Prof. Modzelewski jako przykład tego procederu podaje „hit sezonu jakim jest zakup paliwa na polskiej stacji benzynowej na zagranicznej fakturze nie zawierającej żadnego podatku”. Jak to możliwe? A no właśnie tj. ta słynna „możność sprzedaży praktycznie każdego towaru bez ekonomicznego obciążenia VAT-em”. Dzięki wdrożeniu tych przepisów straty budżetu państwa liczy się w setkach miliardów złotych, ale Tusk ze swoją ekipą się tym nie przejmuje, bo kieruje się „zasadą klientelizmu koleżeńskiego”. Władza woli dociskać pasa obywatelom przez podwyższanie podatków od osób fizycznych. Jak pisze ekonomista – „Lapidarnie mówiąc odbierze się wielodzietnym rodzinom becikowe, aby szacowne firmy zagraniczne mogły legalnie sprzedawać na polskich stacjach benzynę bez VAT-u”.
Okazuje się jednak, że jest sposób, aby zmienić ten scenariusz. Wystarczy wdrożyć bezpodatkowy wzrost dochodów budżetowych jaki proponuje prof. Witold Modzelwski. A więc znieść przywileje pozwalające na uchylanie się od płacenia podatków. Tyle, że jest nie realnym, aby ludzie dla których stworzono te opisywane przywileje pozwolili na takie zmiany, bo jest to zbyt silna grupa. To właśnie Ci "wpływowi" biznesmeni i wielkie zagraniczne korporacje rozdają karty, a POlitycy tańczą jak marionetki na sznureczkach? To taki układ, bo ludzie władzy mają za zadanie pilnowanie ich interesów?
W omawianym i cytowanym tekście prof. Modzelewskiego mamy jeszcze opisany mechanizm restrykcji organów kontroli skarbowej. Ekonomista nawet nazywa po imieniu pewne siebie grupy „pieszczochów” i „olewusów”, kt& oacute;re muszą stracić swoje przywileje, aby „udręczonym” dać więcej spokoju. Artykuł warty polecenia, bo dokładnie pokazuje polski paradoks, przez który mamy drenowany budżet państwa w sytuacji, gdy finanse publiczne są w stanie agonalnym. Cały tekst pt. „Zmiana przepisów zamiast podwyższania podatków” przeczytacie TUTAJ.
Fiatowiec
Źródło: Dodatek gazety codziennej Fakt Pieniądze.