Obserwując na przestrzeni ostatnich lat organizację ochrony przez BOR, często dochodzę do wniosku, że gdyby tak „sumiennie” wykonywano swoje zadania organizując wizytę w Katyniu 10.04.2010 roku, jak czyni się to obecnie, nie doszłoby do Tragedii Narodowej. Obecnie nam „panujący” pRezydent K. jest chroniony niczym „angielska królowa”. Jeśli uczestniczyliście w jakiejkolwiek „imprezie” z udziałem „Hrabiego” lub „Donka”, to wiecie o czym mówię. Oczywiście wiem, ze pewnikiem wyciągnęli wnioski, ale moim zdaniem chodzi o coś innego, bo teraz zostali tylko „Sami Swoi”?
Jednak wróćmy do meritum - z tego, co udało się nam ustalić, warszawscy prokuratorzy kończą śledztwo ws. organizacji wizyty tragicznie zmarłego prezydenta Lecha Kaczyńskiego i premiera Donalda Tuska w Smoleńsku. Najprawdopodobniej prokuratura skieruje akt oskarżenia wobec funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu.
Okazuje się bowiem, że prokuratorzy doszli do wniosku, że funkcjonariusze Biura Ochrony Rządu odpowiedzialni za wizyty prezydenta (10.04.2010 r.) i premiera (7.04.2010 r.) w Katyniu, źle wypełniali swoje obowiązki, nie zapewniając Donaldowi Tuskowi i Lechowi Kaczyńskiemu należytej ochrony. Do takich wniosków doszli po przeanalizowaniu przebiegu ponad dwudziestu zagranicznych wizyt premierów i prezydentów m.in. tych w Katyniu/Smoleńsku oraz ostatnich podróży prezydenta Bronisława Komorowskiego. W trakcie śledztwa sprawdzano, czy w porównaniu z innymi wizytami funkcjonariusze BOR gorzej zadbali o bezpieczeństwo premiera i prezydenta 7 i 10 kwietnia 2010 roku.
Ustalenia warszawskich prokuratorów są szokujące - funkcjonariusze BOR podczas wizyt w kwietniu 2010 roku nie potrafili dokładnie sprawdzić bezpieczeństwa na płycie smoleńskiego lotniska. BOR nie starał się też wystarczająco o wpuszczenie polskich oficerów na lotnisko. Ale ich szef twierdził od pierwszych chwil po Tragedii, że wszystko było porządku. Tak twierdzono również w mediach, bo taki był plan i zlecenie? Przecież wcześniej „prorok” mówił, że „Prezydent może gdzieś poleci i wszystko się zmieni, bo będą nowe wybory”?
W tej sytuacji wydawałoby się naturalnym, że ze stołka szefa BOR poleci gen. Janicki, ale o dziwo minister Cichocki nie jest tego taki pewien? Minister Spraw Wewnętrznych Jacek Cichocki w Kontrwywiadzie RMF, 5 stycznia 2011 r. powiedział:
Konrad Piasecki: Nie myślał pan, żeby przy okazji tych zmian odwołać także szefa Biura Ochrony Rządu?
Jacek Cichocki: Nie myślałem.
Prokuratura już teraz mówi: BOR w Smoleńsku nie wypełnił należycie swojego zadania. Czy to nie jest argument, żeby odwołać generała Janickiego?
- Ja nie jestem prokuratorem, żeby... Prokurator ma tu pełną autonomię w ocenie faktów, do których ma dostęp. Dopóki nie będzie jednoznacznego werdyktu ze strony prokuratury, a tylko takie ogólne zapowiedzi, to trudno budować na tym poważną decyzję personalną.
A jeśli będą poważne zarzuty w tej sprawie? Dla któregokolwiek z funkcjonariuszy BOR-u? To jest powód do odwołania generała Janickiego?
- To jest powód do zastanowienia się jakiego typu to są zarzuty, wobec kogo, za co wyciagnięcie konsekwencji. A jakie one będą, proszę nie wymagać ode mnie w tej chwili jednoznacznej odpowiedzi.
Nie będzie automatyzmu? Zarzuty dla BOR-u oznaczają koniec generała?
- W przypadku, kiedy mówimy o wysokich funkcjonariuszach, którzy odpowiadają za bezpieczeństwo, nigdy nie może być automatyzmu.
W tej sytuacji jest już wszystko jasne, bo gen. Janicki jest pod specjalną ochroną III RP?
Fiatowiec