Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

PiS nakłaniał do oddania Krzyża z Krakowskiego Przedmieścia

U Fiatowca w rozmowie „Bez CENZURY” Daniel Sosin mówi – „młodzi ludzie widzą, że PiS-em, rządzi starszy pan, który popełnia śmieszne błędy. Widzą, że Tusk to marionetka w rękach bogaczy” – podkreśla obrońca Krzyża na Krakowskim Przedmieściu.

Fiatowiec:Pamiętasz wydarzenia z Krakowskiego Przedmieścia gdy chciano przenieść Krzyż po Tragedii Smoleńskiej? Wtedy przykułeś się do niego. Co był tego powodem?

Daniel Sosin: Pamiętam. To było istotne wydarzenie w moim życiu. Tamten Krzyż symbolizował moje umiłowanie wolności. Czułem wewnętrzną potrzebę wyrażenia tego. Na pewno powodowały mną także względy duchowe, miłość Chrystusa. Ona dodała mi odwagi. Chociaż zainspirowała mnie postawa pewnego Egipcjanina, którego spotkałem około 2 tygodnie wcześniej przykutego łańcuchem do bramy Ministerstwa Sprawiedliwości w Alejach Ujazdowskich. W ten sposób tamten człowiek walczył o zabraną mu w podstępny sposób aptekę przez sitwę urzędniczo-biznesową w Warszawie. Ja tak zawalczyłem o nasza wolność.

Czy w związku z tym, że walczyłeś tak ostro o Krzyż spotkały Cię jakieś nieprzyjemności ze strony władzy?

- Widzisz, tak się składa, że właściwie nie. Tamtego wieczoru 2 sierpnia 2010 było ciepło i przygotowany byłem na to, że posiedzę sobie pod krzyżem długo. Kiedy już przymocowałem chińskimi kłódkami łańcuch do ręki i do krzyża, usiadłem pod nim z dziennikarką radiową, bo chciała porozmawiać. Po minucie podbiegli borowcy, odcięli łańcuch, mnie chwycili i zaprowadzili w kąt dziedzińca przed pałacem. położyli za stojącym tam samochodem i nerwowo rozpoczęli przesłuchiwanie. Po około pół godzinie dostali rozkaz dowódcy by mnie puścić wolno, chociaż policjanci, którzy przyjechali w międzyczasie koniecznie chcieli mnie widzieć w radiowozie, to jednak BOR mnie uwolnił. Nieprzyjemności to raczej dali mi odczuć Ci, którzy są w opozycji do władzy. Ale z perspektywy czasu wcale mnie to nie dziwi.

To ciekawe o czym mówisz. Możesz mi to jaśniej opowiedzieć? Kto cię szykanował z opozycji i za co?

- Sytuacja w momencie kiedy mnie chwycono pod krzyżem była dość napięta. Zebrani ludzie krzyczeli: Uwolnić Polaka! Była tam Ewa Stankiewicz z kamerą. Chciała wedrzeć się do wewnątrz dziedzińca by mnie sfilmować. Jak już mnie puszczono i emocje opadły, myślałem, że to już po wszystkim. Że nic więcej mnie nie tam nie zaskoczy. Ale myliłem się.

Był tam też p. Sakiewicz z ekipą z Gazety Polskiej. Zrobili mi jakieś fotki, coś powiedziałem do kamery (pó źniej na drugiej stronie gazety dali takie zdjęcie gdzie nie widać twarzy i jakieś enigmatyczne info o chłopaku Danielu S.). Mogę tylko domyślać się dlaczego. Ale to teraz nie istotne. Ważne wydarzyło się nad ranem.

W wesołym gronie rozmawialiśmy przed „Pałacem”. A kiedy świtało, gdy rozmawiałem z aktorem Mariuszem Bulskim podszedł do nas elegancki pan, widać było, że urzędnik. Przedstawił się: Paweł Zołoteńki z Kancelarii Prezydenta, jeszcze od Lecha. Powiedział, że został przysłany by poprosić obrońców krzyża o oddanie go do kościoła św. Anny, że zaraz może przyjść po niego ktoś i zabierze. Przez co najmniej godzinę prowadził z nami "negocjacje". Tzn. ze mną, bo z Bulskim nie musiał, ten był skłonny oddać krzyż w każdej chwili. Zaskoczyło mnie to, więc z tym większa chęcią „pogoniłem” emisariusza Zołoteńkiego.No ale to nie koniec.

Kto przysłał Złoteńkiego i co się jeszcze wydarzyło? Jestem ciekaw!

 

- Zołoteńki unikał udzielenia konkretnej odpowiedzi na pytanie kto go przysłał.

W tej sytuacji poszedłem spokojny spać do siebie na Powiśle, a tu o 10 dzwoni telefon. Jedna z obrończyń krzyża, która przyjechał z Paryża, mówi: Panie Danielu niech pan prędko wstaje i jedzie na Wiejską na spotkanie obrońców krzyża z senatorami PiS-u. O ty! Pomyślałem no to ładnie. Szybka akcja i już jadę. Dzwonię przy tym do kumpla Marka, który był ze mną poprzedniego wieczoru przy krzyżu, żeby też był u senatorów. A tu mam znowu telefon od pani paryżanki, że ja mam nie jechać, bo to jest spotkanie tylko dla wybranej grupy obrońców. Mnie się nie zaprasza.

