Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Kto ma w tym interes, by bronić podejrzanej?

Krzysztof Martyniuk napisał wręcz – „Jednocześnie należy nadmienić, iż brak było podstaw do jakichkolwiek przypuszczeń, iż postępowanie powyższe, jak i szereg pokrewnych, prowadzone były w sposób stronniczy. Ponadto, uwzględnienie przedmiotowych wniosków byłoby sprzeczne z zasadami ekonomii procesowej” – uważa rzecznik prasowy Prokuratora Generalnego.

Krzysztof Martyniuk napisał wręcz – „Jednocześnie należy nadmienić, iż brak było podstaw do jakichkolwiek przypuszczeń, iż postępowanie powyższe, jak i szereg pokrewnych, prowadzone były w sposób stronniczy. Ponadto, uwzględnienie przedmiotowych wniosków byłoby sprzeczne z zasadami ekonomii procesowej” – uważa rzecznik prasowy Prokuratora Generalnego.

Zatroskany ojciec ( na zdjęciu z Olą na rękach) zastanawia się – „Dlaczego Prokuratorzy robią wszystko kosztem bezbronnej Oli” – bije się z takimi myślami, co dnia Tadeusz Kowalczyk. Tata Oli mówi – „Doprowadzili ją do ciężkiej choroby „ – podkreśla – „Własny dziadek nie poznał jej w sądzie tak kochana mamusia napchała ja psychotropami” – stwierdza, że podejrzewa, iż, była żona wyłudzała dalsze od MZ.

W związku z tym teraz ja zastanawiam się, w jakim celu to robiła skoro Ola Kowalczyk, nigdy nie miała zespołu Downa? Należy w tym miejscu zauważyć, że to bardzo drogie leki. Nasuwa się pytanie, czy one były na pewno dla Oli.? Kolejna kwestia czy prokurator prowadzący sprawę wiedział również o wyłudzeniach z Ministerstwa Zdrowia?

Ojciec uważa, że prokuratura w tym miasteczku chroni podejrzaną od 4 lat. Jak mu wyjaśniono w prokuraturze wielkopolskiej w tym województwie wsadziliby kochaną mamusie za kratki w piec minut, więc "dzielny" prokurator stoi na straży, aby sprawa nie wyszła "Broń Boże" poza ten zaścianek? Więc jak to jest?

Jedna Polska i dwa prawa -prawo prokuratury z M. i układzików – bo tam się rozdaje do domów akta sprawy, komu popadnie? Czy dla tego później nie mogą odnaleźć dowodów rzeczowych w postaci kilkudziesięciu skradzionych leków. Super!!!! Ten Cyrk Orwella przeszedł najśmielsze oczekiwania.

W dodatku, z jaką pieczołowitością dzielny szeryf dba o to, aby nikt nie wsadził swojego "ryja" w sprawę skradzionego ETERU ze szpitala Powiatowego. Mało tego zapewne zadbał o to, by nikt za głęboko nie "rył" a właściwie, aby w ogóle nie" rył". Przecież to było za mało, że dysponował numerami serii zdjęciami i dowodem rzeczowym.

Co za waleczność i jaka" charyzma" obrońcy kata. Teraz Prokuratura musi zrobić "ściepę" na operację plastyczną dla Oli, aby zatrzeć wszelkie ślady bicia? Jestem pewien, że z tym też dadzą sobie radę, to przecież mały "Pikuś". Tylko broń Boże nie pozwólcie leczyć małoletniej Aleksandry, bo wtedy mogłaby czasem zbyt dużo powiedzieć.

Przypomnijmy, że akta Oli wraz z nagraniami, dowodami w sprawie Oli Kowalczyk znajdowały się poza prokuraturą, ale no cóż – „ten upierdliwy poznaniak wszędzie "świnia " wejdzie” – twierdzą wkurzeni „obrońcy prawdy”.

Dokładnie rzecz ujmując znajdowały się 3 tygodnie w prywatnych rękach poza sądem i prokuraturą. Pani Bożena O. zabrała je sobie ot, tak wraz z dowodami rzeczowymi, zeznaniami, zdjęciami, nagraniami. Zgodnie z decyzją Sądu miała przeglądać akta w prokuraturze, dokąd zostały przekazane z wydział karnego. Prokurator jednak wydał akta w prywatne ręce osobie niezwiązanej żadną umową z Sądem czy prokuraturą.

Ojciec obawia się, że z tymi aktami przez 3 tyg. można było przy współczesnej technice laserowej zrobić wszystko. Twierdzi, że – „22.10.2010r. w wydziale karnym pokazano nam potwierdzenie przekazania akt sprawy Oli w dniu 04.10.2010r. z okresu od 2007r. do 2010r. do prokuratury”. Wtedy mówi, że – „Udaliśmy 22.10.2010r. ze świadkiem Panią Grażyną Gierszewską do prokuratury w M., gdzie akt nadal nie było!!! Czyli mogły trafić z powrotem do prokuratury dopiero 25.10.2010r., a więc trzech tygodniach. Pani Bożena O. była o godz.13:00 dnia 22.10.2010r. nieuchwytna, już jej w pracy nie było" – stwierdza zrozpaczony tata Oli Kowalczyk. W związku z tym – „Proponuje rozdać akta z 4 lat przechodniom niech sobie poczytają. Podejrzewam, że istotnych dokumentów już i tak tam nie ma. Paszkwile będą” – podkreśla Tadeusz Kowalczyk.

Rzecznik prasowy Seremeta stwierdził w odpowiedzi na moje pytanie, że nie ma podstaw do tego, by przenieść sprawę w inny rejon kraju. Krzysztof Martyniuk napisał wręcz – „Jednocześnie należy nadmienić, iż brak było podstaw do jakichkolwiek przypuszczeń, iż postępowanie powyższe, jak i szereg pokrewnych, prowadzone były w sposób stronniczy. Ponadto, uwzględnienie przedmiotowych wniosków byłoby sprzeczne z zasadami ekonomii procesowej” – uważa rzecznik prasowy Prokuratora Generalnego. Czyli ekonomia jest najważniejsza, a opisany powyżej przykład to nic takiego?!

Opr. Fiatowiec

Data:
Kategoria: Polska

Fiatowiec

Zawsze na straży prawa. Opinie i wywiady z ciekawymi ludźmi. - https://www.mpolska24.pl/blog/zawsze-na-strazy-prawa-opinie-i-wywiady-z-ciekawymi-ludzmi

Fiatowiec: bloger, dziennikarz obywatelski, publicysta współpracujący z "Warszawską Gazetą". Jestem długoletnim pracownikiem FIATA.Pomagam ludziom pracy oraz prowadzę projekty obywatelskie.

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.