Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

„OD MIESZANIA HERBATY CUKRU NIE PRZYBYWA”

Te słowa usłyszałem 4 czerwca br., z ust Jarosława Kaczyńskiego w czasie konferencji zorganizowanej przez Klub Parlamentarny Prawa i Sprawiedliwości oraz Sekcję Krajową Oświaty i Wychowania pod hasłem: „Stan edukacji po czterech latach rządów minister Hall.” W Sali Kolumnowej Sejmu RP zobaczyłem wielką rzeszę nauczycieli, którzy zaniepokojeni pseudoreformatorskimi działaniami pani minister edukacji przyjechali z całego kraju zamanifestować swój sprzeciw.

Stan polskiej oświaty w oczach wielu pedagogów systematycznie się pogarsza. Na każdym etapie edukacyjnym, począwszy od przedszkola na szkolnictwie wyższym skończywszy, obserwuje się niszczenie dorobku i osiągnięć wielu pokoleń pedagogów. W wystąpieniach prelegentów powtarzała się fraza, iż cofamy się w tej dziedzinie do okresu głębokiego PRL-u. Widać to na wielu płaszczyznach. Tak samo jak wtedy, najmniejsze szanse edukacyjne mają dzieci z obszarów wiejskich, gdzie subwencje oświatowe są najmniejsze. Podkreślał ten aspekt prezes Kaczyńki, stwierdzając, że oświata musi być podmiotem integracji społecznej, płaszczyzną niwelowania różnic społecznych, bo przecież podstawowy mechanizm awansu odbywa się poprzez wykształcenie. Uważam, że nieprawdziwe są hasła głoszone przez panią minister o wyrównywaniu szans edukacyjnych. Likwidując małe gminne szkoły, państwo pozbawia mieszkające w nich społeczności jedynego ośrodka kultury. Z punktu widzenia totalitarnych rządów jest to jak najbardziej uzasadnione, bo po co kształcić naród, skoro ciemnogród może być skutecznie manipulowany przez kłamliwy rząd?

Kolejna katastrofalna sytuacja dotyczy przekazania gminom całkowitej odpowiedzialności za stan edukacji. Dojdzie do sytuacji, w której biedniejsze gminy będą oszczędzały na oświacie i ta rzecz jeszcze bardziej zróżnicuje poziom szkół w zależności od wielkości i zamożności gmin, co niejako już się dzieje. Cięcie kosztów już odbywa się przy pomocy rozporządzeń, które narzucają nauczycielom nowe obowiązki, często wymagające dodatkowych kwalifikacji, niejednokrotnie specjalistycznych. Dzieje się tak w przypadku Rozporządzenia Ministra Edukacji Narodowej z dnia 17 listopada 2010 r. w sprawie zasad udzielania i organizacji pomocy psychologiczno-pedagogicznej w publicznych przedszkolach, szkołach i placówkach, w którym jest mowa o tym, że nauczyciele przejmą szereg kompetencji zarezerwowanych dotychczas dla specjalistycznych poradni. W ślad za tym nie idą żadne finansowe gratyfikacje, a zmniejszenie nakładów na pomoc fachowców. To rozporządzenie uderza także w szkolnictwo specjalne, które w ostatnich dwudziestu latach dokonało niebywałego postępu, zauważalne na Zachodzie Europy, gdzie utarło się powiedzenie, że o poziomie społeczeństwa świadczy jego stosunek do niepełnosprawnych. Jak wynika z powyższego, poziom cywilizacyjny pani minister zatrzymał się rzeczywiście w głębokim PRL-u, gdzie skazywano osoby niepełnosprawne na społeczny niebyt. Pomysł likwidacji szkół specjalnych, gdzie dzieci niepełnosprawne miały najlepszą opiekę specjalistyczną, nowoczesne formy terapii, dające możliwość najbardziej efektywnej rewalidacji, uważam za zamach na najsłabszą, bo pokrzywdzoną przez los grupę społeczną. Wszystko to odbywa się pod pozorem „pomocy.”

Cytat, od którego zacząłem moje refleksje można rozumieć w wielu aspektach. Po pierwsze, ilość aktów prawnych „produkowanych” przez MEN może robić imponujące wrażenie, ale tak naprawdę wprowadzają one tylko chaos i dezintegrację polskiej oświaty. Pani minister zaciągnęła bowiem czteromilionowy dług z grantów i teraz próbuje się wykazać, tworząc buble prawne pod przykrywką reform. Prowadzą one do upadku szkolnictwa dobrego publicznego, w miejsce którego ma się wprowadzić prywatne szkoły. Masowa szkoła ma się tu opierać na równaniu: tani uczeń + tani nauczyciel + drogi urzędnik państwowy. System egzaminów szkolnych, oparty na rozwiązywaniu testów jest początkiem końca samodzielnego i kreatywnego myślenia uczniów, o czym świadczy rozpoczynający się kryzys wyższych uczelni, polegający na niedostatecznym wykształceniu kandydatów na studia. Po drugie, nasza postawa obywatelska powinna być bardziej zdecydowana i oparta na obywatelskich inicjatywach, bo od jałowych dyskusji, czyli od mieszania herbaty cukru nie przybędzie.

Grzegorz Kołodziejczyk
Data:
Kategoria: Polska

Fiatowiec

Zawsze na straży prawa. Opinie i wywiady z ciekawymi ludźmi. - https://www.mpolska24.pl/blog/zawsze-na-strazy-prawa-opinie-i-wywiady-z-ciekawymi-ludzmi

Fiatowiec: bloger, dziennikarz obywatelski, publicysta współpracujący z "Warszawską Gazetą". Jestem długoletnim pracownikiem FIATA.Pomagam ludziom pracy oraz prowadzę projekty obywatelskie.

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.