W swoim cotygodniowym feleitnie profesor pisze - "Ostatnie ziarenka piasku melancholijnie odmierzają czas poprzedzający implozję sektorów bankowych krajów południa Europy, a kliknięcie myszy później to samo stanie się we Francji i być może jeszcze w kilku innych krajach strefy euro. Fala finansowego tsunami przekroczy Odrę i przeleje się przez Karpaty, topiąc nadzieję na zieloną wyspę".
Podkresla jednocześnie - "Tratwy ratunkowe nie zmieszczą wszystkich. Będą ofiary, być może liczne, szczególnie wśród młodych ludzi, którzy jeszcze nie nauczyli się pływać w nowej gospodarczej rzeczywistości, bo szkoły i uczelnie do tego nie przygotowują. W narodzie pojawi się najpierw niepokój, potem gniew, bo po raz pierwszy od 20 lat spadnie standard życia wielu grup społecznych. Nadejdzie czas próby elit Rzeczypospolitej. W takim właśnie kontekście trzeba analizować expose premiera Tuska. W świetle nadchodzącego Eurogedonu".
Dodaje - "(...) Polska właśnie runęła w przepaść. Czeka nas jeszcze długi lot, zanim uderzymy o dno. Premier w expose zaproponował kilka działań, które dają pewną szansę, choć niedużą, na to, że upadek przeżyjemy bez poważnych obrażeń. Może będą potłuczenia i lekkie złamanie. I co się stało? To co zwykle. Usłyszeliśmy krzyk opozycji, że to stek bzdur, że brakuje wizji Polski. Odezwały się prawie wszystkie grupy interesów, twierdząc, że u nich nie można oszczędzać, że oszczędności są potrzebne, owszem, ale gdzie indziej. Być może tak musi być, bo zawsze tak było".
W dalszej wypwiedzi prof. Rybiński pisze - "Trzeba się szybko pozbierać, żeby spaść na cztery łapy i uniknąć finezyjnego rąbnięcia rozszczekanym łbem o wystające skały. Żeby było jasne, expose premiera Tuska miało wiele słabości" - podkreśla ekonomista. Całość artykulu znajdziecie forsal TUTAJ. Trzeba jasano sobie powiedzieć, że to nie są strach na lachy.
Fiatowiec