Wiadomo, że nie można prowadzić żadnego działania bez dachu nad głową, ale nie o to chodzi w tym wypadku. Niezbyt wyjściowa siedziba przy Miodowej została zamieniona na wręcz ekskluzywne pomieszczenia przy Bitwy Warszawskiej, godne krajowego związku piłkarskiego, z tym że jest jedno ale. Czynsz za wynajem dwóch pięter jest bajoński nawet jak na warunki warszawskie. Naciski na zarządzających związkiem w sprawie rozsądnego uregulowania spraw dotyczących siedziby trwały od dawna. Sam miałem okazję „liznąć” ten temat w okresie, gdy jeszcze działałem w zarządzie PZPN. Dzisiaj patrząc z perspektywy czasu mam pewność, że gdyby pozwolono mi dokończyć rozpoczęte dzieło sprawy by nie było. Może to nieskromne, ale zgodne z rzeczywistością. PZPN pracował by we własnym budynku, być może podnajmując jeszcze kilka pomieszczeń firmom zewnętrznym w celu całkowitego wyeliminowania kosztów utrzymania nieruchomości. Tak miało być w moich planach, a jak jest każdy widzi.
Poczyniono pozorne ruchy. Powołano stosowną komisję. Wybrano działkę. Zgromadzono dokumenty. Podjęto decyzje. Prawdopodobnie powypłacano nagrody i premie, gdy nagle ponoć okazało się, że wybrana działka ma zajętą hipotekę. Argument sekretarza – budowa siedziby, którego używał wielokrotnie, by zadać kłam mówiącym o wadliwej polityce finansowej prezesa i sekretarza, znikł jak kamfora.
Czy jest ktoś zatem zadowolony z tego stanu rzeczy. Z pewnością właściciele nieruchomości czyli Grupa Żywiec, którzy za wynajem kasują rocznie ponad 1.5 miliona złotych wypłacanych z pieniędzy PZPN i być może także Zdzisław Kręcina, który z Żywca pochodzi.
Rzeczy w tym temacie według Kręciny mają się zatem prawie dobrze, z tym że „prawie” robi wielką różnicę.
Pozdrawiam Kazimierz Greń
Tekst pierwotnie ukazał się na blogu podstawowym Kazimierza Grenia, który jest przesem Podkarpackiego Związku Piłki Nożnej. U nas zamieszczamy go za zgodą autora