Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

„Historia Roja” - niechciany film o żołnierzach Narodowych Sił Zbrojnych, bo metaforą nawiązuje do współczesności

Z Jerzym Zalewskim o „Historii Roja”, współczesnej cenzurze, wycinaniu watahy i totalitaryzmie perfumowanym, rozmawia Błażej Torański ze Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.

 Jerzy Zenon Zalewski, rocznik 1960, reżyser, scenarzysta, producent filmowy. Zrealizował  wiele filmów fabularnych i dokumentalnych, m.in. „Oszołom” (o Michale Falzmannie, który wykrył aferę FOZZ) i „Obywatel poeta” (o Zbigniewie Herbercie). W TV Puls i w TVP Info Jerzy Zalewski prowadził program „Pod prąd”. Zasiada w Radzie Honorowej magazynu „Obywatel”.

Błażej Torański:Jak Pan przypuszcza, dlaczego telewizja publiczna nie chce „Historii Roja”, filmu, na który wydała już - przez ostatnie trzy lata - 5 milionów złotych?

Jerzy Zenon Zalewski: O tym, żeby powstał film o żołnierzach Narodowych Sił Zbrojnych zdecydował w 2009 roku pełniący obowiązki prezesa TVP Piotr Farfał. Zacząłem realizację. Zmieniały się ekipy rządzące telewizją, aż przyszła taka, która nie chce tego filmu i robi wszystko, żeby go uwalić. Zdjęcia zrealizowałem w 2010 roku. Od tego czasu brakuje mi pieniędzy na postprodukcję. W 2011 Jerzy Uszyński z Agencji Filmowej TVP wypisywał do mnie brednie, co trzeba poprawić. W rok można zabić produkcję filmu. Popadłem w zadłużenie. Moja firma – Studio Filmowe dr Watkins - jest na krawędzi upadku.

Jakie argumenty padały ze strony Telewizji Polskiej?

- Zarzuca mi się, że film, który ma dwie i pół godziny, jest za długi. To jest forma współczesnej cenzury, bo scenariusz, który przyjęła TVP, był obszerny.  Każdy skrót zubożyłby obraz, uczynił go przyczynkarskim. A to jest po prostu bardzo dobry film.

Pozornie to romantyczna, sowizdrzalska  historia. Porównał ją Pan nawet do „Hrabiego Monte Christo” czy „Robin Hooda”.

- Tak kombinowałem, ale filmem sowizdrzalskim jednak nie jest. To jest film o bardzo młodych chłopcach, którzy wchodzą w historię, jakby instynktownie realizują zasadę „Bóg, Honor, Ojczyzna”. Bawią się w wojnę, bo są młodzi, ale im dłużej ta wojna trwa, tym mają mniej szans. Nie mogą się już wycofać, bo czekałaby ich śmierć. Są zmuszeni do samoobrony w ramach agresji Sowietów na Polskę, są ostatnimi żołnierzami wolnego kraju. Mają poczucie lojalności wobec rządu londyńskiego.

Wierzyli w trzecią wojnę światową czy tylko w poczucie własnej godności?

- Tak naprawdę to myślę, że w trzecią wojnę światową już nie wierzyli. Najważniejsza była dla nich obrona godności i świadomość, że nie mają się dokąd wycofać.

Jak to jest znaleźć się w sytuacji ostatecznej, mając zaledwie 20 lat, a mimo to zachować godność?

- To właśnie mnie fascynuje i dlatego zrobiłem ten film. To jest ciąg historii polskiego kręgosłupa. Jak to możliwe - dziwimy się - że młody człowiek, a ma jaja? Myślę, że ich postawa  jest niezbędnym elementem poczucia tego, kim jesteśmy. Na planie poczułem nagle, że to jest film współczesny, o „wycinaniu watahy”, mówiąc  językiem współczesnych proroków. W ostatnich scenach, kiedy dobijają „Roja” i jego przyjaciół, uświadomiłem sobie, że ciągle ryzykujemy śmiercią, choćby cywilną. Żyjemy w takiej formie perfumowanego totalitaryzmu. Wtedy chłopcy ginęli dosłownie, nie w przenośni, ale dla zrozumienia współczesności trzeba od nich zacząć. Myślę, że z powodu tej metafory, nawiązującej do współczesności, film jest tak bardzo niechciany. Skończyłem szkołę filmową i widziałem tysiące filmów, i tak mi się wydaje, że może to jest pierwszy polski film w ogóle?

