymś nadzwyczajnym. Wiele z nich może budzić jedynie uśmiech politowania. Jak chociażby postulat litewskich parlamentarzystów, którzy wzywali w maju 2010 roku, w trakcie posmoleńskiej żałoby narodowej, do objęcia inwigilacją przez służby specjalne „internautów, którzy na polskich portalach krytycznie oceniają polsko-litewskie relacje i historię”.
Osobiście, to idąc za Akwinatą, który oddzielał osobę od jej poczynań, współczuję litewskim politykom i ich wyborcom. Żal mi Landsbergisa. Bowiem zostawi on po sobie jedynie pomnik pychy, taki sam, jaki zostawił egipski król Ozymandias z wiersza Shelleya.
Żal mi Landsbergisa. I uważam, że taka reakcja z naszej strony jest zdecydowanie bardziej roztropna, niż „przedrzeźnianie się”. Uniemożliwia ona panu Vytautasowi osiągnięcie celu: zbudowania między naszymi narodami symetrii.
On mnie nienawidzi, a mi jest jego -najzwyczajniej w świecie- szczerze żal.
Marek_Zambrzycki
Kresovo - https://www.mpolska24.pl/blog/22
blog nie stroniący od girardowskiego mimetyzmu
sarmacki - kresowy - europejski
Uważam, że budowa opartych o wspólny interes gospodarczy i wojskowy stosunków z sąsiadami, ma większe szanse na powodzenie przez nowe pokolenie. Dotychczasowe - z powojennego wyżu demograficznego - ma za dużo obciążeń i kompleksów z czasów komunistycznych.