Spotkanie u senatorów organizował aktor Bulski. Przeciągała się godzina rozpoczęcia. Czekaliśmy na Ewę Stankiewicz i kogoś jeszcze. Przyjechali z pisemnym żądaniem postawienia przed Trybunałem Stanu Tuska, które było w tamtej sytuacji nonsensowne. Miał to być jeden z warunków dla, których oddamy krzyż (śmiech). Ale do senatorów nie wpuszczono mnie, Marka i jeszcze jednego obrońcy krzyża. Senator wziął mnie pod ramię, wyprowadził na zewnątrz i coś mi tam mętnie tłumaczył. Poczekaliśmy. Rozmowy były krótkie i do niczego nie doprowadziły.

Kiedy wyszliśmy dziennikarka z Gazety Polskiej zaproponowała, żebyśmy poszli obok pod trasę Łazienkowską do pizzeri i usiedli tam porozmawiać. Było nas tam z 10 osób. I dalej stworzyła się dziwna sytuacja. Były osoby, które starały się wywrzeć taką presję, że krzyż trzeba oddać do Świętej Anny, czy też pielgrzymce no bo co to będzie. Więc jak już się najedliśmy, huknąłem w stół i powiedziałem, że krzyż zostaje i koniec. Bulski złapał za swojego iPhona. Zabrałem Marka i pojechaliśmy. W około dwie godziny później przyszła delegacja na Krakowskie Przedmieście po krzyż i wiadomo co się stało.

Podobno mawiali Was też do oddania Krzyża Posłowie i Senatorowie z PiS? Powiedz mi czy to prawda i kto to był? Podaj nazwiska ludzi którzy wywierali na Was presję ws. oddania Krzyża. Nie zaskoczyła Cię wtedy taka postawa polityków PiS i ekipy Gazety Polskiej?

- Na spotkaniu byli Senatorowie PiS-u, może i Posłowie, nie byłem w środku, więc wszystkich nie widziałem, prócz tego, który do nas wyszedł. Na gorąco byłem zaskoczony. Ale po pewnym czasie było dla mnie zrozumiałe, że PiS nie chce za wszelka cenę mieć wizerunku związanego z krzyżem na Krakowskim Przedmieściu, że nie chce być posądzany o rozgrywki wokół tego krzyża. Wystarczy spojrzeć na kampanię prezydencką Kaczyńskiego (w którą zresztą byłem zaangażowany jako wolontariusz). Unikano w niej tematu katastrofy smoleńskiej. Jednak nic nie tłumaczy tej postawy. Dziś twierdzę, że to klęska PiS-u. Moralna. Po tym jak krzyż pozostał przed pałacem, nic innego nie pozostało władzom PiS-owskim jak przyjść tam i robić żałobę. Ja czułem, że tak powinno być. Taka żałoba, w moim odczuciu, trwa co najmniej rok.

Masz rację, ale jednak po tym desperackim akcie obrony i tak zabrano Krzyż. Co wtedy czułeś?

- Dla mnie cudowne było, że zwykli ludzie obronili Krzyż przed grami politycznymi swoim zaangażowaniem i szlachetną postawą. To było zwycięstwo Polaków kochających wolność i Ojczyznę bez względu na przekonania. Jestem zdania, że było to zwycięstwo wbrew prawicy i lewicy. Zwyciężył tam w symboliczny sposób wolny człowiek. Dlatego później był tam fantastyczny Hyde park pod Pałacem Prezydenckim. Niestety przy okazji znaleźli się tam tacy, którzy swoja agresją obrażali uczucia innych. Pojawili się tak ciekawi ludzie jak Dominik Taras, którego pozdrawiam tym bardziej, ze widzę przemianę w jego postawie. Może będzie okazja pójść razem na piwo i porozmawiać o tej całej sytuacji. Postawa dużej części polityków była podyktowana lękiem o własne partyjne interesy i wyrachowaniem. Ja dla takich polityków nie mam szacunku. Czy to z PiS-u czy z PO. To tchórze zabiegający o stanowiska. Ci politycy zapomnieli skąd pochodzą.

To co mówisz mnie samego dziwi. Przecież byłeś po drugie stronie barykady niż Dominik Taras i z nim wtedy walczyłeś. Co sie takiego stało, że można rzec symbolicznie podaliście sobie ręce?

- Jeśli symbolicznie, to tak podaliśmy sobie ręce. Wierzę, że podamy też sobie naprawdę. Bo myślę, że my tam obydwaj przyszliśmy z odruchu serca, miłości do wolności i rodaków.

I z nikim wówczas nie walczyłem. Walczyłem o COŚ. Walczyłem o wolność do bycia sobą dla każdego. Do mówienia co się myśli. Do prawdy. Każdy człowiek jest tak samo wspaniały niezależnie od tego kim jest, jaki ma kolor włosów czy skóry. Co nie zwalnia nikogo z nas od odpowiedzialności za swoje czyny wobec innych. Wywołano społeczną sytuację, w której wiele osób jest sfrustrowanych. Mamy problemy ze znalezieniem pracy, ubogie zarobki. To politycy nas dzielą, na tym polega dzisiaj ich rola. Mam nadzieję, że wkrótce zostanie umniejszona.