W tym sensie „Historia Roja” będzie w kontrapunkcie do „Popiołu i diamentu”?

- W moim filmie nie ma rozdwojenia jaźni i takiego smutku, przekonania, że „Roj” musi mordować komunistów. Maluję obraz czarno-biały: jest zło i coś, co próbuje się zmieścić w dobru. Film po prostu mówi językiem naszej pamięci narodowej.

Ma szansę na emisję w telewizji publicznej?

- Być może puszczą mi go w telewizji nocą. Mnie jednak głównie chodzi o dystrybucję kinową. Współproducenci żądają skrócenia filmu o pół godziny. To nie jest możliwe. Chcą ten film dobić.

Jakie jest wyjście z klinczu?

- Kopia robocza miała już kilkanaście pokazów. Teraz współproducenci żądają zwrotu zainwestowanych środków, więc chciałbym te pokazy kontynuować. Tym razem jednak będą one połączone ze zbiórką pieniędzy na dokończenie filmu.

Rozmawiał Błażej Torański.

 

O odpowiedzi

 

stanowisko TVP

Po przeprowadzeniu rozmowy z Jerzym Zalewskim otrzymaliśmy od rzeczniczki TVP, Joanna Stempień-Rogalińskiej, odpowiedzi na nasze pytania:

- Dlaczego TVP, która wydała na produkcję filmu "Historia Roja, czyli w ziemi lepiej słychać" w reż. Jerzego Zalewskiego już 5 mln zł, nie chce wyłożyć jeszcze zaplanowanego 1 mln zł, aby reżyser mógł dokończyć film?

- Co się stanie z tą realizacją, która pochłonęła 5 mln publicznych pieniędzy? Dlaczego została wstrzymana?

Szanowny Panie Redaktorze,

Przesyłamy odpowiedź na Pańskie pytania dotyczące produkcji filmu "Historia Roja". 

- Telewizja Polska nie wstrzymała produkcji filmu i serialu. Płatności jakie wynikają z umowy koprodukcyjnej przekazywane są po wykonaniu określonych w tej umowie etapach produkcji. Obecnie sytuacja wygląda następująco: TVP przyjęła obraz filmu i 3 odc. serialu wypłacając związane z tym raty w łącznej wysokości - 900 tys. zł. Pozostało do zapłaty 920 tys. Kwota ta zostanie wypłacona koproducentowi sukcesywnie: po kolaudacji filmu i serialu, po przekazaniu materiałów wyjściowych filmu i serialu i po zakończeniu produkcji i zaakceptowaniu kosztorysu wynikowego filmu i serialu.

  
- Koproducent przedstawił TVP obraz filmu w dłuższym wymiarze niż przewidywała umowa - 120 min. (pierwotnie miało być 100 min.) i w takim wymiarze film może zostać przyjęty przez PISF. W końcu ubiegłego roku odbyło się spotkanie stron finansujących tę produkcję tj. TVP, PISF i SKOK. Postanowiono na tym spotkaniu, że PISF skieruje pismo do Producenta filmu z wnioskiem o przedstawienie do kolaudacji PISF filmu kinowego o dł.120 min, uwzględniając zalecone na przyjęciu obrazu w TVP poprawki. Jednocześnie strony finansujące zgodziły się na wydłużenie okresu produkcji, zobowiązując jednak Producenta (pismo PISF) do złożenia stosownych dokumentów i materiałów filmowych w określonych terminach, tak aby możliwym było przygotowanie stosownego Aneksu. TVP rozumiejąc problemy finansowe Producenta planuje uruchomienie dodatkowej raty po podpisaniu Aneksu w celu kontynuacji prac nad udźwiękowieniem. Do tego jednak niezbędne jest przyjęcie obrazu filmu przez wszystkie strony finansujące a także dostarczenie dokumentacji niezbędnej do przygotowania Aneksu.

Wywiad pierwotnie opublikowano w rozmowie dnia na portalu Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, na Nowym Ekranie zamieszczamy za zgodą Błażeja Torańskiego.

free counters

Data:

Fiatowiec

Zawsze na straży prawa. Opinie i wywiady z ciekawymi ludźmi. - https://www.mpolska24.pl/blog/zawsze-na-strazy-prawa-opinie-i-wywiady-z-ciekawymi-ludzmi

Fiatowiec: bloger, dziennikarz obywatelski, publicysta współpracujący z "Warszawską Gazetą". Jestem długoletnim pracownikiem FIATA.Pomagam ludziom pracy oraz prowadzę projekty obywatelskie.

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.