Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Horst Bienek: „BARAK NIEMCY”

O Niemcy, wciąż jeszcze blada matko,

nie czuję się jeszcze bezpieczny na twym łonie,

przy tym pragnąłbym, żeby było inaczej,

ale trzy razy mnie już odtrącałaś,

gdy wciąż na nowo szukałem opieki,

w twoim domu, zbudowaliśmy go teraz od nowa,

i wielu nam przy tym pomagało, ale

niczego sobie nie założyliśmy, jest prowizoryczny,

taki barak — jak długo wytrzyma?

I siedzisz w nim, janusogłowa, patrząc

na Wschód i na Zachód, wśród ludów

wciąż jeszcze rzucasz się w oczy.

Dodam: nie ufam ci.

(Tylko w twoim języku czuję się w domu.)

Już trzy razy ciągnąłem z jednych

Niemiec do Niemiec odmiennych.

W 1921 roku kawałek Śląska, gdzie

mieszkali moi rodzice, po krwawych powstaniach

został utracony. Teraz stał się polski.

Zatem pociągnęli na Zachód nad rzekę

aż do Gliwic, gdzie się urodziłem,

nad brzegiem Kłodnicy, którą wciąż jeszcze

(delikatnie) nazywali Kłodką. I pewnego dnia

nasza ulica została przemieniona, Pruskestrasse

na Schlageterstrasse a plac Republiki

na plac SA. I w tym samym roku

spłonęła synagoga na ulicy Dolnych Wałów.

A w Wielki Piątek 1943 roku zabrali ostatnich Żydów

z Domu Wspólnoty

i wywieźli ich do Oświęcimia, który

nie był oddalony dalej niż pięćdziesiąt km.

O Niemcy, blada matko.

W styczniu 45 roku, gdy organy Stalina

zawyły nad miastem, pochód uciekinierów

potoczył się nad Odrę, lód chrzęścił w oczach,

tak zimno było wtedy, wysadzono już linie kolejowe.

Proboszcz Pattas, który ukrywał się tak długo:

zważajcie teraz znowu na Boga i moje słowo,

powróćcie i pozostańcie w waszych mieszkaniach,

wasza ojczyzna jest tutaj i mowa wasza, i

dlatego pozostaliśmy, żując

parę łamanych polskich słów: mój Boże kochana.

Ale potem przyszli wypędzający, którzy sami

byli wypędzonymi, z Lwowa, i

udałem się, z dziesięcioma kilogramami

bagażu na plecach, ku Zachodowi,

gdzie mówiło się po niemiecku,

i przypadek wypluł mnie w Köthen,

gdzie Bach napisał kiedyś

Klawesyn dobrze temperowany i Koncerty Brandenburskie,

tutaj żyłem w baraku Niemcy,

a wiatr przenikał mnie na wskroś.

W Berlinie uczyłem się wówczas Organonu

teatru epickiego, czytałem Kafkę i Faulknera

potajemnie i przemycałem teksty do mych przyjaciół

o Bogu, którego nie było, pisałem o

posiadaniu i nie–posiadaniu i płakałem jak

chłopiec z Perudją, aniołem, który

rozgląda się za domem.

I miałem dość wojen.

o wielkiej Kartaginie…

O Niemcy, blada matko.

Potem zabrali i przesłuchiwali mnie

w świetle reflektora, a na ich czapkach

błyszczała Czerwona Gwiazda, i wywieźli

mnie na Wschód, tak daleko ktoś mógłby pomyśleć,

do Workuty, Taiszetu i Nowosybirska,

nieskończony Archipelag GUŁag, który ma

- tego nie zapomnijcie! -

cały Plac Zachodni. A jednak,

po czterech latach znowu szło się na Zachód,

z czapką i buszłatem, ale wolny -

do Frankfurtu, do Kolonii i do Monachium.

Tak daleko nie dotarł nikt z Bienków.

I po raz trzeci w inne Niemcy,

barak Niemcy, i uczyłem się moich lekcji,

Niemcy, blada matko. Tak, uczyłem się…

Widziałem lud w namiocie Oktoberfestu, lud kapów,

gdzie jedna połowa czyha na to, żeby drugą

połowę umieścić za drutem kolczastym…

przerażenie, wizja, koszmar?

Gdzie jak na Dzikim Zachodzie

wyznacza się premie za głowy upolowanych;

kiedyś był to Goerdeler, i prosta

robotnica rolna otrzymała sto tysięcy reichsmarek.