Czy temu ma służyć nowa partia, którą założyłeś?

- Tak. Bo zobaczyłem z kolegami jak głęboko niszczący jest obecnie funkcjonujący system polityczny w Polsce. Coś z tym trzeba zrobić. A nie można tego zrobić gołymi rękoma. Prawda? Trzeba posłużyć się dostępnymi środkami.

A więc dla tego jesteś założycielem partii o specyficznej nazwie, której skrót brzmi IP. Czemu akurat taka nazwa i czy to ma głębsze przesłanie w związku z ACTA?

- IP - Innowacyjna Polska. Nazwa przyszła mi do głowy podczas jazdy samochodem w trakcie żywej dyskusji jaką prowadziłem z Fryderykiem Migaszewskim, współzałożycielem IP. IP to ciekawy skrót jak się okazało, ale kiedy się wszystko tworzyło nikt z nas jeszcze nie słyszał o ACTA.

Powiedz mi czemu nowa partia? Przecież startowałeś na radnego z listy PiS, a twój tata jest radnym PiS. Skąd ta nagła niechęć do partii Kaczyńskiego?

- Będę się powtarzał. Startowałem do wyborów z listy PiS-u, a z czego miałem startować? Z SLD (śmiech)? Na poważnie – lubię działanie i politykę. Od dzieciństwa było to moja pasją. Ale zobaczyłem jak PiS funkcjonuje od środka i podziękowałem. Szef PiS w Stargardzie to taki ciekawy przykład, jak się robi dziś karierę polityczną (a propos mojego taty - właśnie wrócił z sesji i słyszę jak się denerwuje, ż jego PiSowscy koledzy głosowali właśnie na „starego komunistę” Nowickiego by został uhonorowany jakimś specjalnym wyróżnieniem).

Stare partie są wewnątrz skostniałe. A co w środku to i na zewnątrz. Owszem stać je na nowe garnitury, ale to niczego nie zmienia. Młodzi ludzie widzą, że PiS-em, rządzi starszy pan, który popełnia śmieszne błędy. Widzą, że Tusk to marionetka w rękach bogaczy. Ile można na to patrzeć.

A wiec co IP  proponuje?

- Po pierwsze demokracja utknęła na zakręcie. To każdy widzi i słyszy. Po drugie, co za tym, idzie gospodarka też. Propaganda „Tuskolandii” tego nie zmieni. Jako zwykły człowiek widzę ile mogę kupić za te swoje złotówki. Trzeba zacząć od zmiany systemu. Trzeba nam demokracji prostej, bezpośredniej i partycypacyjnej. Dlatego bronimy Internetu. Bo on społeczeństwom do tego posłuży. Wie to już pół świata.

Czujemy, że ten cały Internet po COŚ nam został dany, może po to byśmy mogli podnieść jakość swojego realnego życia. Filmiki itp. rzeczy mają drugorzędne znaczenie. Młodzi ludzie czują głęboko gdzieś w sobie, że jeśli oddadzą tę oazę wolności to może to być również koniec ich marzeń o lepszym życiu. Wierzę w to głęboko, że wywalczymy sobie lepszy świat wbrew banksterom i politykierom. Że obronimy podstawowe ludzkie prawa wywalczone w XX wieku, że nie cofniemy się do epoki pary wodnej, ale wręcz odwrotnie, że  pójdziemy o krok do przodu. Nie wierzcie finansistom, którzy dziś terroryzują świat kryzysem. Młody człowiek ma się buntować, to jego rola, jak mówi wspaniały artysta Jerzy Stuhr.

Czyli teraz to dobry moment, bo ruch walki z ACTA i parta IP mają zbieżne cele?

- To dobry moment, który od razu zauważył Przemek Sulecki, najbardziej czujny z nas w IP. Zadzwonił do mnie ponad tydzień temu, jak się zaczęła zadyma z ACTA i mówi: patrz co się dzieje. Patrzę a tam obydwie moje nastoletnie córki wraz z tysiącami innych młodych na fejsbuku walczą z ACTA. Oczywiście ruch społeczny walki z ACTA i IP mają zbieżne cele. Jesteśmy przeciw ACTA. Choćby nie wiem jak pokrętne uzasadnienia nie zostały wymyślone, to rządy niech się odczepią od Internetu.

Dziękuję za rozmowę.

free counters

Data:
Kategoria: Polska

Fiatowiec

Zawsze na straży prawa. Opinie i wywiady z ciekawymi ludźmi. - https://www.mpolska24.pl/blog/zawsze-na-strazy-prawa-opinie-i-wywiady-z-ciekawymi-ludzmi

Fiatowiec: bloger, dziennikarz obywatelski, publicysta współpracujący z "Warszawską Gazetą". Jestem długoletnim pracownikiem FIATA.Pomagam ludziom pracy oraz prowadzę projekty obywatelskie.

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.