Gdyby dzisiaj był 1 kwietnia, to pomyślałbym, że to co napisała Solidarność na swojej stronie to Prima Aprilis. Okazuje się jednak, że dzień robienia kawałów już dawno mamy za sobą, ale działacze dyrekcyjnej Solidarności robią sobie nadal jaja z załogi? Pytanie to jest o tyle zasadne, że najpierw mieliśmy mydlenie oczu i wiecowanie przed bramami Fiat Auto Poland, następnie pseudo działacze panny „S” wyznali, że kochają firmę, za co zebrali pochwały od dyrekcji.
Czy mogło być inaczej? Nie, bo dzięki takiemu happeningowi pokazali, że nie zrobią krzywdy dyrekcji, gdyż jako kochający poddani nie są zdolni do niczego. To wszystko nic, bo finał ich lawiranctwa ogłoszono załodze na łamach Niezależnego Związkowca, gdzie napisano – Referendum Strajkowe ma trwać od 11 kwietnia do końca miesiąca.
Gdy to przeczytałem, to aż zaniemówiłem i nie wiedziałem czy mam się śmiać, czy może płakać? Nie jest mi jednak do śmiechu, bo to wszystko świadczy na korzyść teorii, że doszło do układu! Dowodów nie mam, ale cóż może sobie każdy pracownik pomyśleć, skoro związkowcy spotykają się z szefami koncernu Fiata oraz dyrekcją poza stołem negocjacyjnym na nieoficjalnych spotkaniach? Przecież to wszystko już było – ściem i cudów nie ma. Kolejny raz okaże się, że dyrekcja się dogada ponad głowami załogi, a cała para pójdzie w gwizdki i trąbki związkowe. Referendum żadnego nie będzie, bo repozwiązkowcy „zawsze do usług” podpiszą co im dyrekcja podsunie. A my pracownicy zostaniemy jak zwykle na lodzie z ręką w nocniku.
Nie, tym razem tak być nie może! Taczki w dłonie i "huzia rózia", niech ta związkowa sitwa za bramę pojedzie. Na taczki panie i panowie związkowcy, bo wasz czas już minął. Zapowiedź tak długo trwającego referendum to ewidentny dowód waszej niekompetencji oraz braku odpowiedzialności.
Fiatowiec