Przypominam sobie jeszcze, byłem

wtedy dzieckiem. Co mogło się z nią stać?

Nie byłby to temat, tak opisywać życie?

I kto dzisiaj kogo zadenuncjuje?

Za inflacyjne marki?

I komu przyniesie śmierć, komu nieszczęście?

Czyż więc pewnego dnia prześladowani

muszą stać się prześladowcami a prześladowcy

pewnego dnia prześladowanymi?

O Niemcy, blada matko, czy

będę musiał pewnego dnia pociągnąć

jeszcze kawałek dalej na Zachód, aby

nie siedzieć splugawiony wśród ludów

i nie rzucać się w oczy wśród poplamionych?

Mam nadzieję, że już nikt nie położy się

zabity przez twoich synów.

Nikt już nie będzie głodny, i nikt

nie podniesie ręki na brata.

W twoim na dwie części podzielonym

baraku powinien być spokój,

już żadnych marszów i lekcji obronnych

dla dzieci, i niech zamilkną kłamstwa,

i prawda będzie drukowana, także tam?

O Niemcy, tajemnicza matko.

Dookoła chwalą cię bogaci,

ale biedni oskarżają cię,

pokazują na ciebie palcem -

gdyż mogłabyś więcej dla nich uczynić.

Narody przemysłowe, oczywiście, chwalą

ten system, który został wymyślony

w twoim domu i gdzie indziej.

A przy tym widzą cię wszyscy

zakrywają skraj twojej sukni

który jest okrwawiony. Krwią innych,

tak, a także krwią

twoich własnych synów. Tego nie zapomnij.

Ach, to jeszcze nie było tak dawno.

Kocham mój kraj. Kocham

mój lud. Kocham moją ojczyznę. Czechow.

Dlaczego takie zdania przechodzą

przez moje wargi tylko jako cytat?

Słuchając mów, które przenikają z tego baraku,

trzeba pomyśleć, że także na zewnątrz. Kilku

się zmieniło. Jeszcze więcej się zmieni.

Nie pozwolimy, żeby jeszcze raz

stało się to, co już kiedyś się wydarzyło.

Będę musiał przyczynić się do tego, blada matko.

My będziemy musieli to uczynić. Żebyś

siedziała wśród ludów jak inne,

a nie szyderstwo i obawa.

Wówczas urządzę się

w twoim baraku. I będę spokojny.

Niemcy, moja matko. Moja mowo.

ZAŚLUBINY NIEBA I ZIEMI

Zaślubiny nieba i więzienia

Zaślubiny milczenia i zapomnienia

Stacje jednej więziennej biografii

Aresztowanie 7 listopada 1951 roku

Pięć miesięcy śledztwa na

ulicy Lipowej w Poczdamie

Więzienie Berlin-Lichtenberg-Karlshorst

w błękitnym ekspresie w stołypince Do Moskwy

W Butyrkach

zaślubiny pluskiew i wszy

Jazda w bydlęcym wagonie na północ

pod surową eskortą

Pistolety maszynowe

na dachach pociągu

Pieresiłka Siktawa Więźniowie z Ukrainy

znad Bałtyku z Afganistanu

Wszystkie narody wszystkie języki wszystkie sny

Zaślubiny śniegu i lodu

Purga

Zaślubiny chłodu i śmierci

Ucieczka sen strajk strzelanina

Śmierć sen sen i tundra

Gdzie są pogrzebani zabici

W tundrze rośliny tundry

pokryte śniegiem i lodem

Śmierć i tundra i metafizyka

Zabici pogrzebani są w śniegu i lodzie

Prawda jest tylko tam w dole w tundrze

5. 11. 1990

Za zgodą Autora przełożył Andrzej Pańta

Podstawa przekładu: Wer antwortet wem. Gedichte. Mit einem Nachwort von Tilman Urbach. Carl Hanser Verlag, München - Wien 1991

Data:
Kategoria: Polska

Fiatowiec

Zawsze na straży prawa. Opinie i wywiady z ciekawymi ludźmi. - https://www.mpolska24.pl/blog/zawsze-na-strazy-prawa-opinie-i-wywiady-z-ciekawymi-ludzmi

Fiatowiec: bloger, dziennikarz obywatelski, publicysta współpracujący z "Warszawską Gazetą". Jestem długoletnim pracownikiem FIATA.Pomagam ludziom pracy oraz prowadzę projekty obywatelskie.

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.